Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita" o Marcinkiewiczu

0
Podziel się:

Zamiast energicznie zabrać się do naprawy państwa, której miał pełne usta od lat, zwłaszcza w kampanii wyborczej, Jarosław Kaczyński siadł do partii politycznych szachów z PO. W ten sposób wysunięcie przez PiS kandydatury Kazimierza Marcinkiewicza komentuje Piotr Stasiński z "Gazety Wyborczej".

Publicysta dziennika pisze, że zamiast tworzyć rząd pod swoim kierownictwem, Kaczyński zaproponował polityka znanego wcześniej z zainteresowań edukacją, który materii gospodarki "uczy się w biegu". Jeśli miałoby to oznaczać, że PiS oddaje Platformie prowadzenie polityki gospodarczej, byłoby nieźle, PO jest lepiej do tego przygotowana - ocenia Stasiński.
Według autora komentarza ruch Kaczyńskiego robi wrażenie wyłącznie taktycznego, a obliczony jest na podbicie szans brata w wyborach prezydenckich. Zarzut PO, że lider PiS uchyla się od odpowiedzialności za własne wyborcze zwycięstwo, jest słuszny - pisze publicysta "Gazety". Dodaje, że wolta Kaczyńskiego osłabia jego wiarygodność jako polityka poważnego i zdeterminowanego, by naprawdę wziąć polskie sprawy na swoje barki.

Wielu wyborców głosowało w niedzielę na Prawo i Sprawiedliwość z przekonaniem, że premierem będzie Jarosław Kaczyński - zaznacza Krzysztof Gottesman w "Rzeczpospolitej". Dodaje, że - niczego nie ujmując Marcinkiewiczowi - jest on politykiem zupełnie innego formatu, niegotowym do prowadzenia rządu przełomu.
Według autora komentarza, sznurki i tak z tylnego siedzenia będzie pociągał Jarosław Kaczyński, tak jak niegdyś Aleksander Kwaśniewski i Marian Krzaklewski. Sytuacja okaże się jeszcze bardziej dziwaczna, gdy Lech Kaczyński przegra wybory prezydenckie. Wówczas na tylnym siedzeniu będzie dwóch kierowców - pisze Gottesman.
Publicysta "Rzeczpopsolitej" częścią winy za obecne zamieszanie obarcza Aleksandra Kwaśniewskiego, który nie rozpisał wyborów parlamentarnych i prezydenckich w jednym terminie.
Gottesman pisze, że dwa dni, jakie upłynęły od wyborów mogą być dla wyborców sygnałem, że choroba polskiej polityki jest jeszcze głębsza, niż przypuszczali. Wielu z nich może dać wyraz temu przekonaniu już 9 października, zostając w domu podczas wyborów prezydenckich - czytamy w komentarzu.

Gazeta Wyborcza & Rzeczpospolita/jędras /gaj

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)