Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Ogłoszono przetarg na sprawowanie władzy, chętnych jest wielu

0
Podziel się:

Andrzej Lepper rozpostarty na sejmowym progu, obok Roman Giertych z poszarpaną koszulą na piersiach i jeszcze do spółki lider SLD w roli blokady kolejnego wejścia do sali obrad plenarnych. Scena jak z obrazu Matejki.

Ogłoszono przetarg na sprawowanie władzy, chętnych jest wielu

Andrzej Lepper rozpostarty na sejmowym progu, obok Roman Giertych z poszarpaną koszulą na piersiach i jeszcze do spółki lider SLD w roli blokady kolejnego wejścia do sali obrad plenarnych. Scena jak z obrazu Matejki. Tyle że trzy wieki później nikt Polski nie zamierza rozbierać i nawet larum grać nie trzeba, więc gesty á la Rejtan byłyby bardziej exemplifikacją dojrzałego Gombrowicza oraz wczesnego Mrożka.

Przez kilka godzin reprezentacja narodu dokonywała na Wiejskiej swoistej wiwisekcji IV Rzeczpospolitej. Miało być pięknie jak nigdy dotąd nad Wisłą, a okazało się, że Wisła płynie całkiem blisko Wołgi. Posłowie co prawda po pyszczkach jeszcze się nie okładali, ale wszystko przed nami. To dopiero początek kadencji.

Kiedy bojowe warty opozycyjnych partii strzegły sali plenarnej przed Markiem Jurkiem, obawiając się, że marszałek może kazać pozamykać drzwi, aby uniemożliwić dalsze obrady Sejmu, przed kamerami TV padały mocne oskarżenia. O rokosz, zamach stanu i liberum veto. Po raz pierwszy w dziejach parlamentaryzmu po 1989 r. okazało się z całą jaskrawością, że rozgardiasz Rzeczpospolitej szlacheckiej nie jest li tylko zaprzeszłym opisem z dzieł historyków i powieściopisarzy. A skoro wybrańcy narodu noszą wymienione skłonności w genach, może trzeba ich traktować z większym zrozumieniem, bo przecież to nieludzkie winić chorego za paskudztwo, które w spadku przekazali mu przodkowie.

Konflikt został zażegnany i teraz zdezorientowani podczas sejmowej maligny komentatorzy zaczną finezyjnie tłumaczyć opinii publicznej o co tak naprawdę poszło. Wyjaśnianie on line było znacznie utrudnione, gdyż nawet najbardziej otwarte umysły muszą mieć problem z ogarnięciem sytuacji, w której opozycja chce szybko zaklepać budżet, a rządząca partia wzbrania się rękami i nogami przed przyjęciem w ściśle określonym terminie fundamentalnej dla państwa ustawy.

Światło na przyczyny konfliktu rzucił w jednym z gorących programów TV poseł Jacek Kurski, mówiąc wprost, iż PiS ogłosił przetarg na dalsze sprawowanie władzy. Co prawda badacz genealogii Donalda Tuska natychmiast zmitygował się swą kolejną niefortunną wypowiedzią i zażądał od prowadzącego program, żeby nie łapać go za słowa, jednak słowo padło. Wielomilionowa publiczność w jednej sekundzie upewniła się, że w IV Rzeczpospolitej chodzi na razie o to, kto z potencjalnych partnerów zwycięskiej partii będzie bardziej spolegliwy. Dlatego szef PiS ma prawo w południe po rozmowie z szefem Platformy mówić o słoneczku, które zajaśniało nad ciemnymi chmurami, zaś wieczorem może się okazać, że trzymająca stery partia montuje już koalicję z Samoobroną i PSL-em. Taki już przywilej ogłaszających przetargi, w których stawką są posady lub perspektywa przedterminowych wyborów.

Instytucja przetargu związana jest z przedsiębiorczością i biznesem. Skoro więc teraz ma ona być również domeną demokracji, może należy zacząć traktować parlament jako przedsiębiorstwo, w którym pracownikom płaci się za wykonaną pracę, a nie za krzewienie haseł i skakanie sobie do oczu. Poseł, który nie dostaje diet za sam fakt istnienia, ale wynagrodzenie za efekty i któremu potrąca się premię z powodu spartolenia roboty – to dopiero byłaby Rzeczpospolita. Oczywiście Rzeczpospolita numer 5.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)