Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Słoń na pianinie. Jak w Żywcu kochają Unię

0
Podziel się:

Jak kraj długi i szeroki, w ostatnich dniach przed wyborami nastąpił naturalny wysyp propagandowych bilbordów.

Płaskoń: Słoń na pianinie. Jak w Żywcu kochają Unię

Jedni kandydaci do unijnego parlamentu szczycą się, że są prawdziwymi Polakami i Europejczykami. Inni chcą złapać wyborców na wiarę swoich dziadów i ojców. Ktoś się chwali, że zawsze miał serce po lewej stronie, a ktoś dla odmiany - że od kołyski kołatało mu po prawej. W buszu pretendentów do mandatu trudno natomiast znaleźć takich, u których mięsień odpowiedzialny za uczucia i zawały lokowałby się bliżej zwojów mózgowych, co jest zależnością bardzo pożądaną.

Przekonał się o tym na własnej skórze mieszkaniec Żywca, który próbował przez portal aukcyjny sprzedać pianino. Instrument pochodzi z początku ubiegłego wieku i ma klawisze pokryte kością słoniową, a więc teoretycznie podpada pod unijną dyrektywę nakazującą - skądinąd słusznie - kontrolować państwom członkowskim wszelkie przejawy handlu tymi organami. Tyle że przepis odnosi się do wyrobów powstałych po roku 1947, natomiast pianino Marka B. jest starsze o jakieś 40 lat.

Mikrofon Money.pl
*Poncyljusz: Kamery w monopolowych? Nie idźcie tą drogą! * Mocno zalatuje wielkim bratem. Co prawda rozumiem intencje pomysłodawców, jednak mam bardzo mieszane uczucia. Czytaj w Money.pl

Mimo to żywiecka policja wytropiła, prokuratura oskarżyła, a sąd skazał nieświadomego obywatela na odsiadkę w zawieszeniu, grzywnę oraz przepadek mienia na rzecz szkoły muzycznej.

Można z tego wnioskować, że w Żywcu kochają Unię bardziej niż ona samą siebie, skoro przez zwykłą nadgorliwość spaprali człowiekowi życie, stając na stanowisku, że prawo składa się z liter, pozbawione jest natomiast ducha. Organy ścigania i wymiar sprawiedliwości uznały zgodnie, że Marek B. podjąwszy zamiar sprzedaży pianina, powinien był najpierw wystąpić o świadectwo do ministerstwa środowiska. Resort ten szacuje bowiem w którym roku kalendarzowym słoń został pozbawiony kłów. Gdy sprawa się rypła, ekspertem dla policjantów okazał się miejscowy celnik. Oświetlił klawisze pianina płomieniem zapalniczki i autorytatywnie stwierdził, że znajdują się na nich kawałki niezweryfikowanego słonia.

Na Żywiecczyźnie to nie pierwsza taka sprawa. Przed dwoma laty mieszkaniec Brennej z powodu sprzedaży zabytkowych instrumentów zawierających kość słoniową został co prawda ostatecznym wyrokiem uniewinniony, ale nerwów, które stracił podczas przesłuchań i procesów, nikt mu już nie zregeneruje. Może jest coś na rzeczy w przypuszczeniu, że dłuższe przebywanie w rejonie słynącym z produkcji piwa osłabia zdolność logicznego rozumowania. Jeśli chmielowe opary dostają się do atmosfery, to człowiek jest jakby notorycznie pod lekkim wpływem.

Moim zdaniem
*Dzik: W ramach nowej tradycji budujmy zabytki * Co zatem zrobić, gdy zabytki mieć chcemy, a nie potrafimy ich chronić. Istnieje ciekawe rozwiązanie problemu. Czytaj w Money.pl

Strach pomyśleć co się będzie działo, gdy aparat państwowy zacznie konsekwentnie egzekwować prawdziwie absurdalne przepisy unijne. Do więzień mogą trafić producenci marmolady śliwkowej, gdyż zgodnie z obowiązującą dyrektywą powinna ona być wytwarzana tylko z owoców cytrusowych. Ciągle nie zrealizowano unijnego wymogu likwidacji kantów między ścianami i podłogą w szkolnych kuchniach, więc dyrektorami placówek oświatowych też w końcu może się zająć prokurator. A instrukcje, które pojawiły się w toaletach urzędów po naszym wstąpieniu do Unii? Było w nich wyraźnie określone przez ile sekund należy myć górną część dłoni, a przez ile dolną. Z czasem większość tych ważnych dokumentów wylądowała w spłuczkach klozetowych, co też może otworzyć pole do wszczęcia zakrojonego na szeroką skalę śledztwa.

Dlatego dobrze jest przed wyborami wnikliwiej przyjrzeć się uśmiechniętym buźkom na bilbordach. Fajnie, że kandydaci mają serca we właściwym miejscu i narodową dumę wyssaną z mlekiem matek. Ze względów praktycznych dobrze byłoby jednak się dowiedzieć, z jaką siłą sprzeciwu wystąpią w Brukseli, gdy unijni urzędnicy zaczną znów kombinować nad przepisową wielkością jaj znoszonych przez nasze kury. Albo gdy każą ponownie przesuwać kaloryfery. Obowiązkową ich odległość od ściany Parlament Europejski wyznaczył już w mijającej kadencji. Przy udziale polskich deputowanych. Jeśli ktoś nie pamięta, nakazał też niszczenie nieskonsumowanych pokarmów w stołówkach i restauracjach. Dyrektywę uchwalili częściowo ci sami posłowie, którzy teraz w kampanii pochylają się nad dolą niedożywionych dzieci.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i
redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)