Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niesiołowski: Nowa rada Tuska to element kampanii

0
Podziel się:
Niesiołowski: Nowa rada Tuska to element kampanii

Money.pl: Czy rząd popada w samozadowolenie?

Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu, poseł PO: Nie dostrzegam tego. Nie widzę takich elementów.

Pytam Pana o to dlatego, że premierDonald Tusk,powołując Radę Gospodarcząpowiedział, że ma ona miedzy innymi chronić przed takim stanem.

A to jest zawsze potrzebne. Jest piękne powiedzenie w Piśmie Świętym: _ jak stoisz patrz, żebyś nie upadł _. To jest zawsze dobre ostrzeżenie - żeby nie być zbyt pewnym siebie.

Rząd ma spore sukcesy. Największy to szczęśliwe przepłynięcie przez kryzys i utrzymanie poparcia społecznego. Wiele istotnych ustaw zostało przyjętych i nie straciliśmy poparcia. Przecież dwa lata rządów, to jest na ogół _ zjazd _ w sondażach.A u nas jest odwrotnie. Ale oczywiście to nie są powody do tego, żeby przestać uważać. Czyli taka rada, jako jeden z czynników zabezpieczających czy ostrzegających, jest dobra.

Skoro ponad dwa lata rząd sam sobie dawał radę, to dlaczego ta rada powstaje właśnie teraz? Trudno nie kojarzyć terminu z kampanią wyborczą.

Poncyljusz: Jesteśmy skazani na KaczyńskichTego nie wiem, bo to pytanie do premiera. Oczywiście, że kontekst kampanii wyborczej jest tutaj brany pod uwagę. To jasne.

Ale to nie tak, że my do końca kadencji, przez prawie dwa lata będziemy się zajmować tylko kampanią wyborczą. Przecież są też inne ważne kwestie, czyli np. dość duży deficyt, problem przeprowadzenia programu reform, któryprzedstawił premier.

Przed rządem są dwa trudne wyzwania: emerytalne i służby zdrowia. Trzeba się z nimi zmierzyć i zrobić to tak, żeby nie stracić poparcia i nie przegrać wyborów. Bo polityk, który ma rację, ale przegrywa jest śmieszny.

Więc takie ciało doradcze jest potrzebne. Ale z całą pewnością stwierdzenie, żenie ma to żadnego związku z wyborami, co powiedział o swojej radzie prezydent Kaczyński, byłoby hipokryzją.

Wasz ruch może wyglądać właśnie na kopiowanie pomysłu prezydenta.

Posądzanie nas o kopiowanie pomysłów prezydenta jest jak mówienie o strażaku, który zajmując się gaszeniem, kopiowałby pomysły podpalacza. I zamiast wodą, wpadłby na pomysł, że pożary lepiej gasić benzyną. Nie boimy się więc taki zarzutów.

Poza tym można powiedzieć, że efekty działań prezydenta są rzeczywiście imponujące. Ma znakomitepoparcie społeczne, chyba tylko ze swoim bratem może rywalizować o ostatnie miejsce. Więc nie boimy się.

Jeśli prezydent powie, że Wisła wpada do Bałtyku, to trudno się z tym nie zgodzić. Jeżeli prezydent miał pomysł rady, a przecież nie potrzeba jakiegoś wielkiego wysiłku intelektualnego, żeby powołać zespół fachowców, no to trudno powiedzieć, że każdy tego rodzaju pomysł jest kopiowaniem prezydenta. Człowiek tak samo wstaje rano, myje zęby, je obiad mniej więcej po południu a nie rano, więc to nie jest kopiowanie prezydenta. Niektóre rzeczy są oczywiste.

Ale po co rada powołana przez premiera, skoro jest już jedno ciało powołane do doradzania i opiniowania, tyle że pod szyldem prezydenckim? Po co kolejni _ niezależni fachowcy, którzy mają radzić nad dobrem Polski _?

