Po okresie transformacji gospodarczej w 1989r w Europie Środkowo-Wschodniej państwa z tego rejonu rozpoczęły prywatyzację majątku narodowego. Rumunia wybrała francuską firmę Renault i wynegocjowała bardzo dobre warunki dla swojego przemysłu samochodowego. Z kolei Czesi wybrali niemieckiego Volkswagena dla swojej Skody, a enerdowski Trabant umarł śmiercią naturalną. Natomiast rosyjskie samochody takie jak Tawria, Kamaz czy Łada, unowocześniają się i na rynkach światowych zaczynają stanowić poważną konkurencję dla innych samochodów. Jednym z czołowych graczy w rajdzie Paryż-Dakar jest rosyjska ciężarówka – Kamaz, co dodatkowo wzmacnia pozycję tej marki.
Może warto teraz przyjrzeć się polskiemu przemysłowi samochodowemu: a mianowicie FSO, FSM, Nysa czy Lublin? FSO został sprzedany koreańskiemu Daewoo, podczas gdy FSM należy do włoskiego koncernu Fiat. FSO już praktycznie nie istnieje, FSM, a Polonez, czy Nysa zniknęły w wyniku utraty sensu ekonomicznego produkcji takiego wozu lub w wyniku różnorodnych zjawisk globalnych, czy fuzji i przejęć.
Można nawet wysunąć daleko idący wniosek, że większość lokalnych marek polskich samochodów została wycofana z rynku w wyniku prywatyzacji lub utraty ekonomicznego sensu ich produkcji.
Sytuację w światowym przemyśle samochodowym charakteryzuje fakt, że nie ma marki pochodzenia polskiego i uważam, że jest to odzwierciedleniem całego podejścia Polaków do dóbr i dziedzictwa narodowego.
Z jakiejś przyczyny, Polacy starają się prywatyzować lub likwidować wszystko co narodowe, nie biorąc pod uwagę, jakie będą skutki gospodarcze lub społeczne. Krótko mówiąc Polacy w tym zapędzie o spełnieniu zasady i nauki gospodarki rynkowej, zatracają swoje dobra narodowe.
O ile można być zwolennikiem prywatyzacji o tyle prywatyzacja nie może być jednak celem samym w sobie. Skoro udział państwa w gospodarce został obniżony do poziomu poniżej 25 proc. PKB, to może jest to najwyższy czas żeby ustalić, które przedsiębiorstwa lub sektory gospodarki pozostaną w rękach państwa i nie powinny być sprywatyzowane, działając oczywiście według mechanizmów rynkowych?
Autor jest głównym ekonomistą Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej S.A.