Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Bartosz Krzyżaniak
|

"Albo Polska wprowadzi euro, albo znajdzie się w strefie wpływów Rosji". List otwarty do premiera

540
Podziel się:

Przygotujmy się do przyjęcia wspólnej waluty - apelują do premiera Mateusza Morawieckiego ekonomiści i przedsiębiorcy - sygnatariusze listu otwartego.

Autorzy listu przypominają, że Polska - wstępując do EU - zobowiązała się także do przyjęcia wspólnej waluty
Autorzy listu przypominają, że Polska - wstępując do EU - zobowiązała się także do przyjęcia wspólnej waluty (Hermann Bredehorst)

- Zwracamy się z apelem o wznowienie przygotowań do wejścia Polski do strefy euro. Stają się one sprawą niecierpiącą zwłoki - piszą do premiera Mateusza Morawieckiego ekonomiści i przedsiębiorcy - sygnatariusze listu otwartego.

- W Europie trwa właśnie dyskusja o przyszłym kształcie UE i wszystko wskazuje na to, że nie będzie Unii dwóch prędkości. Jedyną przyszłością będzie poszerzona eurostrefa - czytamy w opublikowanym we wtorek przez "Rzeczpospolitą" liście otwartym do premiera.

Zdaniem sygnatariuszy, nasz kraj powinien wziąć udział w tym procesie, o ile chce mieć rzeczywisty wpływ na przyszłość Starego Kontynentu, a także - jeśli chce na trwałe zakotwiczyć w zachodniej Europie.

Zobacz także: Zobacz też: Euro w Polsce do 2025 r.? Tego miała chcieć Komisja Europejska

- Przy naszym tranzytowym położeniu geograficznym nie mamy wyboru: albo w przyszłości będziemy w strefie euro, albo w strefie wpływów Rosji - piszą ekonomiści i przedstawiciele przedsiębiorców.

Zwracają uwagę, że - wbrew obawom sprzed kilku lat - strefa euro się nie rozpadła, lecz wyszła z kryzysu wzmocniona. Dodają, że jej PKB szybko rośnie napędzając koniunkturę w Polsce.

- Z ponad 50-procentowym udziałem krajów wspólnej waluty w polskim eksporcie jesteśmy jedną mocno zintegrowaną i zsynchronizowaną gospodarką. A to oznacza, że polityka Europejskiego Banku Centralnego będzie dostosowana do potrzeb naszego kraju - czytamy.

Autorzy zwracają uwagę, że przyjęcie przez Polskę euro będzie wypełnieniem naszych traktatowych zobowiązań, które podjęliśmy wchodząc do UE, a z których nikt polskich władz nie zwolnił. Autorzy wskazują, że rozpoczęcie przygotowań do wejścia do eurostrefy może być sposobem na wyjście Polski z impasu, w jakim znalazła się na forum europejskim, a także szansą na ponownie połączyć Polaków.

- Uważamy, że konieczne jest powołanie stałej rady, która wskaże niezbędne zmiany w systemie prawnym oraz finansowym, pomoże wybrać właściwy moment wejścia do mechanizmu ERM II i opłacalny dla polskiej gospodarki kurs zamiany złotego na euro, a także zainicjuje społeczną akcję informacyjną, która dostarczy społeczeństwu obiektywnych danych w wspólnej walucie i rozwieje mity wokół operacji jej przyjęcia - kończą apel sygnatariusze listu.

Znaleźli się wśród nich m.in. Marek Belka, były premier i szef NBP, Henryka Bochniarz, szefowa Konfederacji Lewiatan, Marek Goliszewski, szef Business Centre Club, Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP, Wiesław Rozłucki, były prezes GPW, a także Mirosław Gronicki, były minister finansów, Andrzej S. Bratkowski, Jan Czekaj, Dariusz Filar, Stanisław Gomułka, Marian Gorynia, Marek Góra, Jerzy Hausner, Janusz Jankowiak, Łukasz Kozłowski, Andrzej K. Koźmiński, Adam Noga, Wiesława Przybylska-Kapuścinska, Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, Witold M. Orłowski, Jerzy Wilkin, Andrzej Wojtyna.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(540)
Bartek
6 lat temu
Poczekajcie z tym! Europejski Bank Centralny zniszczy euro już niedługo...
jura
6 lat temu
W EUROPIE RZADZI ZYD....
.Rav
6 lat temu
Nie znam wszystkich tych sygnatariuszy ale ci których znam to ....delikatnie to ujmując - "przekrętasy". Dla nich euro to dodatkowy instrument do osiągania nienależnego zysku. A że Polska na tym straci?? Cóż ich to obchodzi. Takie to "aŁtorytety"
łyn
6 lat temu
NO . To Rydzykowi będą szły przelewy od rządu w euro .
Nio
6 lat temu
strefa euro została stworzona głównie po to, aby gospodarka naszego zachodniego sąsiada miała się doskonale. Warto wiedzieć, że gospodarka Niemiec opiera się przede wszystkim na eksporcie. Aby był on opłacalny waluta, za pomocą której dokonywane są transakcje, nie może być zbyt silna. Szczególnie względem walut obowiązujących u największych partnerów handlowych. Niemieccy stratedzy finansowi doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Dlatego już od lat 90-tych robili dosłownie wszystko, aby na terenie EWG (a później UE) wprowadzić jednolitą walutę, która uratowałaby niemiecką gospodarkę przed utratą konkurencyjności. W ten sposób wymyślono euro - wspólną walutę wielu różnych gospodarek Unii Europejskiej. Gdyby dzisiaj w Niemczech obowiązywała marka (DM), to nasz sąsiad podzieliłby los Szwajcarii, której gospodarka utraciła sporą część swojej konkurencyjności poprzez zbyt silną wartość franka szwajcarskiego. Im bowiem niemiecka gospodarka byłaby silniejszą, tym automatycznie silniejsza byłaby niemiecka marka. A taka konfiguracja jest najgorsza dla maksymalizacji zysków wynikających z eksportu. Dlatego potrzeba było "spłycenia" wartości wspólnej waluty transakcyjnej, tak aby eksport nadal się opłacał i generował rekordowe nadwyżki w handlu zagranicznym. Dzięki temu, że w strefie euro mamy takie gospodarki jak Grecja, Włochy czy Hiszpania dziś w kantorach za 1 euro płacimy ok. 4,20 zł, a nie 5,50 zł. A taka konfiguracja jest bardzo korzystna dla niemieckich eksporterów sprzedających towary w Polsce. Niemieccy politycy bardzo chcieliby widzieć takie kraje jak Polska, Węgry, Rumunię czy Bułgarię we wspólnej strefie euro. I wcale nie chodzi tu o jakiś solidaryzm europejski. To raczej czysta kalkulacja. Im słabsza gospodarka wejdzie do eurolandu, tym kurs dolara, funta, rubla czy juana umocni się względem euro, a to oznacza większe zyski dla gospodarki Niemiec, która z eskportu żyje.
...
Następna strona