Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

NBP wie, jak zadbać o pracowników. W centrali działa sieciowa kawiarnia z produktami za darmo

106
Podziel się:

Darmowa kawa i herbata dla wszystkich - tak Narodowy Bank Polski dba o pracowników. NBP na ich napoje w ciągu czterech lat planuje wydać nawet do 3 mln zł. Money.pl sprawdził, jak najważniejsza instytucja finansowa w Polsce wydaje pieniądze i walczy o pracowników.

Tak wygląda "tajna" kawiarnia w NBP
Tak wygląda "tajna" kawiarnia w NBP

Darmowa kawa i herbata dla wszystkich - tak Narodowy Bank Polski dba o pracowników. Na napoje w ciągu czterech lat wyda nawet do 3 mln zł. Na inne produkty - oferowane przez sieciową kawiarnię, która działa w banku - szefostwo NBP załatwiło zniżki.

Po lewej pufy, po prawej długi stół. Lokal wykończony głównie w kolorach brązu i bieli, nastrojowe światła nadają odpowiednią atmosferę. Lekki półmrok, bo jesteśmy w piwnicy. Za barem krzątają się dwie osoby, a do kasy zwykle stoi długa kolejka. Kawa? 0 zł. Herbata? Również 0 zł. Pijesz, ile chcesz. I nie ma znaczenia, czy to cappuccino, latte, zwykła czarna, czy inny owocowy napój.

Pracownicy Narodowego Banku Polskiego w wewnętrznej kawiarni spod szyldu Green Coffee (właściciela Green Caffe Nero) za takie podstawowe produkty nie płacą. Na resztę - czyli przekąski - mają upust wywalczony przez bank.

Jak dowiedział się money.pl, w połowie ubiegłego roku w centrali Narodowego Banku Polskiego przy ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie zapadła decyzja o stworzeniu "zamkniętej kawiarni". Dlaczego zamknięta? Bo dostęp do niej mają wyłącznie pracownicy i ich goście. Z ulicy po kanapkę i darmową kawę nikt nie wejdzie.

Jak ustaliliśmy, lokal, który prowadzi spółka Green Coffee, ma w sumie 250 metrów kwadratowych i kilka stref - klasyczną dla pijących kawę, z pufami dla odbywających spotkania służbowe, do tego jest także wydzielona strefa dla palaczy. Jak wynika z dokumentów, do których dotarł money.pl, NBP przy wyborze obsługującego bacznie sprawdzał ceny kawy i herbaty, pozostałych produktów i ewentualną zniżkę. Sprawdził też pomysł na aranżację wnętrza. To były główne kryteria oceny i wyboru obsługującego kawiarnię.

źródło: money.pl

Kanapki, zapiekanki, tortille - tego chce NBP

I trzeba powiedzieć wprost: NBP to wymagający zamawiający. Zażyczył sobie pełnego wachlarza kaw i herbat. Na przykład herbaty czarnej muszą być dwa rodzaje, herbaty zielonej z dodatkami również. Do tego kawy wszelkich możliwych rodzajów: americana, latte, espresso itd.

Korzystający z darmowej kawiarni mają też pełny wybór dodatków. NBP zażyczył sobie, by mogli pić latte z mlekiem migdałowym, sojowym czy bez laktozy. A do wszystkiego posypka cynamonowa, kakao lub gałka muszkatołowa.

NBP zadbał również o poszukujących śniadania lub przekąski - w dokumentach wpisał, że wykonawca musi zagwarantować możliwość zakupu 6 rodzajów drobnych dań - w tym jedno wegańskie i jedno bezglutenowe. Do wyboru mają być np. tortille, zapiekanki, kanapki. I żeby było jasne - nic nie może być wcześniej mrożone. Wszystko świeżutkie, wszystko wprost z piekarni.

Jak wynika ze szczegółów zamówienia, bank przez 48 miesięcy chce darmowych napojów ciepłych dla pracowników. Umowa może się jednak skończyć wcześniej. Wszystko zależy od tego, jak szybko 2 tys. pracowników przepije 3 mln zł. W regulaminach NBP zaznaczył, że pracownicy mogą się pojawiać od 8.15 do 16.15, ale kawiarnia musi być czynna nieco dłużej.

źródło: money.pl

Dlaczego Narodowy Bank Polski zdecydował się na wewnętrzną kawiarnię i darmowe napoje? To forma świadczenia pozapłacowego dla pracowników.

