"Tygodnik Powszechny" pisze o Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, który odbywał się niemal równolegle do obchodów 25-lecia "Solidarności". Tygodnik zauważa, że w Gdyni dyskusje o kinie zawsze były mniej lub bardziej polityczne.
"Tegoroczny festiwal, zapewne nienajlepszy w historii, pokazał jednak, że coś z ducha żarliwej polemiki z rzeczywistością mimo wszystko się ostało, a może po prostu odżywa" - pisze autorka artykułu Anita Piotrowska.
Autorka zauważa jednak, że po obejrzeniu 21 filmów walczących o Złote Lwy narzuca się jedno spostrzeżenie: z ekranu coraz wyraźniej wyziera frustracja i rozczarowanie nową Polską.
"Być może dopiero teraz wielu twórców odnalazło właściwy ton, być może dopełniła się czara goryczy. A może potrzebna była nowa generacja?" - pyta Anita Piotrowska.
Według dziennikarki gazety, dzisiejszemu kinu po tegorocznej Gdyni nikt już nie może zarzucić, że nie wyczuwa pulsu rzeczywistości. Zauważa jednak, że za bardzo jest w nią zapatrzone, a zbyt mało odważne w szukaniu własnej, wyrazistej dykcji.
Więcej o polskim filmie - w najnowszym wydaniu "Tygodnika Powszechnego".
iar/Tygodnik Powszechnyjurczynski/dj
