Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Prof. Andrzej Kraszewski dla WP money: Polska może stracić unijne dotacje, bo resort chce pociągać za wszystkie sznurki

123
Podziel się:

- Takie akcje jak w przypadku Doliny Rospudy już niebawem mogą stać się niemożliwe - mówi WP money prof. Andrzej Kraszewski, były minister środowiska. - W Ministerstwie widać pokusę, by to resort pociągał za wszystkie sznurki - dodaje. Ostrzega, że organizacje ekologiczne mogą zostać zepchnięte na margines, a Polacy stracą unijne dotacje.

Prof. Andrzej Kraszewski dla WP money: Polska może stracić unijne dotacje, bo resort chce pociągać za wszystkie sznurki
(Maszewski/REPORTER)

- Takie protesty, jak w przypadku Doliny Rospudy, już niebawem staną się niemożliwe - mówi WP money prof. Andrzej Kraszewski, były minister środowiska. - W Ministerstwie widać pokusę, by pociągać za wszystkie sznurki - dodaje. Ostrzega, że organizacje ekologiczne mogą zostać zepchnięte na margines, a Polacy stracą unijne dotacje.

*Mateusz Ratajczak, WP money: Wie pan, jak o ministrze Janie Szyszko mówią niektórzy internauci? "Szyszkodnik". *

Prof. Andrzej Kraszewski: Internet ma swoje prawa. Jako minister środowiska też zbierałem różne krytyczne opinie, kwaśne uwagi, a nawet przezwiska. Bez względu na starania, taki los czeka wielu ministrów.

Pytam delikatnie o zasadność takiego przezwiska.

Nie chcę tego komentować.

*Podpisał się pan pod listem do premier Beaty Szydło, w którym kilkaset osób ze świata nauki i organizacji pozarządowych ostrzega, że szykowane przez ministra Szyszkę zmiany zablokują w Polsce fundusze europejskie i zaprzepaszczą dwie dekady ochrony środowiska. *

Proponowane przez ministerstwo środowiska zmiany w gruncie rzeczy dotyczą jądra demokracji. A w demokracji wszelkie większe poczynania władzy podlegają kontroli społecznej. Takiej kontroli powinny podlegać też inwestycje, które zmieniają nasze otoczenie i środowisko.

Nawet najlepszy urzędnik jest jeszcze lepszy, gdy na plecach czuje oddech ludzi, którzy patrzą mu uważnie na ręce. Przez lata wypracowaliśmy niezły model współpracy z organizacjami pozarządowymi, w tym ekologicznymi. Wydłużało to nieco czas potrzebny na uzyskanie pozwolenia na budowę, ale rodziły się z tego lepsze projekty. Organizacje stawały się profesjonalne, prowadziły badania i analizy oraz były coraz lepiej przygotowane pod względem prawnym.

W ostatnim czasie widać jednak dużą pokusę, by pociągać za wszystkie sznurki.

A konkretnie?

Takie protesty, jak w przypadku Doliny Rospudy staną się praktycznie niemożliwe. W proponowanych przez Ministerstwo Środowiska zmianach są zapisy, które znoszą kontrolę społeczną w postępowaniach środowiskowych.

W postępowaniach, w pisaniu skarg i procesowaniu się mogą brać udział wyłącznie stowarzyszenia, które działalność finansują tylko z wpłat członków. Nie mogą korzystać z dotacji ministerstwa, nie mogą brać pieniędzy z Unii Europejskiej. Takich w Polsce jest garstka. Te największe i najsilniejsze, z największym dorobkiem są w tym układzie wyeliminowane już na starcie, bo mają finansowanie międzynarodowe. I to nic, że zrzeszają dobrych, często pracujących społecznie przyrodników i prawników i skutecznie od lat dbają o środowisko.

Do tego pojawiają się zapisy, by w stowarzyszeniu działało przynajmniej pięciu specjalistów z wyższym wykształceniem z dziedzin nauk chemicznych, przyrodniczych, technicznych, rolniczych lub leśnych. To z kolei wyeliminuje małe organizacje o charakterze lokalnym. Przecież to absurd, a na dodatek to jest żądanie niekonstytucyjne.

Minister Szyszko zawsze może ripostować, że te wymagania są tylko po to, by ochroną środowiska zajmowali się profesjonaliści.

Duże organizacje pozarządowe już są profesjonalne. A te małe? Każdy w społeczeństwie ma prawo głosu w sprawach istotnych. I sam może decydować o tym, które sprawy są dla niego ważne, a które nie. W zmianach chodzi o to, by decyzje urzędników w żadnym stopniu nie podlegały kontroli społecznej.

Niektórzy mogą powiedzieć, że wojna ministra z ekologami ich nie dotyczy.

