Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Niemcom żyje się dobrze i wcale nie płacą dużo na Greków. Dlatego zagłosują na Merkel

0
Podziel się:

- Nie mogą mówić, że ich sytuacja jest gorsza, bo pomagają Grekom, Włochom, Hiszpanom czy Irlandczykom. To tylko teoria - przekonuje dr Christoph von Marschall.

Niemcom żyje się dobrze i wcale nie płacą dużo na Greków. Dlatego zagłosują na Merkel
(Money.pl)

Money.pl: Rośnie poparcie dla Peera Steinbrueckera, kandydata SPD na kanclerza. W sierpniu wynosiło 29 procent, we wrześniu już 35. Czy jest on faktycznie w stanie zagrozić pozycji Angeli Merkel?

Dr Christoph von Marschall, niemiecki dziennikarz i publicysta specjalizujący się w Europie Środkowo-Wschodniej i Stanach Zjednoczonych: Nie ma żadnych szans. Jedną rzecz wiemy na pewno, a jeśli nie na pewno, to na 95 procent - kanclerzem Niemiec będzie Angela Merkel. Pytanie tylko, w jakiej koalicji - ze swoim dotychczasowym partnerem FDP, czy też z opozycyjną partią socjaldemokratyczną SPD.

Dlaczego więc Angela Merkel tak podkreśla, że każdy głos się liczy? Skąd obawy CDU, że korzystne dla partii sondaże uśpią jej elektorat?

Pozycja Merkel będzie lepsza, kiedy będzie mogła powiedzieć, że jej partia dostała poparcie większości wyborców. Drugie najlepsze rozwiązanie jest takie, że CDU musi stworzyć koalicję, ale pozostaje przy swoim dotychczasowym partnerze. W tak zwanej Wielkiej Koalicji, tworzonej z główną partią opozycyjną, wpływy CDU będą słabsze. SPD będzie miała więcej do powiedzenia, niż dotychczasowy partner CDU - FDP.

Po wyborach do parlamentu lokalnego w Bawarii FDP ma obawy, czy w ogóle przekroczy 5-procentowy próg wyborczy.

W mojej opinii Bawarii nie można porównywać do reszty kraju. Tam liberałowie zawsze mieli słabą pozycję. A kłopoty z progiem to nic nowego, FDP miała je cały rok. Jednak uważam, podobnie jak większość ekspertów, że ostatecznie wejdą do parlamentu. Mogą nie mieć jednak dostatecznej liczby głosów, żeby być partnerem koalicyjnym dla CDU. Wtedy jedynym rozwiązaniem będzie Wielka Koalicja, pod egidą Angeli Merkel.

src="http://static1.money.pl/i/h/198/art283334.jpg"/>Trudno mi sobie wyobrazić analogiczną sytuację w Polsce. Próby stworzenia koalicji PO i PiSu szybko rozbiły się o stanowiska. Jak to jest, że w Niemczech dwie największe, opozycyjne partie są w stanie rządzić razem?

Różnice ideologiczne i polityczne między niemieckimi ugrupowaniami nie są tak duże, jak w Polsce czy Stanach Zjednoczonych. W naszej powojennej historii mieliśmy już kilka razy Wielką Koalicję - na przykład pod koniec lat 60. i po upadku rządu kanclerza Gerharda Schroedera. Nawet mówi się, że w takim układzie sił panował lepszy klimat dla reform Angeli Merkel. Jednak Wielka Koalicja jest zawsze bardzo trudna dla mniejszego partnera i dlatego socjaldemokracja nie jest chętna do wchodzenia w taki układ. Mniejsza partia przegrywa - historia pokazuje, że przy następnych wyborach ma gorsze wyniki, niż przed wejściem do parlamentu. Tego obawia się SPD.

Społeczeństwo dobrze ocenia ten pomysł.

W Niemczech wyborcy wymagają od polityków oficjalnej harmonii, współpracy. W praktyce nie jest lepiej, niż w innych krajach, ale obowiązuje ideał, że nie mamy skrajnych różnic ideologicznych. Z punktu widzenia takich państw, jak Stany Zjednoczone, można żartować, że w Niemczech istnieją tylko socjaldemokratyczne partie. Mają różne nazwy, ale panuje consensus, jaki model społeczeństwa i gospodarki chcemy mieć. Większość społeczeństwa nie zgadza się z postulatami liberałów, domagającymi się więcej wolności dla obywateli i mniej przymusu ze strony państwa. Taką mamy kulturę polityczną.

A na czym polega fenomen Angeli Merkel? Skąd bierze się jej pozycja?

Jej strategia to podążanie za oczekiwaniami wyborców i nieporuszanie kontrowersyjnych tematów. Weźmy na przykład energię jądrową. Kiedy Angela Merkel zaczynała rządzić, mówiła: nie jestem oczywiście zwolennikiem atomu, ale potrzebujemy tej techniki i nie jesteśmy w stanie z dnia na dzień przejść na alternatywne źródła. Potem nastąpiła katastrofa w Fukushimie i większość Niemców opowiedziała się przeciwko energii jądrowej. Więc Angela Merkel zmieniła kurs, żeby opozycja nie mogła mówić: ona jest za atomem, głosujcie na nas. W ten sposób innym partiom bardzo trudno jest pokazać, że mają alternatywę dla CDU.

Zastanawia mnie, dlaczego Niemcy, zmęczeni łożeniem na bankrutujące kraje strefy euro, nie zaprotestują przeciwko europejskiej polityce Angeli Merkel. W innych krajach, kiedy politycy zaczynają mówić o zaciskaniu pasa, oszczędnościach, upadają rządy. A Niemcy karnie płacą.

