- Nie wiem, co by się działo, gdyby przypadkiem wprowadzono nową obowiązkową maturę dla wszystkich skoro teraz mamy kłopoty z 4 tysiącami uczniów - podkreśla w rozmowie z "Trybuną" minister edukacji narodowej Krystyna Łybacka.
Minister Łybacka mówi, że nowa matura nie była przygotowana ani finansowo, ani logistycznie. Jednak -podkreśliła minister - do ostatniej chwili młodzież karmiono informacjami, że będzie ona obowiązkowa, dlatego też- dodała- zostawiliśmy furtkę i chętni mogą w tym roku zdawać nową maturę. Minister podkreśliła jednak, że kiedy podejmowała decyzję nie wiedziała, ile osób zdecyduje się na nową maturę, a budżet był konstruowany zanim było jasne, jak wypadła jesienna próba.
"Boję się tylko, że będą problemy z dostarczeniem na czas świadectw dojrzałości. A przecież będą one potrzebne podczas rekrutacji na studia" - podkreśliła minister.
Krystyna Łybacka zaznaczyła jednak, że uczniowie nie mogą ucierpieć, i choć niewielu z nich wybrało nową maturę, wszystko kręci się teraz wokół nowego egzaminu dojrzałości.
iar/Trybuna/przybylik/sawicka