Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Martyna Kośka
Martyna Kośka
|

Matka sparaliżowanego chłopaka wygrała w sądzie. "Ten wyrok budzi nadzieję dla tysięcy rodzin"

62
Podziel się:

Rodzic, którego dziecko uległo poważnemu wypadkowi i do końca życia będzie w stanie wegetatywnym, może domagać się zadośćuczynienia za ból i stratę, które odczuwa z tego powodu. Choć nie wynika to wprost z przepisów, sądy powoli zaczynają stawać na takim stanowisku.

Nie tylko ofiara wypadku, ale też jej bliscy, mogą ubiegać się o zadośćuczynienie. Tak wynika z przełomowej decyzji sadu.
Nie tylko ofiara wypadku, ale też jej bliscy, mogą ubiegać się o zadośćuczynienie. Tak wynika z przełomowej decyzji sadu. (LEON STANKIEWICZ/REPORTER)

Rodzic, którego dziecko uległo poważnemu wypadkowi i do końca życia będzie sparaliżowane, może dostać zadośćuczynienie. Choć w prawie nie ma takiego obowiązku, po raz pierwszy sąd zdecydował się na taki wyrok.

W styczniu 2018 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie przyznał matce sparaliżowanego w wyniku wypadku chłopaka 92 tys. złotych zadośćuczynienia. To pierwszy taki wyrok w naszym kraju. W marcu w tej sprawie wypowie się jeszcze Sąd Najwyższy (poprosiła o to m.in. kancelaria prowadząca te sprawę). Jego uchwała będzie miała moc zasady prawnej, więc wszystkie inne sądy będą musiały brać to stanowisko pod uwagę.

- Ten wyrok budzi nadzieję dla tysięcy rodzin, których bliscy ucierpieli w wypadkach i już nigdy nie powrócą do zdrowia_ - _mówi mec. Joanna Smereczańska-Smulczyk z Kancelarii Radców Prawnych EuCO. Jak dodaje, tylko jej kancelaria może mieć kilkaset spraw, w których rodziny będą mogły żądać zadośćuczynienia. W skali Polski to dziesiątki tysięcy.

Dotychczas w takich przypadkach sądy nie zasądzały zadośćuczynień. Kodeks cywilny przewiduje bowiem, że o zadośćuczynienie mogą się starać bliscy osoby, która w wyniku wypadku straciła życie. Mogą argumentować, że śmierć bliskiego przyniosła im dużo cierpienia. W przepisach nie ma natomiast słowa o tym, że pieniądze należą się ludziom, których bliscy przeżyli wypadek, ale do końca życia pozostaną w stanie wegetatywnym.

Sprawca rok w więzieniu, rodzina rozbita na zawsze

Styczniowy wyrok lubelskiego sądu po raz pierwszy nakazuje zadośćuczynienie właśnie w tej drugiej sytuacji. Sprawa dotyczy wydarzeń z 2010 roku. To właśnie wówczas pewien osiemnastolatek padł ofiarą wypadku samochodowego, przez który doznał nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Od tego czasu lat jest w stanie wegetatywnym. Przebywa w domu, gdzie opiekują się nim matka i jedna z sióstr.

Zobacz też: * *Pierwszą śmierć zapamiętuje się na zawsze

Sprawca wypadku został skazany na rok więzienia. Ubezpieczyciel został zobowiązany do wypłaty zadośćuczynienia za krzywdy, jakich doznał chłopiec. Wypłaca też na jego rzecz rentę. Zapłacił też za dostosowanie domu do potrzeb opieki nad człowiekiem w tak ciężkim stanie.

Tymczasem matka i siostra po kilku latach opieki doszły do wniosku, że to dla nich wyjątkowo trudne doświadczenie. Uznały, że one też powinny dostać za to zadośćuczynienie. Zwróciły się więc do ubezpieczyciela - ten jednak wniosek odrzucił. Powód - opisany wyżej: brak przepisów, które jasno mówiłyby, że należą im się pieniądze. Sprawa trafiła do sądu, ale w pierwszej instancji przepadła.

Dopiero Sąd Apelacyjny wydał inny wyrok. Stwierdził, że skoro życie rodzinne podlega ochronie prawnej, to zburzenie spokoju rodziny może już być podstawą do wypłaty zadośćuczynienia.

Uznał też, że matka chłopca została pozbawiona prawa do dalszego wychowywania zdrowego dziecka, możliwości pełnego realizowania się w roli matki i nawiązania prawidłowej relacji ze swoim dzieckiem.

Czy po tym wyroku pieniądze będzie teraz dostawać każda osoba, której bliski został poszkodowany w wypadku? Oczywiście nie. Nawet jeżeli sądy będą skłonne dawać zadośćuczynienie, to i tak będzie to zarezerwowane dla wyjątkowych sytuacji. Po pierwsze, poszkodowany po wypadku musi znajdować się w naprawdę trudnym położeniu, np. być całkowicie sparaliżowany. Po drugie - pieniądze trafią tylko do tych bliskich, którzy faktycznie mieli silną więź z ofiarą wypadku. Jeśli rodzic wcześniej nie interesował się dzieckiem, to trudno będzie przekonać sąd, że się cierpi i że należy się zadośćuczynienie.

