Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

MON bierze się za reformę polskiej armii. Dopiero za 12 lat będziemy... bezpieczni

58
Podziel się:

Najpóźniej za 12 lat Polska będzie zdolna samodzielnie odeprzeć atak na swoje terytorium. Zreformowany zostanie system zakupu sprzętu, uzbrojenia i szkolenia polskich wojsk. Armię czekają też poważne zmiany kadrowe i organizacyjne - to tylko początek długiej drogi reform, które szykuje Ministerstwo Obrony Narodowej.

MON bierze się za reformę polskiej armii. Dopiero za 12 lat będziemy... bezpieczni
(KPRM/Flickr (CC BY-NC-ND 2.0))

Najpóźniej za 12 lat Polska będzie zdolna samodzielnie odeprzeć atak na swoje terytorium - szczerze przyznaje Ministerstwo Obrony Narodowej. Aby tak się stało jej zdaniem niezbędne są reformy. Jakie? Głównie to zakup nowego sprzętu, uzbrojenia, szkolenia. MON obiecuje też zmiany kadrowe i 200 tys. zawodowych żołnierzy.

- Polska jest czołową siłą militarną w odniesieniu do państw bałtyckich czy krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak narastające zagrożenia militarne powodują, że nasza armia wymaga reform i szybkich działań, które pozwolą na poprawę jej zdolności bojowych - mówi Tomasz Szatkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.

Mocarstwowa polityka Rosji, niestabilna sytuacja na Ukrainie, wzmożone ryzyko terrorystyczne w całej Europie - to główne zagrożenia, które stanowiły punkt wyjścia do analizy potrzeb i przeglądu stanu polskiej armii, który MON zakończył w maju. Szef resortu Antoni Macierewicz określił tę inicjatywę jako "największe przedsięwzięcie analityczne w polskiej armii".

Strategiczny Przegląd Obronny trwał blisko 10 miesięcy i nakreślił kierunki rozwoju sił zbrojnych. Raport z przeglądu ma stanowić podstawę do szkolenia żołnierzy, polityki kadrowej i opracowywania planów zakupów uzbrojenia dla polskiej armii na kolejnych 15 lat. Problem w tym, że Macierewicz od dłuższego czasu kłóci się z pozostałą częścią rządu i zwierzchnikiem sił zbrojnych prezydentem Andrzejem Dudą. Symboliczne jest, że 15 sierpnia, czyli w święto Wojska Polskiego, nie będzie nowych nominacji generalskich.

- Strategiczny Przegląd Obronny był procesem kompleksowym. Braliśmy pod uwagę zdolności bojowe, które wymagają poprawy w obszarze rażenia, rozpoznania i łączności - tak, aby wojsko dysponowało odpowiednią siłą i było w stanie działać w trudnym scenariuszu, naprzeciw silnemu przeciwnikowi oraz siłom, które mogą zakłócać nasze systemy. Elementem przeglądu obronnego była również kwestia struktury dowodzenia i kierowania obroną państwa. Stąd dyskusja, która toczy się na temat naszych propozycji - mówi wiceminister Tomasz Szatkowski, który kierował pracami zespołu nadzorującego przegląd obronny.

Opracowana przez MON koncepcja zakłada, że zmiany w systemie kierowania i dowodzenia to jedna z pilnych potrzeb Sił Zbrojnych RP. Efekty ich wdrożenia mają być widoczne już w 2018 roku.

- Musimy dokonywać trudnych decyzji, żegnać się z pewną częścią kadry. To nie wykracza poza zwykłą fluktuację w ramach sił zbrojnych, ale chodziło również o wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które przymykały oko na pudrowanie rzeczywistości, na patologie w ramach sił zbrojnych - ocenia wiceminister Tomasz Szatkowski.

Celem zmian, które planuje resort, jest uproszczenie systemu dowodzenia, rozdzielenie odpowiedzialności i zwiększona hierarchiczność oraz jednoznaczne wskazanie najwyższego rangą dowódcy polskiej armii. Te kwestie mają zostać uporządkowane w jednej, kompleksowej ustawie.

Rolę "pierwszego żołnierza" w zreformowanym systemie ma przejąć Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (który będzie realnym, naczelnym dowódcą armii) i podległe mu nowe dowództwo pięciu rodzajów sił zbrojnych (które przejmie zadania Dowództwa Generalnego). Utworzony zostanie również Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia, który będzie odpowiadał m.in. za koordynację szkolenia żołnierzy.

W majowym podsumowaniu przeglądu wiceminister Tomasz Szatkowski ocenił, że między najważniejszymi dowódcami sił zbrojnych nie ma spójności i "żeby cokolwiek załatwić, trzeba spotkać się z wszystkimi głównymi dowódcami naraz". Dlatego resort obrony podkreśla, że konieczne są zmiany zarówno w systemie kierowania i dowodzenia polską armią, jak również w kierowaniu obroną państwa.

Projekty dotyczące zmian kadrowych i organizacyjnych w armii wzbudziły wątpliwości podległego prezydentowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Na początku sierpnia BBN poinformował o odłożeniu nominacji generalskich do czasu uzgodnienia nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi.

