"To kłopot" - tak prezydent Aleksander Kwaśniewski komentuje przegraną Polski z konsorcjum Eureko przed Międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym. Podkreśla, że obok skutków finansowych, przegrana osłabia obraz Polski w świecie.
"Procedura jeszcze się nie zakończyła. Trzeba być cierpliwym i zrobić wszystko w punktu widzenia prawnego, żeby stanowisko Polski mogło w dużym stopniu obronić się w tym arbitrażu" - powiedział prezydent w radiowych "Sygnałach Dnia".
_ fot. PAP/Jacek Turczyk Mamy kłopot, ale nie wszystko jeszcze przegrane - twierdzi prezydent. _
Pytany o płynące z sejmowej komisji śledczej ds. PZU opinie, że w tej sytuacji pod Trybunał Stanu powinni trafić ministrowie skarbu i finansów, Kwaśniewski odparł, że "ostrze krytyki" nie powinno być kierowane wobec tych, którzy umowę z Eureko negocjowali, ale raczej w stosunku do tych, którzy uważali, że można tej umowy nie realizować.
"Trzeba zastanowić się, jak bardzo w tej sprawie pomogli, bądź zaszkodzili, niektórzy parlamentarzyści, także członkowie komisji, dlatego że to przecież z tej strony płynęło przekonanie, że w arbitrażu nic złego stać się nie może i że te porozumienia, które legalnie rząd podpisał, mogą być nierealizowane" - podkreślił prezydent.
Przypomniał, że za rządów Leszka Millera pojawiła się inicjatywa zawarcia kompromisu z Eureko, która stanowiła szansę porozumienia. "Trzeba było się tej szansy trzymać, a nie z pełnym przekonaniem twierdzić, że nic złego stać się nie może" - dodał.
Trybunał Arbitrażowy uznał, że polski rząd, blokując holenderskiemu Eureko przejęcie kontroli nad PZU, naruszył warunki umowy o wzajemnej ochronie inwestycji pomiędzy oboma krajami. Eureko może obecnie zażądać odszkodowania, które może sięgnąć miliarda euro.