Jeszcze wczesnym rankiem jedyną informacją związaną z terroryzmem była w witrynach internetowych wiadomość, że Amerykanie płaczą na filmie "Word Trade Center" Olivera Stone'a. Niedługo potem kanały informacyjne poraziły doniesieniami z lotniska pod Londynem.
Jeśli wierzyć brytyjskim służbom specjalnym, w najbliższych dniach mogło dojść do ataku arabskich fundamentalistów na niewyobrażalną skalę. Gdyby poczynania terrorystów nie zostały w porę ujarzmione, w przestrzeni miało jednocześnie eksplodować nawet dziesięć samolotów lecących z Wielkiej Brytanii do USA. Zapłakałaby nie tylko Ameryka.
Internet to wolna przestrzeń, w której każdy może pisać co mu się podoba. Z prawa tego korzystają bez umiaru zwłaszcza anonimowi autorzy rozmaitych postów i komentarzy. Podczas paraliżu lotniska w Heathrow, a potem kolejnych portów lotniczych w Europie i Ameryce, przykleili się oni natychmiast do klawiatur, dając dowody, że Al-Kaida zwycięża nawet wtedy, gdy jest w zarodku poskramiana.
Wedle naszych Komputer Anonimów zamieszanie na największym europejskim lotnisku było tylko akcją propagandową, mającą na celu odwrócenie uwagi światowej opinii od poczynań Izraela w Libanie. ZOBACZ TAKŻE:
Szczególną dociekliwość wykazali ci internauci, którzy w wielu miejscach cyberprzestrzeni chcieli się dowiedzieć, skąd Anglicy w jednej chwili wzięli dużą ilość plastikowych, przezroczystych torebek, do których pasażerowie musieli przepakować zawartość podręcznych bagaży. Fakt ten miał w domyśle potwierdzać domniemanie, iż całą zadymę sprowokowały służby specjalne, żeby postraszyć Arabami Europę i Stany Zjednoczone.
Formuła globalnej wioski wiąże się coraz bardziej nie tylko z przestrzenią medialną, ale i całkiem realną. Propagowane w wirtualnej rzeczywistości absurdy szybko bowiem przenikają do ludzkich szarych komórek, powodując ich uśpienie, a w wojnie islamskich fundamentalistów z cywilizacją Zachodu właśnie o to chodzi. Wmawiajmy sobie, że alarmy antyterrorystyczne są jedynie operacyjną grą służb specjalnych, a wtedy Al-Kaida będzie miała ułatwione zadanie w doprowadzaniu do rozpaczy całych narodów. Wczoraj miał być Londyn, jutro miejscem krwawego protestu może się okazać Warszawa, Wrocław lub Poznań.
Niemal w piątą rocznicę zamachu na nowojorskie drapacze chmur islamscy fundamentaliści pokazali, że ciągle są niepokonaną siłą. W ciągu paru godzin firmy lotnicze poniosły milionowe straty, zawirowały indeksy giełdowe, a w wielu rodzinach obudził się lęk o bliskich, którzy znajdowali się w samolotach. Pięć lat po Word Trade Center Al-Kaida dała znać, że świat jeszcze nieraz zapłacze.