Z doświadczenia wiem, że gdy tylko wybucha jakiś konflikt dotyczący lokalizacji inwestycji infrastrukturalnej, to lokalne społeczności natychmiast kierują się do organizacji ekologicznych. Ludzie, nie mający nic wspólnego z ochroną środowiska, wiedzą do kogo się udać, jak "smok podpełznie pod ich dom". Idą tam, gdzie jest wiedza i ochota pomocy.

Z drugiej strony inwestor jest teraz zmuszony do działań transparentnych, do uzasadnienia wariantów, do odpowiedzi na wątpliwości. Jest dużo trudniej planować inwestycje z naruszeniem dóbr środowiska. Nowe prawo, jeżeli wejdzie w proponowanym kształcie, zmieni ten układ. Inwestorzy nie będą zainteresowani rzetelnymi konsultacjami społecznymi, projekty będą zatem odzwierciedlać wyłącznie ich interes. A większość organizacji nie będzie się mogła odwołać od decyzji i złożyć skargę do sądu.

Na dodatek lokalne społeczności staną się dużo bardziej bezbronne, same nie stworzą stowarzyszeń od zera, bo zanim będą miały prawo do uczestniczenia w procesie, musi minąć przynajmniej rok. Efekt? Organizacje społeczne zostaną w praktyce wyeliminowane z walki o interes środowiska.

I jaki ma to związek z funduszami z Unii Europejskiej?

Polska ratyfikowała konwencję z Aarhus, która gwarantuje prawo do informacji, do udziału w podejmowaniu decyzji i dostępu do sądownictwa w ochronie środowiska. Te kilka praw często określanych jest jako następna generacja praw człowieka. Co najważniejsze, Unia Europejska również przyjęła te przepisy i wiele z nich wprowadziła do swojego ustawodawstwa. W efekcie prawo krajowe żadnego z członków Wspólnoty nie może dyskryminować organizacji pozarządowych i pozbawiać ich prawa do walki przed sądem.

Jeżeli proponowane przepisy zostaną wprowadzone, to Komisja Europejska, gdy uzna, że prawo europejskie nie jest przestrzegane, może wnieść sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i będzie mogła zablokować wypłatę funduszy na niektóre inwestycje.

Resort wysyła oczywiste sygnały, że NGO są od prowadzenia edukacji o środowisku, a nie walczenia o nie. My rządzimy, wy się nie mieszajcie.

Organizacje pozarządowe same ustalają cele swojego działania w swoich statutach. Stanowią ważne ogniwo w systemie demokratycznym i nie jest dopuszczalne ograniczanie ich aktywności do jakichś dziedzin. Trzeba je traktować jako partnera, nie wroga.

Zostańmy w temacie wroga. W ustawach można znaleźć zapisy o karze 3 lat więzienia za blokowanie inwestycji.

Zmiany zaproponowane przez Ministerstwo Środowiska są tak zapisane, że kara więzienia może grozić praktycznie za wszystko, co zostanie uznane za przeszkadzanie w procesie inwestycyjnym.

Czy wysłanie pisma protestacyjnego też jest formą przeszkadzania? Czy wykonanie krytycznego opracowania, analizy też może być tak traktowane? Za kilkanaście kartek papieru będzie można trafić do więzienia? A komentarze z Internetu? W końcu łatwo sobie wyobrazić tam akcję protestacyjną przeciwko nowej, źle zaplanowanej inwestycji. Krytyka społeczna to też przeszkoda dla inwestycji.

A gdyby minister Szyszko otwarcie powiedział: nie będzie ekologów, nie będzie protestów, ale inwestycje infrastrukturalne przyśpieszą.

Minister Szyszko już próbował coś takiego zrobić i w ten sposób uzasadniać swoje decyzje. 10 lat temu z Doliną Rospudy. Opór organizacji ekologicznych w sposób spektakularny nagłośnił problem Rospudy. Zaplanowanie trasy obwodnicy przez piękne i cenne przyrodniczo bagna tej rzeki było kosztowne, niepotrzebne i zresztą niezgodne z ustawą o ochronie przyrody. Jak mi wtedy powiedział jeden z wysokich przedstawicieli administracji drogowej, "jeśli przy okazji Rospudy nie złamiemy kręgosłupa ekologom, nie wybudujemy w Polsce ani kilometra dróg".

W tamtym czasie zmianę trasy obwodnicy wywalczyli nie tyle młodzi ludzie wieszający się na drzewach i organizujący protesty, ile wyroki niezależnych sądów. Prawdopodobnie interweniowałaby też Komisja Europejska. Ówczesny komisarz ds. ochrony środowiska był zdecydowany skierować sprawę do rozpatrzenia przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Jaki byłby los inwestycji, gdyby nowy minister prof. Maciej Nowicki nie wycofał się z planów? Komisja Europejska rozpoczęłaby postępowanie i wydała zakaz realizacji inwestycji do czasu uzyskania orzeczenia. Trybunał zajmowałby się sprawą 2 lata, a budowa do tego czasu stałaby nieruszona. Nie wspominam nawet o wyroku, o ogromnych karach.