Cierpienie trzeba udowodnić

W sądzie nie wystarczy, że rodzic zapewni, że bardzo cierpi po wypadku dziecka. Musi być przygotowany na to, że powołany zostanie biegły, którego zdaniem będzie ustalenie rozmiaru tej krzywdy.

Zadośćuczynienie nie ma służyć wzbogaceniu się, nie należy mylić go z odszkodowaniem. Nie ma co się też spodziewać zasądzenia milionowych kwot. Warto też pamiętać, że sądy, zwłaszcza pierwszej instancji, są ostrożne w ustalaniu wysokości zadośćuczynienia. Liczą się z tym, że sąd odwoławczy uchyli wyrok przyznający nadmiernie wysokie zadośćuczynienie, a im więcej uchyleń, tym gorzej prezentują się sędziowskie statystyki.

Termin wystąpienia o zadośćuczynienie jest bardzo długi: jeśli krzywda ma związek z popełnionym przestępstwem, to okres przedawnienia wynosi 20 lat. W pozostałych przypadkach to 3 lata od zdarzenia.

W 2016 r. w Polsce w wypadkach rannych zostało prawie 41 tys. osób - w tym 12 tys. odniosło ciężkie obrażenia.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(62)
Sensei
6 lat temu
A jakby zrobili to co mowie od lat o sprawach naukowych i nauce ludzi, to by np. wszczepili mu komórki macierzyste do kręgosłupa, żeby obejść uszkodzony obszar, ew. egzoszkielet, ew. cokolwiek co by wymyślili naukowcy, czyli ludzie których państwo samo może sobie stworzyć tworząc właściwe szkolnictwo, zamiast niszczyć je (tak jak to miało miejsce w przypadku tej idiotycznej ustawy likwidującej gimnazja, i likwidującej wcześniejsze chodzenie do szkoły dla maluchów wprowadzone przez PO).. Zamiast wypłacać mu "tysiąc" złotych co miesiąc, do końca życia, lepiej wydać np. milion, i sprawić żeby znów stal się pełnowartościowym członkiem społeczeństwa..
tak widzę
6 lat temu
Rodzina po zmarłej ofierze w wypadku nie powinna dostawać wygórowanych odszkodowań, tylko rodzina ofiary która ten wypadek przeżyła i znalazła się na jego utrzymaniu. Rodzina zmarłego w wypadku, owszem cierpi, ale nie wydaje tyle kasy, co rodzina na tego żyjącego. Najbliżsi zmarłego będący osobami zdrowymi, w sile wieku po pewnym wracają do normalnego życia, czasami nawet zakładają nowe związki, dzieci rozpoczynają swoje życie i ich jednym zajęciem jest pójście na cmentarz. Rodziny żyjącego, nawet tego który samodzielnie jakoś się porusza, przejmują jego wiele obowiązków, muszą mieć nad nim kontrolę, itd. Ten człowiek żyje i ma swoje różne potrzeby np. leki, rehabilitacja itd.
Marek
6 lat temu
I bardzo dobrze, przejza na oczy szybcy i wsciekli uzytkownicy pojazdow!
mirekl
6 lat temu
W sądzie wygrywa nie ten ,ktory ma rację, ale ten ktory się lepiej przygotuje. Odszkodowanie jest za straty materialne. Chłopak do końca zycia nie zapracuje na siebie, a teoretycznie będzie zył jeszcze 60 lat czyli 720 m-cy ze średnią krajową 2000 zł więc oczekuje 1440 000 zł ODSZKODOWANIA. Renta natomiast ma pokryć koszty jego leczenia i rehabilitacji, pampersy,leki,kontrole lekarskie, pielęgniarki. Sądowi to trzeba pokazać na rachunkach, cennikach z dołączonym zaleceniem lekarskim. i jak lekarz zaleci zmianę pampersa co 4 godziny to tyle nalezy wycenić. To czysta teoria, ale jak sąd obnizy te świadczenia to musi to UZASADNIĆ, a tego się boją sędziowie.A na salach sądowych są kabarety. Sędzia od bogatego wezmie więcej, a od biednego mniej bo on nie ma z czego zapłacić. więc okazuje się ,ze kierowca Porsche, sprawca wypadku jest na utrzymaniu babci z jej renty albo jest bezrobotnym i nie ma dochodow.A co to poszkodowanego obchodzi.niech sprawca sprzeda dom, wyposazenie i pojdzie dorabiać a jak nie to do więzienia. panie Ziobro duzo roboty przed Panem.
Robert
6 lat temu
No dobrze, a jeśli ktoś jest sparaliżowany połowicznie, czyli ma np. dupełnie wyłączoną dawniej dominującą połowę ciała (i przy okazji nie może mówić), to jest "zdrowy" i nic się nie należy? Albo jeśli stracił "tylko" jedną nogę i do końca życia nie będzie mógł normalnie chodzić? Odszkodowania i zadośćuczynienia powinny być proporcjonalne do stopnia inwalidztwa. Ciekawe, że sądy wcześniej nie zauważyły tego problemu?
...
Następna strona