Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lewandowski po szczycie w Brukseli: Nie udało się obronić zasady solidarności.

0
Podziel się:
Lewandowski po szczycie w Brukseli: Nie udało się obronić zasady solidarności.

Money.pl: Czy Polska odniosła sukces podczas negocjacji nad budżetem UE na lata 2007-2013?
Janusz Lewandowski, eurodeputowany PO, szef komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego: Nie jest to sukces. Wynegocjowaliśmy mniej, niż oferowała nam propozycja luksemburska, a to ona była dla nas punkt wyjścia. Już wcześniej uważaliśmy, że była za niska. Jeszcze mniej zaproponowali Brytyjczycy. Biorąc to pod uwagę, trzeba zatem powiedzieć, że na zakończonym w Brukseli szczycie udało nam się osiągnąć tyle, ile było możliwe. Niestety, okazało się, że negocjacje to sukces bogatych krajów UE, którym udało się obniżyć wymagania biednych, nowych krajów członkowskich, w tym Polski.

Money.pl: Jak ocenia Pan taktykę negocjacyjną Polski biorąc pod uwagę ostateczne decyzje w sprawie unijnego budżetu, które zapadły w Brukseli?
J.L.: Zważywszy na okoliczności, że za późno zabraliśmy się do budowania sojuszy i frakcji i mieliśmy do wyboru weto albo przyjęcie propozycji, to osiągnęliśmy tyle ile było możliwe. Mieliśmy negocjować w górę propozycję luksemburską, a ponosimy 1/5 kosztów oszczędności – trudno to uznać za sukces.

Money.pl: Czy będziemy umieli rozsądnie zagospodarować wywalczone pieniądze?
J.L.: Jestem optymistą. Minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka wydaje się być świadoma barier istniejących w Polsce. Ponieważ dużo prawdy jest w tym, że problemy z wydawaniem unijnych funduszy leżą po stronie polskiej, a nie po stronie UE. To my sami stworzyliśmy większość barier, które nie pozwalają nam na pełne wykorzystanie otrzymanych pieniędzy.

*Money.pl: Czy w latach 2007-2013 uda nam się w końcu w całości wykorzystać przyznane fundusze? J.L.: *Straciliśmy wprawdzie sporo czasu, ale myślę, że z pewnym poślizgiem jest to możliwe. Nie uda nam się to – jak sądzę – już w 2007 roku, ale być może już od roku 2008.

Money.pl: Czy udało się obronić zasadę solidarności obowiązującą w UE? J.L.: Nie. I na tym polega cały problem. Nadal musimy przypominać o zasadzie solidarności, a nie mówić, że została ona obroniona. Teraz duża odpowiedzialność spada na Parlament Europejski, który powinien zająć się pracą nad koncepcją wyrównywania szans w UE. Nie może być tak, że oszczędności i reformy obywały się kosztem biednych państw. Ustalony budżet jest budżetem wyjątków i prezentów, a nie zasad. Luksemburg trzymał się zasady oszczędzania na krajach bogatych, natomiast propozycja brytyjska uderza w Polskę i biedne kraje.

Money.pl: Co oznacza gest kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która zrzekła się swoich 100 mln euro na rozwój regionalny? J.L.: Finansowo kwota ta nie ma większego znaczenia. Sam jednak gest należy traktować jako otwarcie Niemiec na lepsze stosunki z Polską. Należy to docenić i wykorzystać.

Money.pl: Podczas negocjacji budżetowych Polska zawarła sojusz z Niemcami i Francją, czy i jak to może wpłynąć na nasze dalsze stosunki z Wlk. Brytania, na których też nam bardzo zależy? J.L.: To nie powinno mieć żadnego wpływu ponieważ mapa sojuszy w Unii jest bardzo zmienna. W UE interesy i spięcia często się krzyżują. Uważam jednak, że do Anglików powinna teraz należeć inicjatywa poprawienia stosunków w większością krajów UE. Może bowiem stracić dobre imię w oczach wielu członków UE, zarówno przez kwestię propozycji budżetu jak i przez chociażby sprawę ambasadora brytyjskiego w Polsce.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)