W Polsce bankomaty są wysadzane w powietrze, wyrywane samochodami ze ścian budynków i "wydłubywane" kilofami. W większości przypadków złodziejom nie udaje się dobrać do gotówki, ale ciągle próbują. Ostatnie nieudane włamanie do bankomatu niestety zakończyło się śmiercią policjanta.
Jak już pisaliśmy w WP, w nocy z soboty na niedzielę kolejna taka próba zakończyła się tragiczną w skutkach strzelaniną. Niestety w jej efekcie pod Wrocławiem zginał jeden z antyterrorystów, a trzech zostało rannych.
Na miejscu zastrzelony został też jeden z dwóch przestępców, którzy otworzyli ogień do mundurowych z Kałasznikowa. Antyterroryści pojawili się na miejscu i czekali na bandytów, bo od dłuższego czasu byli na tropie szajki okradającej bankomaty.
Funkcjonariusze spodziewali się, że bandyci będą próbowali wysadzić urządzenie w powietrze, ale nie spodziewali się, że będą do nich strzelać z broni automatycznej. Bo też i rzadko w takich przypadkach dochodzi do wymiany ognia. Częściej mamy do czynienia z nieudanymi próbami przestępczych amatorów.
Zawodowcy się za to nie biorą
- Zawodowi przestępcy omijają bankomaty szerokim łukiem. Doskonale wiedzą, że jeden jest dokładnie fotografowany przez 5, albo nawet 6 kamer. Dlatego po każdej próbie czy napadzie policja ma wszystko jak na dłoni. Niekiedy nawet w jakości HD - mówi dr Przemysław Barbrich dyrektor w Związku Banków Polskich.
Jaka jest skala tego zjawiska? Z danych KGP wynika, że w 2014 r. złodzieje próbowali włamać się do bankomatów 68 razy. Rok później podobnych prób było już blisko dwa razy więcej - 124. Jednak jak ustalił specjalistyczny serwis cashless.pl, w 2016 r. tendencja ta wyhamowała. Do października 2016 r. w policyjnych statystykach znalazło się 81 takich przypadków.
Wzrost liczby napadów w 2015 r. związany był z rosnąca popularności metody wysadzania bankomatów. Przestępcy wpompowywali do środka urządzenia gaz i doprowadzali do eksplozji.
Według raportu "European ATM Crime Report" skutkowało to lawinowym wzrostem takich prób w całej Europie. W pierwszej połowie 2016 r. na kontynencie doszło do 492 takich eksplozji. Oznaczało to wzrost o 80 proc. w stosunku do roku poprzedniego.
Jednak o ile na kontynencie fala wrastała, u nas dzięki poprawianiu zabezpieczeń i szczelności bankomatów liczba zaczęła spadać. Jak statystyki wyglądają teraz? Zapytaliśmy o to Komendę Główną Policji. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej odpowiedzi. Jak zapewnia ZBP, ta liczba spada i związana jest z poprawą zabezpieczeń w bankomatach.
Próbowali 124 razy. Udały się tylko 32 próby
- Nasza dobra współpraca z policją i prokuraturą i postęp technologiczny, szczególnie miniaturyzacja sprzętu do rejestracji obrazu sprawiają, że udało się zatrzymać rosnącą liczbę takich prób. Mieliśmy wiele takich sytuacji, gdzie próbowali je wysadzić czy wyrywać ze ściany, i zazwyczaj przestępcy kończą na komisariacie, zanim bandyci przystąpią do działania - mówi Barbrich.
Lista nieudanych starć złodziei z bankomatami w Polsce jest długa. Na początku roku pod Kielcami bandyci próbowali bankomat wysadzić dwa razy. Mimo znacznych zniszczeń budynku, nie udało im się dostać do pieniędzy. Na wiosnę bandyci wysadzili też bankomat w Krakowie. Mimo zniszczonych przez odłamki stojący w pobliżu samochód, też nie udało im się niczego ukraść.
W czerwcu bandyci od łatwej kasy działali w rejonie Warszawy. Jednak zarówno wysadzenie bankomatów na Białołęce, jak i podwarszawskim Nadarzynie zakończyło się fiaskiem. Jak niełatwym zajęciem jest okradanie bankomatów pokazują też statystyki.
W 2014 r. z 68 włamań 30 zakończyło się sukcesem. Jednak w najgorętszym 2015 r. 124 podejścia skończyły się zwycięstwem człowieka nad maszyna w zaledwie 32 przypadkach. W 2016 r. z 81 zaledwie 20.
Przywiązali bankomat do samochodu
Przestępcom nie brakuje jednak sukcesów na tym polu. Jak pisaliśmy w WP na początku sierpnia, złodzieje w Blachowni przywiązali bankomat do auta, wyrwali go ze sklepu i wywieźli do lasu. Tam udało im się rozbić maszynę i dobrać do pieniędzy.
Z kolei do perfekcji wysadzanie opanował gangster Rafał G. o którym również pisaliśmy w WP. Jego metodę mogli poznać wszyscy zainteresowani, bowiem instrukcję zamieścił Sąd w Olsztynie. Szczegółowy sposób został opisany w wyroku na Portalu Orzeczeń Sądowych.
