Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Na Ukrainie górnicze bojówki z Donbasu wspomagały kandydata Kremla w wyborach prezydenckich. W Polsce na górników liczy Włodzimierz Cimoszewicz, który wspierany przez ustępującego prezydenta kupuje ich głosy za ustawę o emeryturach.

0
Podziel się:
Na Ukrainie górnicze bojówki z Donbasu wspomagały kandydata Kremla w wyborach prezydenckich. W Polsce na górników liczy Włodzimierz Cimoszewicz, który wspierany przez ustępującego prezydenta kupuje ich głosy za ustawę o emeryturach.

Gdy jesienią minionego roku były premier Ukrainy Wiktor Janukowycz nieczystymi metodami walczył o prezydenturę, wspierały go bojówki górników z Doniecka i Ługańska zastraszając elektorat konkurentów i pomagając fałszować wyniki wyborów.
Niespełna rok później, były premier RP Włodzimierz Cimoszewicz kupuje głosy polskich górników przywożąc im w prezencie korzystną ustawę o emeryturach górniczych.

Ekskryminalistę Janukowycza dodatkowo wspomagali podesłani przez Kreml wytrawni specjaliści od propagandy i socjotechniki. Bywalec salonów i stypendysta Fullbrighta Włodzimierz Cimoszewicz czułby się nieswojo wspierany przez obcych interwentów – żeby pozostać przy języku rodem z „Krótkiego kursu historii WKP(b)”.

Na szczęście z pomocą w potrzebie przyszedł mu przyjaciel, którego marszałek Sejmu nie musi się wstydzić. To prezydent Aleksander Kwaśniewski, który podpisał w środę nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Przedłuża ona prawa górników do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę po przepracowaniu 25 lat pod ziemią, bez względu na wiek.

Ustawa została uchwalona w bardzo szybkim tempie, na ostatnim w tej kadencji posiedzeniu Sejmu, a bieg tej sprawie nadały protesty 5,5 tys. górników przed parlamentem pod koniec lipca. Ich obecność na ulicy Wiejskiej (razem z łomami, gazrurkami i mutrami) uświadomiła politykom, że podobnie jak na Ukrainie także i u nas są oni siłą, którą lepiej mieć po swojej stronie niż przeciwko sobie.

Wsparcie górników z Donbasu nie pomogło jednak Wiktorowi Janukowyczowi, który mimo fałszerstw wyborczych i wysiłków bojówkarzy nie został prezydentem Ukrainy. Czy Włodzimierz Cimoszewicz zostanie prezydentem Polski dzięki temu, że pojechał specjalnie na Śląsk, by w obecności kamer i mikrofonów zakomunikować górnikom, iż jego dawny kolega partyjny z PZPR Aleksander Kwaśniewski podpisał długo oczekiwaną przez górnicze lobby ustawę?

Czy górnicy uwierzą, że spotkanie Cimoszewicza z szefami górniczych spółek i związkowcami przypadkowo zbiegło się z ogłoszeniem przez prezydenta decyzji o podpisaniu wspomnianej nowelizacji prawa?

"Jestem zażenowany. Informację o podpisaniu ustawy przyjęliśmy z ulgą, kamień spadł mi z serca. Ale sposobu jej przekazania nam nie sposób odebrać inaczej, tylko jako kampanię wyborczą. Było to ewidentnie wyreżyserowane, aż przykro, że odbyło się to kosztem tysięcy górników, którzy od kilkunastu dni czekali na ten moment. W takim stylu tego się nie robi. Myślę, że politycy przesadzili" - ocenił cytowany przez PAP wiceszef górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik.

Dalej w tej samej depeszy Polskiej Agencji Prasowej czytamy: „Marszałek, odpowiadając na zarzuty zapewniał, że nie znał wcześniej decyzji prezydenta i nie wiedział, że zostanie podjęta w środę. Powiedział, że sam otrzymał tę wiadomość w trakcie spotkania i niezwłocznie przekazał ją zebranym”.

Może zaistniałe zdarzenie należy tłumaczyć w ten sposób, że Cimoszewicz przejął się głęboko poznaną niegdyś w szkole historią o posłańcu, któremu Grecy ścinali głowę za przyniesienie złej wiadomości. Chadzający własnymi ścieżkami pan Włodzimierz mógł uznać, że gdy zostanie ambasadorem dobrej nowiny na Śląsku, górnicy stadnie zagłosują za nim.

Cóż, mówienie o populistycznych sztuczkach to truizm. Stosują je politycy zarówno z prawej jak i lewej strony sceny politycznej. Żałosne wszak jest, że kandydat, który kreuje się na wzór cnót obywatelskich i męża stanu, w cyniczny sposób oddala szansę na rzeczową debatę o tym, czy i w jakim stopniu możliwy jest kompromis pomiędzy broniącymi grupowego interesu górnikami a odpowiedzialnymi za finanse publiczne rządem.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)