Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Piotr Pilewski
Piotr Pilewski
|

Ryszard Petru: Presja związków zawodowych będzie spadać

0
Podziel się:
Ryszard Petru: Presja związków zawodowych będzie spadać

Przerywany czas pracy, indywidualne konta czasu pracy, zlikwidowanie „kacowego”, zlikwidowanie dwóch dni płatnego urlopu na opiekę nad dzieckiem, wydłużenie o 9 miesięcy okresu, w którym można wykorzystać urlop, czy uregulowanie sprawy tzw. lokautu – to pomysły nowelizacji kodeksu pracy, jakie ma odpowiedzialne za ten kodeks ministerstwo.

Money.pl: Czy te pomysły nie są zbyt mocnym ciosem w pracowników?

*Ryszard Petru – główny ekonomista Banku BPH: *W Polsce w kodeksie pracy nic nie udało się zmienić od paru lat, takiego, co miałoby na celu zwiększenie zatrudnienia. W związku z tym wydaje mi się że, jakiekolwiek zmiany w tym kierunku, aby łatwiej było zatrudniać i być może łatwiej zwalniać są bardzo ważne nie dla obecnych pracowników, ale dla tych, którzy mogą znaleźć pracę. Paradoks polega na tym, że ci, którzy mają pracę zwykle

starają się bronić swoich miejsc pracy. Tak naprawdę rząd powinien martwić się o tych, którzy tej pracy nie mają. Generalnie jest tak, że w krajach, w których łatwiej traci się pracę, łatwiej się też ją znajduje. Polski, sztywny kodeks pracy uniemożliwia zmniejszenie bezrobocia. Po pierwsze, wszystkie pomysły nie zostaną wprowadzone natychmiast. Takie rzeczy jak przerwy w pracy albo bardziej elastyczny czas pracy to jest klucz.

Money.pl: Czy te przepisy mogą zachęcić, czy zniechęcić do pracy?

*R.P.: *To tak naprawdę chodzi o to, że w Polsce mamy olbrzymie bezrobocie. Oczywiście ono jest dużo mniejsze niż te oficjalne 18%. Pamiętajmy o tym, że dużo osób wyjeżdża za granicę - chociażby do Londynu - a tam angielski kodeks pracy jest znacznie bardziej elastyczny, niż to, co jest w Polsce. Wszystko polega na tym, aby ktoś, kto straci pracę mógł łatwo ją znaleźć. To wiąże się ze stresem, nie mniej jednak, jeżeli jest perspektywa znalezienia pracy to jest to czymś rekompensowane. Obecnie mamy sytuację taką, że kodeks pracy, który jest nie pozwala na pewne formy działania. Firmy są po prostu mniej elastyczne, więcej, niektórych osób nie zatrudniają. Jeżeli mamy prace sezonowe, to firmy - niestety - omijają kodeks pracy i zatrudniają na umowę zlecenie. Nie wiem, czy to jest dobre.

Money.pl: A czy to się nie odbije na efektywności pracowników?

R.P.: Nie sądzę. Pracownik z jednej strony musi mieć stabilność pracy, a z drugiej strony nie może mieć stabilności nieograniczonej. Miejmy świadomość tego, że to co on robi jest oceniane. Musi mieć świadomość tego, że wyniki jego firmy nie są zależne tylko i wyłącznie od jego pracy, ale też od działań zewnętrznych. Jeżeli firma się nie dostosuje do zmian zachodzących na rynku, w wyniku sztywnego kodeksu pracy, to wszyscy pracownicy firmy mogą stracić pracę.

Money.pl: Jak te zmiany mogłyby wpłynąć na kondycję przedsiębiorstw?

R.P.: Zawsze tego typu działania, które mają szansę na uelastycznienie - co znaczy, że firmy łatwiej dostosowują się do zmieniających warunków - oznacza zwykle wyższą wydajność. Tego typu zmiany dają szansę na lepsze wyniki firmy, ale dają też szansę na zwiększenie zatrudnienia. Problem polega na tym, że ci, którzy pracują teraz nie myślą o tych, którzy są bezrobotni. Po to jest rząd, żeby wznieść się ponad partykularne interesy pracowników i bezrobotnych i podjąć decyzje, które są trudne, ale służą całemu społeczeństwu.

Money.pl: Czy pomysł lokautu nie jest przypadkiem zbyt radykalny?

*R.P.: *Po pierwsze to będzie dotyczyć coraz mniejszej ilości osób. Coraz mniej jest takich molochów post-PRL-owskich, gdzie pracuje po tysiące osób. Jeżeli tego zapisu o lokaucie nie będzie, to firmy, w których strajki będą trwały parę dni, będą miały gorsze wyniki i siłą rzeczy, może to doprowadzić do tego, że nastąpią redukcję takie, które nie są związane z tym, czego domagają się strajkujący. Nie chce się wypowiadać na temat tego, czy lokaut jest fair, czy nie fair.

Chcę powiedzieć, że XXI wiek to jest zupełnie inna relacja pracy niż kiedyś. Teraz coraz więcej rzeczy kupuje się na zewnątrz. Firmy starają się nie mieć służb sprzątających tylko je outsource'ować. W związku z tym zawsze można zastąpić kogoś, kto strajkuje. Tak to się raczej skończy. Jeżeli nawet nie zapiszemy prawa o lokaucie, to wydaje mi się, że wielka presja związków zawodowych, jaka była jeszcze w latach 70tych, 80tych już w Polsce nie będzie miała miejsca.

praca
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)