Money.pl: Minister finansów chce przykręcić samorządom kurek z kredytami. Samorządy mają się mniej zadłużać, bo według Jacka Rostowskiego- ich długi powiększają ogólne zadłużenie państwa. Samorządy protestują? Czy słusznie?
*Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi: *Tak. Po pierwsze w sumie samorządy wedle obliczeń, jakie dokonano i w Unii Metropolii Polskiej i w Związku Miast Polskich, składają się na zaledwie 6 procent polskiego długu publicznego. A po drugie mamy w tej chwili sytuację, w której Unia Europejska udostępnia samorządom olbrzymie pieniądze, które mają pomóc w rewolucji cywilizacyjnej, jeżeli chodzi o rozwój infrastruktury. Widać zresztą jadąc przez jakiekolwiek miasto, roboty drogowe, budowę mostów, ulic. Wszędzie są tablice z informacją, że ta budowa współfinansowana jest przez Unię Europejską.
Tylko, że unijne fundusze wymagają współfinansowania. Samorządy to zapewniają nie tylko z dochodów własnych, ale także z kredytów. Żaden z samorządów, a w każdym razie niewiele, nie ma zadłużenia porównywalnego jeżeli chodzi o skalę z państwowym. Tym bardziej, że zadłużenie samorządów liczy się w relacji do ich dochodów, natomiast rząd oblicza swoje zadłużenia w relacji do PKB.
Więc zupełnie inaczej wygląda zadłużenie państwa na poziomie ponad 50 procent i samorządu na takim samym poziomie. To jest zupełnie coś innego.
Na ile te limity ograniczą samorządy?
Żaden nie będzie w stanie zrealizować inwestycji o które właśnie wystąpił, a są w procesie przyznawania.
To są kilometry dróg, kanalizacji, to są wielkie inwestycje w oczyszczalnie ścieków, w ratowanie starej dawno nie remontowanej historycznej struktury miast. Tego wszystkiego nie da się zrobić.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/108/t94060.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/wprowadzenie;reguly;wydatkowej;to;konieczne;minimum,58,0,640314.html) "Wprowadzenie reguły wydatkowej to konieczne minimum"
To może przyparte do muru samorządy poszukają pieniędzy w innych źródłach? Ostatnio mówiło się o drastycznych podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej w Warszawie. Będą chciały też podwyższać opłaty lokalne. To w czymś pomoże?
To nie wystarczy. Nie da się w krótkim czasie zgromadzić pieniędzy na robienie tego co zrobione musi być. Tego podwyżkami cen biletów czy opłatami lokalnymi na pewno się nie załata.
Czyli co bez tych inwestycji zostaniemy w tyle za Europą?
Nadal będziemy odstawali od Europy w wyglądzie naszych domów, ulic, dróg, a także jeżeli chodzi o usługi w komunikacji miejskiej. Będziemy musieli pogodzić się z gorszą jakością autokarów, tramwajów, torów tramwajowych czy tras rowerowych.
Pieniędzy unijnych używamy w tej chwili w samorządach bardzo dużo, ale i mądrze. To jest niepowtarzalna okazja. W następnym europejskim budżecie Polska może już nie być krajem tak uprzywilejowanym.
Czyli teraz albo nigdy?
Albo w tej chwili weźmiemy, albo w następnym - gdybyśmy chcieli wziąć te same pieniądze, to one kosztować będą znacznie więcej. W tej chwili jest wyodrębniony fundusz na te tak zwane nowe kraje, do których Polska jeszcze jest zaliczana. Współfinansowanie ze strony polskiej jest znacznie niższe niż kiedy już wypadniemy z tej grupy. Wtedy będzie dofinansowanie w 20-30 proc. Jak się w porywach zdarzy pół na pół, to będzie jakaś wyjątkowa sprawa. W tej chwili jest to zupełnie odwrotna proporcja.
To może minister Rostowski myśli tak: _ musiałem podnieść podatki, ograniczyć wydatki, mam nóż na gardle to samorządom zabiorę. W końcu jak nie będzie drogi to mieszkańcy obwinią samorząd nie ministra _?
Może tak myśli. Tylko znając Pana Rostowskiego, z takich bezpośrednich kontaktów, odnoszę wrażenie że nie jest to człowiek głupi ani wredny.
Tylko?
Tutaj dał się w coś wpuścić. Być może sam nie do końca ma świadomość, jakie są tak naprawdę relacje tego długu samorządowego i państwowego. Powiem tak: minister wie dużo, ale nie wszystko. Na ogół wie to co mu przynoszą. Jak dostaje wiadomość o tym, że samorząd ma dług publiczny na 50 procent, to on się łapie za głowę. Jak przynoszą, że dług jest na 70 procent to mu się pojawia strach w oczach, tyle że te 70 procent w samorządzie nie sięga 10 procent budżetu państwa.
[ ( http://static1.money.pl/i/nieruchomosci/o/artykuly/n_1660/1302008655_wroclaw_droga0.tiny.jpg ) ] (http://dom.money.pl/budownictwo/wiadomosci/artykul/wschodnia;obwodnica;wroclawia,190,0,807102.html) Wschodnia obwodnica Wrocławia
To może prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz ma dobry pomysł. Jego komitet chce wystawić swoich ludzi do Senatu. Zamysł jest taki, aby wprowadzić do niego jak najwięcej samorządowców. Dzięki temu większy wpływ na ustawodawstwo mieliby właśnie przedstawiciele lokalnych władz. Co Pan o tym myśli?
Ja poszedłbym jeszcze dalej. Jestem zdania, **że izba wyższa w Polsce powinna stać się izbą samorządową. We Francji z niektórymi pozycjami samorządowymi miejsce w Senacie jest związane na stałe. Ktoś kto jest wybierany na przykład merem Lyonu, staje się automatycznie senatorem we Francji.
Wtedy można by było zatrzymać w Senacie jakąś ustawę która przerzuca odpowiedzialność na samorządy? Mam tu na myśli na przykład ustawę o działalności leczniczej, która nakłada na samorządy pokrywanie bieżących strat szpitali.
Proszę zauważyć, że od kilkunastu lat rząd rozdaje prezenty różnym grupom społecznym, przerzucając koszty na samorządy. Na przykład podwyżka dla nauczycieli, bardzo dobrze, ale rachunek płacą samorządy.
Przenosi się z poziomu rządu na poziom samorządu, coraz to nowe zadania i żadne z nich nie jest dofinansowane w stu procentach. Jeśli w ogóle się to zdarza, to tylko w pierwszym roku funkcjonowania, później niech samorząd sobie radzi. Tak więc chwytani jesteśmy za gardło na wszelkie możliwe sposoby.
W kontekście tego, że niedługo kończy się okres przywilejów dla Polski, jeżeli chodzi o fundusze unii europejskiej, to ograniczenie w tym momencie możliwości kredytowych samorządom, jest działaniem nierozważnym i szkodliwym dla naszego państwa.
Czytaj w Money.pl ( http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=-1%20year&de=today&sdx=0&i=&ty=1&s%5B0%5D=inflacja&fg=1&w=450&h=200&cm=0 Inflacja ) Źródło: Money.pl na podstawie danych GUS