Spoglądając na ziemię z samolotu pędzącego z prędkością co najmniej 600 kmilometrów na godzinę nie jest łatwo odróżnić swoich od nieprzyjaciół. Władze Stanów Zjednoczonych powierzyły rozwiązanie tego problemu naukowcom. Eksperci zaproponowali takie oznakowanie własnych żołnierzy, aby byli łatwo rozpoznawalni. W tym celu do żywności mógłby być dodawany bioskładnik, który po strawieniu wychodziłby porami skóry i przedostawałby się do powietrza bezpośrednio otaczającego ciało żołnierza. Dzięki specjalnym czujnikom, w które zostałyby wyposażone samoloty, ich piloci widzieliby swoich oraz aliantów otoczonych czymś w rodzaju obłoku o wyrazistym kolorze. Ta barwa utrzymywałaby się, powiedzmy, przez dobę. Aby wyeliminować ryzyko użycia przez nieprzyjaciela podobnego oznakowania, kolor powinien być często zmieniany - radzi Rzeczpospolita.
iar/smogo /gaj