- Ponoszenie wydatków na rzecz pracowników poprzez finansowanie zakupu ciepłych napojów w szerszym zakresie niż minimalny poziom wynikający z obowiązujących przepisów jest efektem wewnętrznej polityki personalnej NBP. Dodatkowe świadczenia pozapłacowe stają się standardem u wielu pracodawców, którzy zabiegają o pozyskanie wysokiej klasy specjalistów. Zapewnienie usług kawiarnianych na terenie obiektu NBP tworzy niewątpliwie przyjazne środowisko pracy dla jego pracowników - wyjaśnia biuro prasowe. W wiadomości jednak nie informuje o kwestiach rozliczeń.

Bank przy tym podkreśla, że nie poniósł żadnych kosztów związanych z przygotowaniem kawiarni. Na siebie wziął to wykonawca usługi, czyli Green Coffee.

źródło: money.pl

Bank milczał, spółka też

Nie jest przecież niczym wyjątkowym, że pracodawca funduje pracownikom codzienną kawę i herbatę. Ale NBP zakłada, że wyda nawet do 750 tys. zł rocznie na ten cel. Można odnieść wrażenie, że to dużo. Dla porównania Komisja Nadzoru Finansowego, zajmująca budynki vis a vis NBP, w lutym tego roku tłumaczyła się z umowy na serwis ekspresów do kawy o wartości 125 tys. zł. KNF miała umowę na trzy lata, ma około tysiąca pracowników w całej Polsce.

Warto pokusić się o jeszcze jedno porównanie. Centralny Ośrodek Informatyki za trzy kwartały dostawy kawy ziarnistej płacił 40 tys. zł. Dla 500 pracowników COI zamawiał ponad 700 kilogramów ziaren. Gdyby założyć, że NBP potrzebuje cztery razy więcej kawy ziarnistej - to w ciągu czterech lat musiałoby wydać około 800 tys. zł po stawkach z COI. To sporo mniej, i to przy dużym marginesie na sprzęt i jego eksploatację. Jest jedno "ale". Wtedy nie byłoby ładnej kawiarni w budynku. A, jak wynika z zamówienia, Green Coffee musiał zaplanować przebudowę części przestrzeni.

- Nie komentujemy, zachęcamy do kontaktu z Narodowym Bankiem Polskim - tak z kolei na pytania o kawiarnię reagują przedstawiciele Green Coffee. Nie chcą mówić o warunkach, cenach, a nawet wyglądzie lokalu.

źródło: rzut na 250 metrów kwadratowych kawiarnii w NBP

Zatrucia? "Nie komentujemy"

Spółka Green Coffee, odpowiadająca w Polsce za sieć kawiarni Green Caffe Nero nie chce też odpowiedzieć na pytania, czy ktokolwiek zatruł się w budynku NBP. W ostatnich tygodniach firma mierzyła się z problemem salmonelli. Kilkadziesiąt osób w Warszawie trafiło po wizycie w sieciówce do szpitali. I właśnie, wśród licznych wpisów w mediach społecznościowych, można zlokalizować zastrzeżenia klientki kawiarni w NBP. Napisała, że była chora po zjedzeniu jednego z ciast.

"Od czwartku jestem w szpitalu Bielańskim. Zjadłam ciasto szpinakowe w NBP, w jednej z kawiarni Green Caffe Nero! Szlag by Was trafił. Dodam, że jestem w 26 tygodniu ciąży i dopiero wczoraj lekarzom udało się postawić mnie na nogi" - pisała.

Green Coffee przy każdym kolejnym pytaniu odsyła do milczącego Narodowego Banku Polskiego. Nie chce powiedzieć, czy to dla spółki perspektywiczny rynek i jak wiele instytucji zastanawia się nad zamkniętymi kawiarniami we własnych budynkach.

Warto dodać, że dostawcy Green Coffee wcale nie mają łatwego życia w NBP. Bank zastrzegł, że ciężarówka z asortymentem do kawiarni nie może stać dłużej niż półtorej godziny. Z kanapkami i ciastami trzeba się więc obchodzić szybko. Trzeba przy tym dodać, że część pieniędzy z kaw wraca do banku - kawiarnia płaci comiesięczny czynsz. Miesięcznie to 3 tys. zł, rocznie w sumie prawie 35 tys. zł netto. I jednocześnie co miesiąc dostaje od Narodowego Banku Polskiego przelewy za wypite przez pracowników napoje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(106)
koko
5 lata temu
Rozumiem pokoje socjalne, sale konferencyjne sekretarki i kawę ale to chyba przegięcie.
102
5 lata temu
Powiem dojna zmiana, Bizancjum to pikuś.
aaa
5 lata temu
rzeczywiście aj waj pierwszej wody
aaa
5 lata temu
muszą dostawać ciepłe napoje, bo pracują na mrozie
sdsads
6 lat temu
Czyli płacą podatnicy
...
Następna strona