Badania, jakie naukowiec przeprowadził na tysiącu uczniów w Minneapolis, nie pozostawiają cienia wątpliwości: zbyt wczesne godziny lekcji negatywnie odbijają się na wynikach w nauce.
Z postulatem Billa Dementa całkowicie zgadza się doktor Michał Skalski z warszawskiej Poradni Leczenia Zaburzeń Snu. Jego zdaniem większość ludzi dochodzi do siebie aż do dziewiątej. Dlatego - jak zauważa rozmówca "Gazety Wyborczej" - nie bez przyczyny prywatne szkoły zaczynają zajęcia właśnie o tej porze.
Według doktora Skalskiego nastolatek, od którego wymaga się pełnej sprawności umysłowej już od ósmej, powinien kłaść się najpóźniej o dziewiątej wieczór. Większość nastolatków zasypia jednak po 23-ej. Żeby żyć w zgodzie z wymogami fizjologii snu, powinni - zdaniem rozmówcy Gazety - wstawać około ósmej, czyli wtedy, kiedy w większości szkół zaczynają się zajęcia.
Gazeta Wyborcza/Kalinowski/ab