W tej chwili taka sama reakcja Unii też jest możliwa. Dlatego w ministerstwie środowiska nie powinno być zbyt dobrego samopoczucia, że drastyczna "droga na skróty" przyspieszy przygotowanie inwestycji infrastrukturalnych.

Złamali kręgosłupy?

Nie złamali, a kolejne 8 lat było okresem najszybszego tempa budowy dróg ekspresowych, autostrad i obwodnic. Tyle że kolejna administracja drogowa zamiast "łamać kręgosłupy" rozwinęła z organizacjami ekologicznymi bardzo dobrą współpracę.

Skoro minister Szyszko już raz poszedł na wojnę z unijnymi urzędnikami i ją przegrał, to dlaczego wchodzi drugi raz do tej samej rzeki?

Administracja ministra Szyszki nie przegrała wojny z unijnymi urzędnikami, ale z prawidłowo działającym systemem kontroli społecznej i z niezależnymi sądami administracyjnymi.

Minister Szyszko tłumaczy, że te dokumenty to wcale nie są projektami ustaw, że resort środowiska ich nie przygotowywał, że on nie wie, co to za problem.

Byłbym uradowany, gdyby tylko była to prawda. Minister nie mówi nic o listach, które wysyłał do premier Beaty Szydło, do wicepremiera Mateusza Morawieckiego i do Jarosława Kaczyńskiego, a które opublikowała „Gazeta Wyborcza”. A w nich o tych propozycjach pisał wprost i sugerował, że projekty są gotowe. A pod listem jest jego podpis. Cóż, taka jest polityka.

Nawet jeżeli te projekty trafią ostatecznie do kosza, to widać jak na dłoni, jakie myślenie preferuje minister. W ten lub inny sposób część zmian będzie chciał wprowadzić.

To na tyle skomplikowana materia, że wyborcom w większości ona nie przeszkadza.

Świadomość ekologiczna w Polsce jest bardzo niska. W odróżnieniu od obywateli państw "starej unii" nie zdajemy sobie sprawy z wagi problemów ochrony środowiska i z wpływu, jaki ma na nasze zdrowie, jakość życia. Gdy nie ma tej świadomości, to partie polityczne nie generują oferty programowej w tym kierunku. Wobec tego w tej chwili praktycznie żadna partia nie ma tutaj nic do zaoferowania. Efekt? Wszystkie kolejne ugrupowania rządzące będą mogły liczyć na przyzwolenie, często milczące, na różne zmiany. W tym również na takie, które demontują system budowany przez wiele lat.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(123)
kansztajn
5 lata temu
Unia Europejska powinna wstrzymać wszystkie dotacje dla Polski,aż zaczną przestrzegać prawa o aborcji i o LGBT.
grzeczna...
7 lat temu
i bardzo dobrze, rzad zaciaga milionowe pożyczki dla siebie a chce żeby zadłużenie spłacali wszyscy Polacy, jeszcze tak dobrze nie ma
Zaniepokojony
7 lat temu
Z innej beczki ale w temacie Uchodzców. Dotarly do mnie informacje o masowym braniu zwolnien lekarskich w UE. Wlosi maja dosc zasuwania na gosci, zaczynaja sie coraz glosniej i skuteczniej buntowac. Francuzi, Niemcy, Holendrzy, Belgowie (głównie Flamandowie), Austriacy, Anglicy, Szwedzi, Włosi mają co raz bardziej dosyć tego niechcianego napływowego pozaeuropejskiego głównie arabsko-islamskiego towarzystwa. Co raz częściej dochodzi do różnych akcji w stylu obywatelskiego nieposłuszeństwa. Do tego policja jest zasypywana zgłoszeniami o mowie nienawiści do chrześcian . Do tego telefony na 112 z niezarejestrowanych kart ze grupa ludzi wymachuje bronia i ukryła sie w lokalnym meczecie i podobne info do mediów. Sa coraz wieksze problemy z transportem, zaopatrzeniem itd. Czyzby metoda przez kieszen do rozumu ? Ktos wie cos wiecej w tym temacie ? Nastał czas gdy Obywatele muszą wziąć sprawy w swoje ręce a policja i wojsko muszą zdecydować czy chcą stanąć po stronie polityków-zdrajców własnych narodów, czy po stronie ludu i ziemi na której się urodzili.
misiu
7 lat temu
Bardzo dobrze, że organizacje żyjące z jurgieltu zostaną odcięte od wpływu na polskie inwestycje. Bo ich protesty mogą wynikać z obcych interesów, a ochrona środowiska może być tylko pozorem.
Maga
7 lat temu
Niech ten Pan się nie mądrzy i straszy, bo to oznaki utraty dobrego stołka.
...
Następna strona