Prezydent Brazylii Dilma Rousseff, wypowiadając się na temat demonstracji, w których poprzedniego dnia wzięło udział ćwierć miliona Brazylijczyków, oświadczyła, że _ głosu ulicy należy wysłuchać _.
Trwającą w Brazylii od kilku dni falę protestów, wywołaną początkowo podwyżką o 7 proc. cen biletów komunikacji miejskiej, sami ich uczestnicy nazywają brazylijską jesienią w nawiązaniu do arabskiej wiosny.
Te demonstracje - według słów Dilmy Rousseff, której ogromna do niedawna popularność spadła w ciągu ostatnich 3 miesięcy z 79 do 57 proc. - _ potwierdzają wartość demokracji _ i świadczą o tym, że _ obywatele egzekwują swoje prawa _.
Protestujący _ wysłali bezpośrednie wezwanie do rządzących _ - powiedziała. Pani prezydent potępiła przypadki przemocy w czasie demonstracji, ale podkreśliła, że większość protestów miała spokojny przebieg. Analizując charakter tych wystąpień, wskazała na ich szczególny _ demokratyczny walor _. _ Wykroczyły - powiedziała - poza tradycyjne mechanizmy instytucji, partii politycznych i związków zawodowych _.
_ - Tyle młodzieży i ludzi dorosłych, wnuków, ojców i dziadków - wszyscy pod sztandarem Brazylii, śpiewając hymn narodowy i domagając się naprawy kraju _, _ prawa wpływania na decyzje rządu i potępiając korupcję, zawłaszczanie publicznych pieniędzy. To wszystko potwierdza wartość demokracji _ - kontynuowała Dilma Rousseff.
_ - Moje pokolenie - powiedziała, nawiązując do swego udziału w podziemnej zbrojnej walce opozycyjnej przeciwko brazylijskiej dyktaturze wojskowej - wie, ile trzeba było za to zapłacić _.
Rousseff zapewniła, że władze pragną rozszerzyć dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji. - _ Postulaty wysuwane przez społeczeństwo zmieniają się w miarę tego, jak zmienia się kraj _, ponieważ dzięki postępowi społecznemu osiągniętemu przez Bazylię pojawił się _ obywatel, który domaga się więcej i ma prawo do tego więcej _ - mówiła pani prezydent.
Komentatorzy brazylijskich dzienników pisali we wtorek rano, że demonstracje zaskoczyły rząd i ich samych w kraju, który w ciągu ostatnich lat uchodził za model pokoju socjalnego, w którym z powodzeniem realizowane są programy wychodzenia z ubóstwa, a podział dochodu narodowego sprzyja najuboższym.
Były to największe demonstracje od 1992 roku. Po dwóch najbogatszych metropoliach kraju - Sao Paulo i Rio de Janeiro - ogarnęły również wiele innych miast. Na dziś zapowiedziano nową demonstrację w Sao Paulo, a przywódcy protestu oświadczyli, że _ nie zejdą z ulic _, dopóki rząd nie wycofa się z podwyżki cen biletów.
Agencja AP zastanawia się, dlaczego doszło do wybuchu protestów w kraju, w którym _ mimo korupcji w ciągu ostatniego dziesięciolecia 40 milionów Brazylijczyków wydobyło się z nędzy i zasiliło szeregi klasy średniej _. Społeczeństwo _ domaga się więcej od rządu _ - dodaje.
Piłka nożna była dotąd _ religią _ Brazylijczyków. Nagle wielkie zaskoczenie: wielu spośród demonstrantów wyraża niezadowolenie z powodu wydawania miliardów dolarów na przygotowywanie przyszłorocznego mundialu.
AP cytuje argumenty demonstrantów: - _ Gnębią nas podatki, kiedy wychodzimy rano do pracy, z powodu panującej na ulicach przemocy nie wiemy, czy wrócimy żywi do domu _. _ Nie będziemy mieli dobrych szkół dla naszych dzieci. Nasze szpitale są w strasznym stanie _. _ Te protesty przejdą do historii i obudzą naszych polityków, uświadamiając im, że dłużej tego nie zniesiemy _.
Długoletni korespondent madryckiego dziennika _ El Pais _ w Brazylii, pisarz i dziennikarz Juan Arias próbuje odpowiedzieć na postawione sobie pytanie, dlaczego w kraju, gdzie panuje niemal zerowe bezrobocie, młodzi Brazylijczycy protestują przeciwko 7-procentowej podwyżce cen biletów autobusowych, podczas gdy większość z nich jeździ już samochodami. Dochodzi do wniosku, że w ślad za podniesieniem poziomu materialnego Brazylijczyków w ostatnim dziesięcioleciu młode pokolenie dojrzało do bardziej ambitnych żądań i chce wpływać na politykę w kraju.
Znana brazylijska socjolog Tereza Cruvinel w wywiadzie dla agencji EFE wyraża opinię, że w ocenie sukcesów jej kraju w walce z nędzą i ubóstwem _ trochę za bardzo idealizowano _. Zarobki przedstawicieli klasy średniej, do której zaliczono oficjalnie 54 proc. społeczeństwa, kształtują się bowiem na poziomie zaledwie od 291 do 1 019 reali, tj. od 145 do 509 dolarów.
Co się tyczy bezpośredniego powodu wybuchu protestów, władze Sao Paulo bronią się, wskazując na fakt, że w ciągu ostatnich ośmiu lat obciążenie transportu publicznego w 11-milionowym mieście wzrosło o 80 proc., podczas gdy stan taboru się nie zmienił i powstała pilna potrzeba zakupienia m.in. nowych autobusów.
Czytaj więcej w Money.pl src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1508753247&de=1509379800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=PKN&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>