We wnioskach z SPO wojskowi analitycy wskazali też, że skuteczna obrona wymaga współdziałania z innymi elementami państwa. Dlatego - w razie konfliktu militarnego na dużą skalę - samorządy, społeczeństwo, władze cywilne i przedsiębiorstwa muszą być przygotowane do mobilizacji i wsparcia armii zawodowej. Tę kwestię ma uregulować nowelizacja przepisów, które dotyczą tzw. układu pozamilitarnego.

- Nasze wojsko musi mieć skuteczne oparcie w systemie pozamilitarnym, musi być efektywne wsparcie infrastruktury, sektora pozarządowego oraz sektora samorządowego w razie wojny - podkreśla Szatkowski.

Opracowana na podstawie przeglądu obronnego koncepcja MON zakłada też m.in. modernizację obrony powietrznej i artylerii, wzmocnienie środków rozpoznania oraz zmianę podejścia do obrony Bałtyku (położenie większego akcentu na okręty podwodne wyposażone w środki odstraszania). Uznaje również członkostwo w NATO i UE za kluczowe dla bezpieczeństwa Polski i podkreśla konieczność udziału we wspólnych operacjach z zagranicznymi sojusznikami.

Priorytetem jest jednak zdolność do obrony granic. Według założeń MON, za 12 lat polska armia ma być zdolna do tego, żeby w pełni samodzielnie odeprzeć atak na swoje terytorium. Plany resortu przewidują, że w ciągu 8 lat wojsko ma liczyć 200 tys. żołnierzy (prawie dwukrotnie więcej, niż obecnie). Znacznie rozbudowane zostaną Wojska Obrony Terytorialnej, powstanie też dodatkowa, czwarta dywizja wojsk operacyjnych. Z kolei wydatki na armię do 2030 roku mają wzrosnąć do poziomu 2,5 proc. PKB (obecnie 2,01 proc.).

Zakończony w maju Strategiczny Przegląd Obronny nie był pierwszą oceną stanu polskiej armii. Takie przeglądy MON przeprowadzał już dwukrotnie: w latach 2004-2006 (zainicjowany przez SLD) i w 2011 r. Cyklicznie SPO przeprowadzają też zachodnie państwa, m.in. Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania.

- W Polsce tego rodzaju przeglądy miały miejsce dwukrotnie, jednak naszym zdaniem nie były one tak kompleksowe. Nie brała w nich udziału tak duża liczba oficerów, cywilów oraz zewnętrznych ekspertów oraz nie były używane tak zobiektywizowane narzędzia, jak w przypadku tego ostatniego przeglądu obronnego - uważa Szatkowski.

Podsekretarz stanu w MON ocenia też, że ubiegły rok był dla polskiej armii okresem dużych zmian i dużych wyzwań. Jednym z najważniejszych było sprostanie wymogom organizacji szczytu NATO w Warszawie, co znacznie przełożyło się na poprawę bezpieczeństwa.

- Dzięki rozwiązaniom warszawskiego szczytu, dzięki obecności wojsk sojuszniczych do której musieliśmy podejść bardzo poważnie, aby stworzyć warunki szkolenia czy pracy z naszymi oddziałami, mamy czas na dokonanie koniecznych reform w ramach naszych sił zbrojnych. Tym zajmowaliśmy się w czasie ostatniego roku w MON - mówi wiceminister.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(58)
Edward
7 lat temu
Czyzby Swiat zdeklarowal sie ze przez 12 lat stanie w miejscu a my spokojnie go dogonimy? To i tak baaardzo optymistyczna wersja :)
Piotr
7 lat temu
6% PKB na zbrojenia to ogromna ilosc pieniedzy. Mysle ze zamiast sie "zbroic" lepiej zaczac dobrze zyc z sasiadami. Zaciesniac stosunki gospodarcze. Trudniej jest zaatakowac sasiednie panstwo gdy utrzymuje sie z nim wspolne interesy. Zachecac Rosjan do inwestycji w polski przemysl nieruchomosci, to moze zastanowia sie dwa razy zanim odpala rakiete. Dlaczego Niemcy potrafia utrzymywac dobre stosunki z Rosja a Polski Rzad tylko pluje i wymachuje szabla. Po co cala ta propaganda zagrozenia. Sledzac media wydaje sie jakby Rosjanie juz juz mieli czolgami wjezdzac. Przeciez Oni maja wlasne problemy. Amerykanie chca zebysmy kupowali ich militaria, to oboecywac ze ok. Ze zaplacimy za rok, potem ze w tym roku nie mamy bo nieurodzaj, za rok nie mamy bo byla powodz i rznac glupa jak Oni z wizami. Pozdrawiam
OBSERWATORR
7 lat temu
Gdy wyobrażnia przekracza GRANICE ROZSĄDKU , to sygnał , że zerwany został kontakt z RZECZYWISTOŚCIĄ . Osoba ,, dotknięta " taką przypadłością , w żadnym razie nie powinna posiadać kompetencji dla podejmowania ODPOWIEDZIALNYCH DECYZJI
IGOOO
7 lat temu
Historyk zrobił się wielkim strategiem, coś na miarę Una, wierzy w wielkie liczby, których spełnienie zje budżet, a na sprzęt zostanie tylko obietnica.
Andretti
7 lat temu
Komu jest potrzebna Armia w ilosci 200 tys zolnierzy kiedy nad glowa lataja pociski atomowe? Dajcie kazdemu obywatelowi broni ,tak jak jest w Szwajcarii. Kazdy ma bron ,KAZDY.
...
Następna strona