(Aktualizacja: 21.30)
Obradujący w L'Aquili przywódcy siedmiu potęg gospodarczych świata i Rosji zaaprobowali w środę projekt deklaracji gospodarczej.
Podkreślają w niej: _ Mimo występujących oznak stabilizacji i umacniania się zaufania, nie rozpoczęło się jeszcze ożywienie gospodarcze, a w koniunkturze panuje nadal stagnacja _.
Poza tym w deklaracji znalazło się stwierdzenie o _ potrzebie sprzeciwienia się wszelkiej pokusie protekcjonizmu _ oraz konieczności skoncentrowania się na społecznym wymiarze kryzysu i stawiania ludzi _ na pierwszym miejscu _.
Szefowie państw i rządów zgodzili się także co do potrzeby walki z rajami podatkowymi. _ - Nie możemy dalej tolerować wielkich sum kapitałów ukrytych przed fiskusem _ - oświadczyli w projekcie dokumentu.
W sprawie globalnego ocieplenia przywódcy G8 zgodzili się, że przeciętne temperatury nie powinny wzrastać bardziej niż o 2 stopnie Celsjusza. Ponowili wezwanie do wszystkich krajów świata o realizację celu zmniejszenia o co najmniej 50 procent emisji gazów cieplarnianych do 2050 roku.
Z powodu sprzeciwu krajów rozwijających się, których przedstawiciele uczestniczyli w szczycie w L'Aquili, nie przyjęto jednak żadnych celów dotyczących stopnia redukcji w latach przed 2050 rokiem.
W deklaracji znalazł się apel do krajów-producentów ropy naftowej, jak i jej konsumentów, o _ poprawienie przejrzystości i wzmocnienie dialogu _ w celu uniknięcia wahania cen. Według rzeczniczki prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, przywódcy zgodzili się, że cena ropy powinna wynosić między 70 a 80 dolarów za baryłkę. _ Kraje G8 zgodziły się (...), że ta cena jest sprawiedliwa _ - powiedziała Natalia Timakowa, cytowana przez agencję AFP. Przedstawiciel Białego Domu Michael Froman podkreślił jednak, że w deklaracji nie ma nic, co miałoby ustalać _ sprawiedliwą _ cenę ropy.
W osobnej deklaracji, dotyczącej Afryki, liderzy Wielkiej Ósemki opowiedzieli się za ograniczeniem skutków obecnego kryzysu dla państw najbiedniejszych.
W trakcie obrad, około godziny 18.00, w rejonie L'Aquili zanotowano kolejny tego dnia wstrząs sejsmiczny. Miał on siłę 2 w skali Richtera, a jego epicentrum znajdowało się w odległości 7 kilometrów od koszar Gwardii Finansowej, gdzie odbywa się spotkanie.
W przerwie rozmów premier Silvio Berlusconi oprowadził prezydenta USA Baracka Obamę po centrum miasta, zniszczonym w kwietniowym trzęsieniu ziemi.
Amerykański przywódca obejrzał ruiny domów i zabytków. Powitał go zaś wielki transparent z napisem _ Yes, we camp _ (Tak, mieszkamy w namiotach), który stał się hasłem komitetów protestacyjnych, założonych przez pozbawionych dachu nad głową mieszkańców miasta. Hasło to w ironiczny sposób nawiązuje do sloganu kampanii wyborczej Obamy _ Yes, we can _.
Demonstrujący mieszkańcy tłumaczą, że nie są przeciwni samemu szczytowi G8, ale chcą w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej, że trzy miesiące po kataklizmie nadal mieszkają w miasteczkach namiotowych, a odbudowa w mieście jeszcze się nie rozpoczęła.
Media odnotowują, że kanclerz Niemiec Angela Merkel nie kryła irytacji tym, że podczas jej wizyty w zburzonej w trzęsieniu ziemi miejscowości Onna pod L'Aquilą cały czas towarzyszył jej premier Silvio Berlusconi. Według medialnych spekulacji niemiecka kanclerz chciała sama zobaczyć zrujnowaną osadę i nie życzyła sobie wspólnych zdjęć z szefem włoskiego rządu.