"O tym, że drogi w Polsce są złe, wie każdy kierowca. Można przypuszczać, że będą jeszcze gorsze - zwłaszcza drogi powiatowe" - pisze "Trybuna".
"Dochody własne powiatów są minimalne, a subwencja państwa na utrzymanie dróg powiatowych będzie w tym roku o około 10 procent mniejsza niż rok temu" - dodaje gazeta.
W całym kraju, ze 118 milionów złotych przeznaczonych na zimowe utrzymanie dróg, do połowy stycznia wydano 114 milionów. Zniszczenia - jak ocenia Wojciech Malusi, prezes Krajowej Izby Drogownictwa - są co najmniej dwukrotnie większe i poważniejsze niż w latach poprzednich.
Zgodnie z ustawą o finansowaniu dróg, na utrzymanie dróg przeznacza się nie mniej niż 30 procent przewidywanych w danym roku wpływów z akcyzy od paliw. Jest to jedyne źródło finansowania z budżetu państwa. Z prognoz na ten rok wynika, że wpływy te wyniosą około 14 miliardów 7 milionów złotych. Założenie to jest, zdaniem niektórych, bardziej niż optymistyczne.
Według "Trybuny", skoro wiadomo, że kwota subwencji jest niższa niż przed rokiem, istotny staje się sposób jej podziału. Batalia o to trwa już od pewnego czasu. Pomiary wykazały, że w ubiegłym roku znacznie wzrosło natężenie ruchu na drogach powiatowych, przy równoczesnym jego spadku na drogach wojewódzkich.
Samorządy często nie mają innego wyjścia, jak tylko pieniądze z subwencji drogowej przekazać na inne cele. Na 16 województw, w ubiegłym roku żadne nie przeznaczyło subwencji w całości na cele drogowe. Podobnie dzieje się w powiatach.
"Jedno jest pewne: przy tym sposobie finansowania trząść będzie nawet podczas podróży po szarych drogach powiatu najlepszym z aut" - podsumowuje "Trybuna".
iar/trybuna/dj
