Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|

Ogłosić upadłość konsumencką to jak pójść na drugi etat. Kobieta od trzech lat czeka, aż syndyk dokończy proces

70
Podziel się:

Żałuje, że zdecydowała się na upadłość konsumencką. Procedury ciągną się od wielu miesięcy, a wizja nowego życia wolnego od długów wciąż się oddala. Przepisy są niedokładne i uderzają w najsłabszą stronę – dłużnika. To był błąd - przyznaje pani Dagmara.

Upadłość konsumencka to obietnica życia bez długów. Może jednak być drogą przez mękę
Upadłość konsumencka to obietnica życia bez długów. Może jednak być drogą przez mękę (Wojciech Olkusnik)

Żałuje, że zdecydowała się na upadłość konsumencką. Procedury ciągną się od wielu miesięcy, a wizja nowego życia wolnego od długów wciąż się oddala. Przepisy są niedokładne i uderzają w najsłabszą stronę – dłużnika. To był błąd - przyznaje pani Dagmara.

Przepisy o upadłości konsumenckiej obowiązują od kilku lat. Gdy wchodziły w życie, przedstawiane były jako najlepszy sposób na wyjście z długów przez osoby, które znajdują się w dramatycznej sytuacji i niezależnie od tego, ile by nie pracowały, nie będą w stanie spłacić swoich zobowiązań.

W rzeczywistości procedury ciągną się latami, a dłużnicy żyją w zawieszeniu nie wiedząc, czy i kiedy zostanie ona ogłoszona, a oni wprawdzie stracą resztki majątku, ale nie będą już zadłużeni.

"Dziennik. Gazeta Prawna" dotarł do opowieści dwóch kobiet, które walczą o ogłoszenie upadłości. Jedną z nich jest pani Dagmara. Jej uporządkowane życie runęło, gdy w wypadku zginął mąż. Została z małym dzieckiem i dwoma mieszkaniami na kredyt we frankach. Nie była w stanie spłacać wszystkich zobowiązań.

Prawnik podpowiedział, że to najlepsze rozwiązanie

- Po tym, jak nie zapłaciłam trzech rat, bank momentalnie wypowiedział mi kredyty. Przewalutował je, naliczył kary i odsetki. Dziś myślę, że po prostu nie dał mi szansy stanąć na nogi – opowiada.

Zobacz także: Polacy coraz częściej bankrutują. W większości przez kredyty

Zaprzyjaźniony prawnik przekonał ją, że spełnia warunki, by starać się o ogłoszenie upadłości. Złożyła wniosek i miała nadzieję na szybkie oddłużenie. Tak się nie stało. Procedura trwa od trzech lat.

Do akcji wkroczył syndyk. Jego zadaniem jest sporządzenie listy wierzytelności i ustalenie, komu trzeba zapłacić, jak najszybsza likwidacja majątku upadłego poprzez sprzedaż lub wynajęcie (gdy w skład majątku wchodzi mieszkanie) oraz sporządzenie planu spłaty wierzycieli. Na tym kończy się postępowanie, ale jeśli po likwidacji masy kwota wierzytelności nadal pozostaje wysoka, sad ustala plan spłat. Przez maksymalnie 36 miesięcy upadły płaci wierzycielom określoną kwotę. Po tym czasie staje się wolny.

Choć działania syndyka powinny zakończyć się w ciągu 6 miesięcy, w przypadku Dagmary proces ten trwa już trzeci rok, a to nadal nie jest koniec.

W ostatnich miesiącach kobieta próbowała wpłynąć na syndyka pisząc wnioski oraz skargi na bezczynność instytucji prowadzących postępowanie. W rozmowie z dziennikarzami "DGP" przyznała, że niewiele to dało, bo wnioski trafiały w próżnię.

Sprawy nabrały przyśpieszenia, gdy złożyła skargę do przewodniczącego wydziału, w którym prowadzone jest postępowanie. Zagrodziła, że poskarży się Ministerstwu Sprawiedliwości i prokuraturze. Przewodniczący był zdziwiony tak przedłużającą się procedurą, bo w jego opinii nie było przesłanek, aby musiało ono trwać tak długo.