To trudny temat, Niemcy są w tej kwestii podzieleni. Oczywiście, nie chcą płacić z tego powodu, że ktoś inny mniej pracuje, ale zdają sobie sprawę z korzyści, jakie przynoszą im Unia Europejska i unia walutowa. Poza tym żyje im się dobrze, nie czują kryzysu. Prawdę mówiąc, jak do tej pory nie płaciliśmy dużo. Udzieliliśmy większych gwarancji finansowych na wypadek upadku jakiegoś europejskiego kraju, ale nie musieliśmy tych pieniędzy wypłacić. Niemcy nie czują ciężaru wyższych podatków, nie brakuje im na codzienne wydatki. Nie mogą mówić, że ich sytuacja jest gorsza, bo pomagają Grekom, Włochom, Hiszpanom czy Irlandczykom. To tylko teoria, choć budzi emocje.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/122/m283258.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/analiza;money;pl;co;czeka;strefe;euro;po;wyborach;w;niemczech,28,0,1384220.html) *Analiza Money.pl: Co czeka strefę euro po wyborach w Niemczech? * Angela Merkel ma największe szanse na zwycięstwo. Minister finansów Wolfgang Schaeuble przyznał niedawno, że Grecja będzie potrzebowała trzeciego pakietu pomocowego. Angela Merkel nie chce się narażać wyborcom i zbywa tę wypowiedź, ale po wyborach temat wróci. Niemcy będą musieli sięgnąć do portfeli.

Nikt nie zdziwi się, kiedy zapadnie taka decyzja, wszyscy eksperci mówią, że trzeci pakiet będzie potrzebny. Ale to nie jest tak, że zdecydują o tym Niemcy. To sztuczny obraz sytuacji europejskiej. Niemcy są tylko największym krajem w grupie, do której należą także Holandia, Austria, Szwecja. Wszystkie kraje północnej Europy mają podobne poglądy na to, jak należy radzić sobie z kryzysem. Kraje południowe mają inne, bo potrzebują pieniędzy.

Obraz stosunków europejskich jest często upraszczany do relacji Niemcy-Grecja, Niemcy-Włochy, Niemcy-Hiszpania. W rzeczywistości jest trochę inaczej. Z badań German Marschall Fund of the United States wynika, że nawet obywatele krajów południowych popierają strategię Merkel. Mają do niej więcej zaufania, niż do własnych rządów.

Część komentatorów uważa, że jedyne przełożenie niemieckich wyborów na europejską politykę będzie takie, że niektóre tematy, jak choćby unia bankowa, zamrożone na czas kampanii, znów ruszą do przodu. Przed nami jednak kolejne wybory – majowe, do Parlamentu Europejskiego.

Jeśli chodzi o nastroje społeczne, wybory narodowe są dużo ważniejsze, niż europejskie. W przypadku tych drugich, wyborcy nie są tak zmobilizowani. Jednak w przypadku Niemiec, nawet, gdyby wygrała opozycyjna SPD, nie spodziewałbym się dużych zmian w polityce zagranicznej. Także w kontekście unii walutowej i metod radzenia sobie z kryzysem. Tutaj panuje międzypartyjny consensus.

Więc jak rozumieć słowa Wolfganga Schaeuble, że Niemcy nie chcą niemieckiej Europy?

Schaeuble po prostu próbuje wpłynąć psychologicznie na Niemców i na Europejczyków. Z jednej strony chce uspokoić rodaków, że owszem, musimy ten trzeci pakiet organizować i finansować, ale wszystko jest pod kontrolą, codzienne życie się nie zmieni, a z drugiej chce wpłynąć na kraje południowe i powiedzieć im: nie chcemy niemieckiej europy, nie będzie niemieckiej dyktatury w strefie euro, po prostu mamy pewne wymagania, ale jesteśmy gotowi do pomocy w ramach rozsądku.

Czy wynik wyborów może wpłynąć na stosunki polsko-niemieckie? Bliskie relacje Donalda Tuska z Angelą Merkel są powszechnie znane. Czy coś ulegnie zmianie?

Ta sama osoba będzie kanclerzem, więc nawet, jeśli zmieni się minister spraw zagranicznych, polityka wobec Polski pozostanie taka sama. Zmian można by było się spodziewać tylko przy całkowitej wymianie rządu. Nowi ludzie musieliby poznać swoich zagranicznych partnerów, mieć czas, żeby się dogadać, porozumieć. Nie wszyscy znają się tak dobrze, jak kanclerz z premierem i nasi dwaj ministrowie spraw zagranicznych. Oni współpracują od lat, mają do siebie zaufanie. Jednak nie spodziewałbym się wymiany ministrów, wszystko zostanie po staremu. I to jest dobra wiadomość. Zmiany nie są potrzebne, gdy mamy tyle globalnych problemów.

Czytaj więcej w Money.pl
Pracowity finisz kampanii w Niemczech Szefowa rządu ma w planie aż trzy spotkania z wyborcami i to w trzech zupełnie różnych częściach kraju.
Płaca minimalna już wkrótce w Niemczech? Sprawa ta podzieliła główne siły polityczne zasiadające w Bundestagu.
Eurosceptycy wejdą do Bundestagu? Dotychczas eurosceptyczna AfD uzyskiwała wyniki poniżej obowiązującego w Niemczech 5-procentowego progu wyborczego, ostatnio między 3 a 4 proc.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)