Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Front walki z grypą, czyli media na tropie mydła

0
Podziel się:

Mieszkaniec miasteczka w zachodniej Polsce wyszedł na własną prośbę ze szpitala, zanim laboratorium w Warszawie potwierdziło, że jest zarażony A(H1N1). Mężczyzna czuł się znośnie, nie chciał więc dłużej obciążać swoimi wirusami Narodowego Funduszu Zdrowia. Ledwie przekroczył próg mieszkania, gdy dowiedział się, że jest najbardziej poszukiwanym przez media człowiekiem w okolicy.

Płaskoń: Front walki z grypą, czyli media na tropie mydła

Ministerstwo Zdrowia podało, że od 1 września do 15 listopada zarejestrowano czterokrotnie więcej zachorowań na grypę niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wśród 107 tys. zdiagnozowanych pacjentów tylko 344 przypadki dotyczą świńskiego wirusa. Reszta to żniwo grypy sezonowej. Ta przeważająca większość nie jest jednak dobrym tematem dla opinii publicznej, mimo że corocznie u setek, jeśli nie tysięcy osób zwykła infekcja kończy się w wyniku powikłań śmiercią. Jeśli ktoś nie wierzy, może sprawdzić w statystykach Państwowego Zakładu Higieny.

Dziennikarzom nie udało się wytropić adresu ani nazwiska mężczyzny, który sam wyszedł ze szpitala, ponieważ osłania go ustawa o ochronie danych osobowych. Na szczęście dla człowieka. W przeciwnym razie miałby w chałupie tabun reporterów. Jeśli media dostają cynk o świńskim wirusie, to w podejrzanej lokalizacji zjawia się natychmiast szwadron kamerzystów. Najlepiej komponuje się w kadrze sprawozdawca na tle szpitala, kiedy po krótkim, dramatycznym wstępie zawiesza na sekundę głos, po czym odwracając się w stronę budynku oznajmia, że na oddziale za jednym z okien przebywa kolejna osoba z wirusem A(H1N1).

[

Wydamy 1,5 mld złotych na leki przeciw grypie ]( http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/do;konca;roku;wydamy;1;5;mld;zl;na;leki;przeciw;grypie,146,0,558482.html )Pozostali pacjenci nie są przedmiotem publicznej debaty. Nikt nie docieka, czy zaszczepili się przeciwko zwykłej grypie, a rzecznikJanusz Kochanowskinie zamierza z tego powodu donieść do prokuratury na ministra zdrowia. Nikt nie podaje, ilu już zmarło.

Na newsa nadaje się wyłącznie świński wirus, gdyż w potoku przekazów medialnych wyróżnia go nie oklepany jeszcze ładunek werbalny i emocjonalny. Tak jak przed paroma laty ptasią grypę. Zapowiadana z pełną mocą epidemia okazała się fałszywym alarmem, ale miliony sztuk drobiu na wszelki wypadek ukatrupiono.

W atmosferze podkręcanej psychozy oczywistości wydają się nieprawdopodobnym odkryciem. Takie na przykład jak konieczność mycia rąk. Jedna z gazet, kontrolując wykonanie tego rodzaju zabezpieczeń przeciwgrypowych, zachowała się niczym inspekcja wojskowa w stanie wojennym. Reporterzy sprawdzili obiekty i z satysfakcją stwierdzili, że państwowych w urzędach nie brakuje w toaletach mydła oraz ciepłej wody. Gorzej było na jednym z wydziałów uniwersytetu. Z kranów leciała zimna lura, a mydełko tak się zmydliło, że nie została po nim nawet plama. Wezwany do odpowiedzi przedstawiciel uczelni obiecał natychmiastową interwencję. Zapewne dzięki temu nie doszło wśród studentów do masowych zarażeń.

W trosce o prawa obywateli rzecznik Janusz Kochanowski radzi, żebyśmy się szczepili przeciw A(H1N1) za granicą, skoro ministerEwa Kopaczociąga się z decyzją zakupu szczepionek. Najlepiej pojechać do Niemiec, gdzie zgromadzono duże zapasy. Tamtejszy rząd się pospieszył, ale lud ma tę troskę w nosie i nie chce poddawać się iniekcji. Widać obawiają się tego samego, co pani Kopacz. Że świńska przeminie podobnie jak kurza, a za jakiś czas z powodu zaaplikowania przygotowanej w pośpiechu szczepionki mogą dopaść ludzi nieprzewidywalne choróbska.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)