Okazuje się, że wystarczy wywiercić dziurę w ścianie bankomatu wężykiem, wpuść do środka gaz, a lont zrobić z rozlanej benzyny. Skoro to takie proste, to dlaczego skuteczność przestępców, tak znacząco spadła, co widać w ostatnich dostępnych danych z 2016 r.?
Rzecznik ZBP nie chce mówić tu o szczegółach, ale oprócz zabezpieczeń fizycznych zbrojonych drzwi, sejfów, kaset są jeszcze metody na oznaczanie takich banknotów. - Można też sprawić, że nie będą się one nadawały do użytku. Dlatego samo otwarcie jest dopiero początkiem drogi. Ale o tym więcej powiedzieć nie mogę i nie powie panu tego też żaden z ekspertów od zabezpieczania bankomatów - przekonuje Barbrich.
Rzeczywiście nasze próby dotarcia do takich ekspertów spełzły na niczym. Słyszeliśmy w bankach i sieciach bankomatowych, że o tych kwestiach nie uda nam się z nimi porozmawiać. - Oni zajmują się bezpieczeństwem, ale z oczywistych powodów o tym nie rozmawiają - usłyszeliśmy podczas jednej z takich rozmów.
Łup mały, a kara wysoka
Nieoficjalnie wiadomo jedynie, że wiele zmieniła poprawa szczelności maszyn. Wcześniej łatwiej było znaleźć miejsce, przez które można byłoby gaz wpompować do środka. Teraz już tak łatwo ma nie być. Poprawiono również materiały, z których wykonane są ścianki, gdzie ewentualnie można próbować się przewiercić.
Jednak zdaniem serwisanta, takich urządzeń, o którego spostrzeżeniach pisaliśmy w WP, problem braku odporności bankomatów na próby kradzieży został rozwiązany tylko w części urządzeń. Co więcej zdumiewać może też, że jak przekonuje, niekiedy hasła dostępowe do urządzenia przechowywane są za cienką blachą czy plastikiem zasłaniającym drzwi sejfu.
Niska skuteczność sprawców takich napadów nie powoduje jednak, że bandyci przestają próbować. Dlaczego? Odpowiedź jest banalna. Liczą na ”trafienia” podczas, których uda im się okraść bankomat z np. milionem zł.
Takich pieniędzy jednak nigdy tam nie ma. Można oczywiście dojść do mylnego wniosku przeliczając wartość banknotów przez maksymalne pojemności takich urządzeń, które znaleźć można w sieci. Rzecz jednak w tym, że bankomaty nigdy nie są zapełnione do końca i więcej w nich banknotów 20 zł niż 200 zł.
- Kwoty nie są na tyle atrakcyjne, by ryzykować karę 12 lat więzienia. Obecnie już niemalże do perfekcji opanowaliśmy sztukę związaną z logistyką ich napełniania. Dlatego nigdy nie ma tam większych sum. Na bieżąco jesteśmy w stanie monitorować, co się dzieje w każdym bankomacie i tam nigdy nie ma dużej gotówki – przekonuje Przemysław Barbrich.
Jak dodaje przedstawiciel ZBP wszystko odbywa się w myśl zasady, żeby bankomat wypłacał, ale żeby dla złodziei nie był zbyt atrakcyjny. Policja i banki z oczywistych powodów unikają informowania o ilości skradzionych pieniędzy.
Problem zniknie sam?
W przypadku procesu Rafała G. niestety sąd również ujawnił i te wartości ujawnił. Okazało się, że w szczycie przedświątecznych zakupów ze świeżo wypełnionego bankomatu złodziejom udało się wydobyć nieco ponad 80 tys. zł, w drugim zaledwie 30 tys. zł.
Jest coś jeszcze co już wkrótce może zmniejszyć skalę tego zjawiska. - Polacy polubili obrót bezgotówkowy. Za tą sprawą pojawia się mniej nowych bankomatów. Co zawsze podkreślamy obrót bezgotówkowy jest znacząco bezpieczniejszy niż gotówkowy – zapewnia Barbrich.
Rzeczywiście bankomatów czyli potencjalnych celów ataku jest coraz mniej. Jak wynika z danych NBP, o których pisaliśmy w money.pl, w II kwartale liczba bankomatów w Polsce spadła o 223 maszyny i jest ich obecnie nieco ponad 23 tys.
Z bankomatów najchętniej korzystaliśmy w 2013 r., kiedy wykonaliśmy w nich aż 778 mln operacji. Od tego czasu zainteresowanie systematycznie spada. Mimo tego, liczba takich urządzeń dotychczas rosła o 1-2 tysiące rocznie.
Na razie spadek jest niewielki, ale w połączeniu z innymi informacjami z raportu sugeruje, że właśnie obserwujemy początek istotnych zmianami na naszym rynku. Już w 2021 r. wartość dokonanych płatności kartą przewyższyć może wypłaty gotówki. Później gotówka będzie systematycznie traciła na znaczeniu i bankomaty zaczną znikać w szybszym tempie.