Rosja nie zrezygnuje z budowy gazociągów Północnego i Południowego (Nord Stream i South Stream), które będą omijały Ukrainę - oświadczył rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew na forum gospodarczym Ukraina-Rosja w Kijowie.
_ - Koledzy, te decyzje zostały już podjęte.To nie jest kwestia naszej sympatii czy antypatii, bądź jakichś czynników politycznych, lecz nie znaczy to, że alternatywne rozwiązania są wykluczone _ - powiedział.
Prezydent Rosji zareagował tak na wypowiedź ukraińskiego ministra ds. paliw i energetyki Jurija Bojki, zaniepokojonego tym, iż Ukraina nie ma gwarancji dotyczących objętości gazu, który popłynie tranzytem z Rosji do Europy Zachodniej, kiedy te dwa gazociągi już powstaną.
_ - Nikt nigdy nie mówił, że jeśli powstanie jeden czy drugi gazociąg (Północny bądź Południowy), nie możemy rozmawiać o innych wariantach. Świat się zmienia, pojawił się gaz łupkowy (...). Pięć lat wcześniej nikt o tym nie myślał. Porozmawiajmy o tym w przyszłości _ - oświadczył Miedwiediew.
Ukraińcy obawiają się, że po zbudowaniu przez Rosjan dwóch nitek gazowych, omijających ich kraj, ich dochody z tranzytu błękitnego paliwa spadną. Obecnie ukraiński system przesyłania gazu tłoczy do odbiorców w krajach Unii Europejskiej 80 proc. rosyjskiego surowca i potrzebuje gruntownej modernizacji.
Tuż po dojściu do władzy w lutym zeszłego roku prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz deklarował gotowość podjęcia rozmów z Rosją i UE na temat utworzenia trójstronnego konsorcjum, które przejęłoby kontrolę nad systemem przesyłu gazu Ukrainy.
Obecnie Rosjanie mówią o możliwości połączenia Gazpromu z ukraińską państwową spółką paliwową Naftohaz, jednak Ukraińcy nie chcą się na to zgodzić.