Kobieta przypuszcza, że to dlatego, że posiada duży majątek i mieszka w Warszawie – a stołeczni syndycy są zawaleni pracą.

- Nie mam się już do kogo odwołać. Mam za to czwarty rok nadzorcę, który zabrał wszystko, co miałam i nie chce zwrócić mi wolności – mówi z rezygnacją.

"Niezwłocznie" może trwać latami

Przepisy nie przewidują, ile czasu ma trwać likwidacja majątku upadłego. Ustawa o obowiązkach syndyka mówi tylko, że swoje obowiązki ma wykonać "niezwłocznie".

Ofiar takich nadużyć jest więcej – lektura blogów czy forów internetowych dostarcza dziesiątek tragicznych historii ludzi, którzy utknęli w pewnej matni: syndyk zajął im większość dochodów, a postępowanie utknęło w martwym punkcie.

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało kolejną nowelizację prawa upadłościowego, które ma przyśpieszyć cała procedurę. Jednym z założeń jest stworzenie ram, w których decyzja o ogłoszeniu upadłości, oddłużeniu czy planie spłaty wierzycieli w przypadku osoby bez majątku mogła zapaść na jednym posiedzeniu.

Dagmara uważa, że zmiana pojedynczych przepisów niewiele da, bo wadliwy system.

Ma do siebie żal, że zdecydowała się na upadłość konsumencką.

- Gdybym po śmierci męża miała te świadomość prawną, którą mam teraz, na pewno inaczej poradziłabym sobie z moimi problemami. Zawierzyłam instytucji, która miała w obliczu rodzinnej tragedii pomóc mi stanąć na nogi, oddłużyć się i zacząć z dzieckiem nowe życie. Tej wiary już we mnie nie ma. Jest za to gorzka wiedza, że państwo nie chroni słabych – mówi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(70)
Manek
4 miesiące temu
Większość zadłużenia to pokrzywdzeni Przez Sitwy Prawa Namawiali na swoje fiemy Kierowcy zaoferowali Leasing samochód Nowy Raty każdy miesiąc Paliwo na Kredyt Planer kierowcy dawał kursy Przez Trzy miesiące Paliwo Sobie potrącili Zapłacił Leasing Po Trzech Ratach Zmowa Krótkie Trasy Planer dawał Paliwa ograniczali i Trzy miesiące Opóźnienia faktur Nie zapłacił Za Leasing Sitwa Prawa Zabierali Sprzedali za grosze Samochód Zostały Długi Windykacja Do Końca życia będzie Spłacał Setki ludzi zadłużonych Upaść Tym Ludzi trzeba Pomocy
Dempsy
3 lata temu
Moje postępowanie trwa już 3,5 roku. po likwidacji majątku od dwóch lat nic się w postpowaniu nie dzieje poza tym że syndyk zabiera część mojego wynagrodzenia, ledwo można przeżyć w wynajmowanym mieszkaniu. Prosiłem o jak najszybsze uprawomocnienie się postanowienia o planie spłaty wierzycieli już pół roku czekam na uprawomocnienie, za to zostałem poinformowany przez syndyka , że sędzia komisarz jest do mnie nie przychylnie nastawiony - to jakieś kuriozum.
kaja
5 lata temu
Moja upadłosc trwa juz 36 miesiecy nie posiadam zadnego majatku i powinno byc szybciej a jednak sie wlecze co ciekawe w Kielcach upadlosci ida szybciej a w krakowie pozal sie boze i gdzie mam sie poskarzyc jak moj symdyk mowi ze wina lezy po stronie sądow.
gts
6 lat temu
ropa drożeje, paliwo na stacjach też. trzeba przeczekać. to wszystko zalezy od sytuacji geopolitycznej i żydow
Zeglarz
6 lat temu
widzieliscie czy sie rozni shell od naszych polskich stacji? podnosza ceny jak zydzi. polskie stacje bronia przed podwyzkami
...
Następna strona