Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Czy minister oraz wice mieli wspólną małpę?

0
Podziel się:

Mam nieodparte wrażenie, że w łonie partii po raz drugi rządzącej działają siły, które za wszelką cenę chcą odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw istotnych, mogących wyznaczyć właściwy kierunek rozwoju obecnej RP.

Płaskoń: Czy minister oraz wice mieli wspólną małpę?

Mam nieodparte wrażenie, że w łonie partii po raz drugi rządzącej działają siły, które za wszelką cenę chcą odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw istotnych, mogących wyznaczyć właściwy kierunek rozwoju obecnej RP.

A to podeślą do pokoju posłanki Begerowej nieopierzonych w zakresie partyjnej czujności posłów, a to wyjmą trupa z szafy byłego ubeka. Podrzucą do TVP taśmę, na której Adam Michnik niedwuznacznie przyznaje, że jego dziennikarz czerpał jako żywo ze zdroju wiedzy służb specjalnych, a nawet potrafią tak zamącić w głowie prezydentowi, że myli mu się zakres obowiązków, za które głowa państwa pobiera pensję.

Jeśli prezydent Kaczyński, zwiedziony podszeptami doradców, faktycznie zamierza wyręczyć aparat sprawiedliwości oraz bezpieczeństwa państwa i jednoosobowo wyrokować który agent WSI będzie ujawniony, a któremu należy się niepamięć, to niech nas ręka boska broni. Mając bowiem na względzie jak wielką wagę przywiązuje pan prezydent do podpisywanych przez siebie dokumentów – vide sprawa odznaczenia gen. Jaruzelskiego krzyżem zesłańców syberyjskich – może się okazać, że niechcący zdekonspiruje narybek agenturalny.

Odłóżmy jednak na margines taśmy oraz kapusiów, gdyż to jest i jeszcze długo będzie codzienne mięso medialne, a zajmijmy się faktami, które nie znajdują należytego oddźwięku w prasie, mimo że ich znaczenia nie należy bagatelizować.

Obejmując stery władzy, PiS deklarował swoim wyborcom oraz reszcie narodu, że w ważnych fotelach zasiądą teraz ludzie nieskazitelnie kompetentni. Łatwo protestować przeciwko ministrowi edukacji i wykrzykiwać różne takie dwa i cztery, niech sobie pójdzie do cholery. Może by jednak wsłuchać się uważniej w to, co ma nam do powiedzenia ten fachowiec, skoro za takiego został uznany przez zwycięską partię. Jeśli Roman Giertych mówi, że teoria Darwina nie została nigdy w praktyce udowodniona, to przecież trudno temu zaprzeczyć. Jeśli jego kompetentny zastępca Mirosław Orzechowski twierdzi, iż bajdurzenie o ewolucji jest ewidentnym kłamstwem, równie trudno w sposób fizykalny dowieść, że jest inaczej. Bo czy może ktoś wskazać małpę będącą przodkiem ministra i zarazem w prostej linii spokrewnioną z małpą, od której wywiódł się ród wiceministra? Nie ma takiej możliwości.

Senat Uniwersytetu Warszawskiego tymczasem podejmuje uchwałę potępiającą obydwu myślicieli, nie zdobywając się na oczywistą refleksję, że być może właśnie dokonuje się w polskiej nauce przełom, jakiego nie widział dotąd świat. Być może nie tylko Darwin sfiksował, ale też Kopernik i paru innych. Bo kto tak naprawdę sprawdził, czy ziemia jest okrągła? Radzieckim ludziom nie należy wierzyć, gdyż komunistyczny kosmonauta to żaden kosmonauta, a w przypadku Amerykanów też nie ma całkowitej pewności, czy filmowali nasz glob z księżyca czy może ze studia w Hollywood. Głupio niektórym się zrobi, oj głupio, jeśli po paru latach rządów LPR trzeba będzie napisać w podręcznikach, że jednak ziemię podtrzymują na swych grzbietach dwa słonie albo jeden duży żółw.

Weźmy inną przedstawicielkę elit władzy. Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska wywołuje głupie uśmieszki swoim rewolucyjnym pomysłem, żeby rejestrować pary nie będące formalnie małżeństwami, co według niej ma zapobiec ewentualnym patologiom rodzinnym. A przecież taka koncepcja bardzo dobrze służy rozwijaniu kontroli, zaś właściwa kontrola nad społeczeństwem to atrybut władzy. Przynajmniej niektórej. Zamiast więc kpić, lepiej podpowiedzieć, kogo jeszcze można by zarejestrować. Choćby piwoszy, bo są potencjalnymi alkoholikami. Albo słuchających radia w nocy, jako że nie wiadomo czy słuchają właściwej muzyki. Nie mówiąc o tych, którzy spacerują przy księżycu. Bo mogą być agentami, a nawet spiskowcami.

Trzeba zatem szybko pootwierać wszystkie teczki i szafy oraz ujawnić komplet tajniaków, a potem brać się do roboty u podstaw. Lepper może bowiem po raz trzeci nie zachłysnąć się wicepremierostwem i w końcu pójdzie na rękę Tuskowi. A wtedy znowu wrócą te liberalne bzdury o człekokształtnych, których nikt nie rejestrował, a mimo to doprowadzili nas do obecnego poziomu rozwoju.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)