Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Salmonella w Green Caffe Nero. Dotarliśmy do poszkodowanej klientki

94
Podziel się:

- Skierowano mnie do szpitala zakaźnego, gdzie lekarka od razu zapytała czy nie jadłam pewnego zielonego ciastka - opisuje w rozmowie z money.pl pani Ania. Jak mówi na jej oddziale jest już ok. 15 osób, które zatruły się w kawiarniach Green Caffe Nero.

Co najmniej kilkanaście osób zatruło się w sieci Green Caffe Nero
Co najmniej kilkanaście osób zatruło się w sieci Green Caffe Nero (Facebook/Green Caffe Nero)

- Skierowano mnie do szpitala zakaźnego, gdzie lekarka od razu zapytała, czy nie jadłam pewnego zielonego ciastka - opisuje w rozmowie z money.pl pani Ania. Jak mówi, na jej oddziale jest już ok. 15 osób, które zatruły się w kawiarniach Green Caffe Nero.

Jak już pisaliśmy, sprawą zatruć w sieci kawiarni zajmuje się Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie (Salmonella w ciastach Green Caffe Nero. Co najmniej kilkanaście osób w szpitalu)
. Udało nam się dotrzeć do jednej z poszkodowanych.

Pani Ania to stała klientka sieci. Jej ulubiony zestaw to kawa i ciastko szpinakowe. Do ubiegłego czwartku.

- W czwartek spotkałam się z koleżanką. W Green Caffe Nero zjadałam ciastko szpinakowe. Po kilku godzinach poczułam się bardzo śpiąca i zasnęłam. Kiedy się obudziłam, pojawiły się silna biegunka i wymioty - opisuje w rozmowie z money.pl

Kobieta była przekonana, że jest to zwykłe zatrucie pokarmowe. Ciastko szpinakowe jadła wiele razy, nie przypuszczała, że to ono może być sprawcą fatalnego samopoczucia. Mimo przyjmowania leków i elektrolitów czuła się coraz gorzej i dopiero w sobotę postanowiła udać się do szpitala.

- Na SOR-ze traktowali mnie jak dziewczynkę z zatruciem pokarmowym. Przespałam tam cztery godziny na plastikowym krzesełku. Dopiero badanie USG pokazało, że w jelitach nic nie ma. Badania krwi wyraźnie wskazywały na salmonellę - opisuje pani Ania.

Skierowano ją do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie. Tam okazało się, że nie jest pierwszą pacjentką z podobnymi objawami.

- Lekarka od razu zapytała, czy nie jadłam pewnego, zielonego ciastka. Dowiedziałam się, że jestem już czwartą osobą, która je jadła i trafiła do niej z salmonellą. Czwartą osobą przyjętą przez nią! Do szpitala, z tego co wiem, trafiło łącznie ponad 15 takich osób - opisuje kobieta.

Sanepid bada sprawę

Pani Ania rozmawiała z innymi pacjentami. Okazuje się, że jedli oni ciastka w różnych miejscach w Warszawie.

Kobieta postanowiła ostrzec innych przez media społecznościowe.

- Jak tylko spadła mi gorączka na tyle, żeby móc w miarę poprawnie zdania składać, opublikowałam na Facebooku informację z ostrzeżeniem - przyznaje.

Kontaktowała się z sanepidem. Jak mówi, sprawa jest poważna.

- Będą pewnie chcieli ich zamknąć. Nie wiem, czy na stałe, czy na jakiś czas. Do wtorku będą wyniki z laboratorium, które potwierdzą na sto procent, czy jest to jest salmonella. Oni wiedzą, że to salmonella i leczą nas na nią, ale muszą mieć papier - wyjaśnia pani Ania.

Zobacz także: Zobacz: Jak zapobiec zatruciu salmonellą?

Jak poinformowała nas Joanna Narożniak, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie, prawdopodobną przyczyną rozwoju salmonelli były nieodpowiednie warunki przechowywania ciast przy upalnej pogodzie i wysokiej temperaturze.

Od niedzieli stołeczny inspektor sanitarno-epidemiologiczny prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Zabezpieczone i badane są ciasta, które mogły być źródłem zatrucia.

Wydane zostało zgłoszenie, aby cała sieć kawiarni Nero wycofała ciasta.

Green Caffe Nero w internetowym oświadczeniu zapewnia z kolei, że niezależnie od służb sanitarnych rozpoczęło własne dochodzenie i wstrzymało sprzedaż wszystkich ciast z kremem.

Prawdopodobne odszkodowania

Sieć kawiarni zapewnia, że chce dotrzeć do wszystkich poszkodowanych. Nie wiadomo jeszcze, jaką formę rekompensaty zaproponuje.

Pani Ania nie ukrywa, że liczy na odszkodowanie.

- Byłam stałą klientką przez kilka lat i czuję się teraz dziwnie. Nie chcę, żeby ich na stałe zamykali, ale uważam, że odszkodowanie powinno być. Rozpłakałam się, jak się dowiedziałam, że to salmonella. Dostaję wciąż kroplówki i antybiotyki. Straciłam już kilka dni z życia, które miałam poświęcić na pracę. Przez najbliższe trzy tygodnie będę przygotowywać żołądek do tego, żeby normalnie jeść - opowiada z żalem.

Dodaje, że przez najbliższe miesiące na pewno zrezygnuje z nabiału, a jeżeli wróci do Green Caffe Nero, to jedynie na kawę.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(94)
pozwolę sobie...
6 lat temu
Już raz Green Caffe Nero "dotarło do wszystkich poszkodowanych" :P
ser
6 lat temu
Ciastko ze szpinakiem? Fuj...
Barry
6 lat temu
Jak to jest możliwe by prowadzić działalność gastronomiczną bez lodówek? - bo taki pomysł na tani biznes miała firma. Jak to jest możliwe by po takim zatruciu masowym ( z tego co czytałem na face to jest to już kilkadziesiąt osób!) nadal w takie upały dalej sprzedawać bez lodówek. Dlaczego nie zamknięto green caffe nero natychmiast i narażano kolejne osoby na zatrucie - CO robi Sanepid ? Co robi green caffe nero skoro o zatruciach już dwa miesiące temu z tego co można wyczytać w sieci byli informowani mailowo?
ja
6 lat temu
ciasta trzymają na zewnątrz to i mają salmonellę, wyplułam kawałek i zażądałam zwrotu, Wstyd
Marian
6 lat temu
Każdej osobie zarażonej milion odszkodowania to jest minimum. Całe życie będą mieli problemy i ograniczenia. Nie ma tłumaczenia że firma padnie. Mogli się ubezpieczyć. Ale jak to w Polsce sprawa będzie się ciągnąć a firma zmieni nazwę właściciela albo zniknie. W normalnym kraju to powinno już być po wyroku.
...
Następna strona