Upadek Chaveza w praktyce oznacza uruchomienie wydobycia i eksportu ropy przez jednego z największych na świecie producentów tego surowca, koncern Petroleos de Venezuela. Na początku tygodnia wstrzymał on produkcję, bo jego pracownicy zastrajkowali przeciwko odwołaniu przez Chaveza kilkunastu kluczowych dyrektorów firmy.
Pracownik firmy dostarczającej koncernowi Petroleos de Venezuela specjalne pompy, Tom Bencroft mówi gazecie, że to świetna informacja dla branży naftowej. Podkreśla, że Chavez był postrzegany prawie tak źle jak Saddam Hussajn. Nigdy nie było wiadomo, jaki pomysł mu wpadnie do głowy i czy nie zechce np. odciąć dostaw ropy dla "imperialistów".
Z dużym zadowoleniem kres rządów Chaveza przyjęli również handlujący na Międzynarodowej Giełdzie Paliwowej w Londynie (IPE), na której obraca się około 65 proc. całej światowej produkcji ropy. Informacje o upadku Chaveza ucieszyły także USA i kilka krajów na Antylach. Te pierwsze importują około 40 procent ropy wydobywanej w Wenezueli, na drugich znajduje się kilka rafinerii przerabiających wenezuelską ropę.
iar/gw/kry /magos