Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Kiedyś po Grasia przyszłoby CBA z Ziobrą

0
Podziel się:

Internet to zaiste szatański wynalazek. Wystarczy wklepać w przeglądarkę słowo AGEMARK i wyskakuje czarno na białym - a ściślej na szarym, bo taki odcień ma witryna - że Paweł Graś jest członkiem zarządu, natomiast jego żona Dagmara wiceprezesem wzmiankowanej firmy.

Płaskoń: Kiedyś po Grasia przyszłoby CBA z Ziobrą

Rzecznik rządu przekonuje od kilku dni opinię publiczną, że to nieprawda, gdyż z członkostwa definitywnie już zrezygnował. Witryna zawiera jednak informacje Krajowego Rejestru Sądowego, który z założenia nie może być kartoteką kłamstw. Ktoś zatem mija się z faktami. Jak zwykle w takich przypadkach diabeł tkwi w szczegółach.

Paweł Graś twierdzi, że wypisał się z kierownictwa spółki w marcu 2009 r., więc zapewne w KRS nie zdążyli jeszcze uwidocznić zmiany. Problem w tym, dlaczego dojrzał do decyzji tak późno, skoro od listopada 2007 r. był w kancelarii premiera ministrem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo oraz służby specjalne, a od jesieni ubiegłego roku jest rzecznikiem rządu.

Nie wiedział, że należało wycofać się z prywatnej spółki natychmiast po objęciu ważnej funkcji państwowej, nawet jeśli prawo nie nakazuje tego jednoznacznie? Nie zdawał sobie sprawy, że zarówno w aspekcie etycznym, jak też politycznym po prostu nie wypada?

AGEMARK ma niemieckiego właściciela, co z natury rzeczy stanowi młyn na wodę dla Prawa i Sprawiedliwości. Gorzej mogłoby być tylko wtedy, gdyby spółka należała do Rosjanina. Przemysław Gosiewski zainteresował już sprawą CBA; należy się spodziewać, że z dnia na dzień afera zostanie rozkręcona do granic wytrzymałości opinii publicznej.

W sumie jednak Graś i tak może mówić o szczęściu. Gdyby wpadka przytrafiła mu się za czasu rządów PiS, miałby w domu pobudkę o szóstej rano w wykonaniu oddziału antyterrorystycznego, a potem prezentację filmu z zatrzymania, opatrzoną komentarzem Zbigniewa Ziobry.

Dom pod Krakowem odgrywa zresztą w tej historii rolę pierwszorzędną. Należy bowiem także do Niemca, natomiast rodzina Grasiów mieszka w nim nieodpłatnie,przy czym rzecznik rządu nie widzi nic zdrożnego w fakcie, że w zamian za porządny kąt świadczy właścicielowi usługi przynależne dozorcom. Mało tego - Paweł Graś uważa, że media, które rzecz całą nagłośniły, wyrządziły jego rodzinie krzywdę, jako że jest teraz wyzywany od cieciów i Aniołów z kultowej komedii _ Alternatywy 4 _.

Rzecznik jest jednak twardzielem i się nie przejmuje. Zwłaszcza kiepskiej jakości supozycjami Zbigniewa Wassermana, że może być podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Niemiec albo co najmniej o ujawnianie tajemnic państwowych podczas przycinania żywopłotu lub grillowania z właścicielem willi. Nie zamierza więc podać się do dymisji. Tym bardziej, że ma po swojej stronie premiera Tuska, który nie dopatrzył się w postępowaniu swego ministra nic nagannego.

Ta właśnie konkluzja stanowi sedno incydentu, nie zaś roztrząsanie przez opozycję i media, czy oraz ile podatku powinien zapłacić Graś z tytułu użytkowania od trzynastu lat za darmo lokalu mieszkalnego. Premier wyrzucił na zbitą twarz Zbigniewa Ćwiąkalskiego tylko za to, że w celi powiesił się przestępca, choć minister bezpośrednio nie nadzorował więzień. Teraz Tusk wzrusza niewinnie ramionami, jakby nie dostrzegał kompromitacji swojego gabinetu. Rzecznik rządu odrabiający po godzinach komorne - tego jeszcze w polskiej komedii politycznej nie grali.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i
redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)