Wypych: Ustaw Rostowskiego nie będzie, reformy też
Ale te rady mają zupełnie inne usytuowanie. Tamta jest przy prezydencie, ta przy premierze. To są zupełnie inne sprawy.

Prezydencka rada miała jużjedno posiedzenie, które miało jednak elementy, muszę powiedzieć dość groteskowe. Kiedy minister Rostowski mówi, że chce walczyć z deficytem i prosi prezydenta, żeby nie wetował ustaw, które deficyt maja ograniczyć, prezydent robi unik. I mówi, że onchce poczekać na ustawy. Więc to jest sytuacja, lekko mówiąc, eleganckiego uniku. _ Poczekam na szczegóły _ - to taki ładny sposób odpowiedzi _ nie poprę _.

Nie widzę więc powodu do tego, żeby istnienie jednej rady wykluczało potrzebę drugiej.

Pan komentując powołanie Narodowej Rady Rozwoju przez prezydenta powiedział, że to ruch wyborczy i polityczna propaganda. Dlaczego wyborcy mają uwierzyć, że rada premiera to coś więcej?

Przemawia za tym przede wszystkim skład. Skład tamtej rady był zupełnie nieprawdopodobny, tam nie było nikogo z Platformy. A z rządu tylko pani Fedak, co było wyraźnym ruchem w kierunku skłócenia PO z PSL.

Co do wagi wypowiedzi, też nie jest najlepiej, sądząc po tym spotkaniu, na którym był minister Rostowski. Wyglądało to raczej na wygłaszanie tego, co opozycja chce usłyszeć, czyli: rząd jest zły, a prezydent jest dobry i pisowskie pomysły są dobre. Przecież głównym mówcą tam był Ryszard Bugaj, znany populista.

Moim zdaniem eksperci z rady premiera są bardziej rzetelni i obiektywni.

Opozycja już krytykuje dobór fachowców.Aleksandra Natalli-Świat twierdzi, że nie może być mowy o obiektywizmie w radzie, której przewodzi bliski znajomy premiera Tuska, czyliJan Krzysztof Bielecki.

Rozumiem, że wzorem obiektywizmu, uczciwości i kompetencji jest pani Natalli-Świat. Cóż, tu mamy nieco inne zdania.

Naprawdę mało mnie obchodzą wynurzenia pani Natalli-Świat, która ujawniła w swoich wystąpieniach niebywałą niekompetencję. Na przykład żądając w debacie budżetowej zwiększenia deficytu, a teraz atakując rząd za to, że ten deficyt jest za duży. Jaką więc wartość mają uwagi tego rodzaju osoby.

Czyli pana zdaniem Bielecki gwarantuje obiektywizm?

Moim zdaniem nie ma żadnej wartości to, co mówi pani Natalli-Świat.

Rada podobno ma być też arbitrem w sporach między ministerstwem gospodarki a finansów. Ministrowi Rostowskiemu i wicepremierowi Pawlakowi potrzeba aż zewnętrznego arbitra?

Nie sądzę, żeby był potrzebny. Ostatecznym arbitrem jest premier, ale oczywiście wysłuchać opinii ekspertów można. Po to się powołuje rady, żeby nie jak u prezydenta Bugaj mówił jaki to podły jest Tusk i liberałowie, tylko po to, żeby coś rzeczywiście rozwiązać, kogoś posłuchać.

Nastawienie PSL do gospodarki jest oczywiście nieco inne od naszego. Powiedziałbym mniej restrykcyjne. To i tak bardzo lojalny koalicjant, ale ma inne zdanie w niektórych sprawach. Dlatego, jeżeli rada miałaby tu być jakimś arbitrem, to i tak tylko w tym sensie, że pomoże premierowi. Bo to on ostatecznie o wszystkim rozstrzyga.

A może w ten sposób osłabiona ma być pozycja wicepremiera Pawlaka?

Nie sądzę, żeby tak było. Nie wydaje mi się, żeby wicepremier Pawlak dał umniejszyć swoją rolę.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)