Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Samorządy zakażą używania pieców węglowych. Pomoże w tym antysmogowe prawo

0
Podziel się:

- Ta poprawka jest niezmiernie istotna. Daje bowiem samorządom realny instrument do walki z zanieczyszczeniem powietrza komentuje w rozmowie z Money.pl zmiany w ustawie Małgorzata Smolak, prawniczka fundacji ClientEarth.

Samorządy zakażą używania pieców węglowych. Pomoże w tym antysmogowe prawo
(Jan GRACZYNSKI/EastNews)

Poselski projekt tzw. ustawy antysmogowej zakłada, że to samorządy określą, jakim paliwem mieszkańcy będą mogli palić w piecach, i wyznaczą standardy techniczne dla kotłów. W praktyce może to oznaczać, że do wymiany najbardziej trujących piecyków węglowych zmuszonych zostanie blisko 60 proc. z ponad 13 mln gospodarstw domowych. Jeśli przepisy wejdą w życie, nabywca kotła spełniającego limity otrzyma nawet do 70 proc. dofinansowania.

Nowa ustawa o ochronie środowiska może wejść w życie jeszcze w tej kadencji Sejmu. Przyśpieszenie prac posłowie tłumaczą obowiązującą nas unijną dyrektywą. Jeśli nie poprawimy jakości powietrza, to Komisja Europejska może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Kara, jaka grozi Polsce, to 4 mld zł.

Projekt nowego prawa był gotowy już w lutym 2015 roku. Od tego czasu nie mógł jednak doczekać się nadania numeru druku, co umożliwiłoby jego rozpatrywanie i opiniowanie przez sejmowe komisje. Pierwsze czytanie zmienionej ustawy o ochronie środowiska odbędzie się na czterodniowym posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie się 21 lipca.

- Ta poprawka jest niezmiernie istotna. Daje bowiem samorządom realny instrument do walki z zanieczyszczeniem powietrza. Wymaga jeszcze pewnych doprecyzowań prawnych, ale jej uchwalenie jest niezbędne - zmiany w ustawie komentuje w rozmowie z *Money.pl *Małgorzata Smolak, prawniczka fundacji ClientEarth promującej ochronę środowiska.

Ustawa ma doprecyzować przepisy w taki sposób, aby sejmiki wojewódzkie uchwałą mogły określać rodzaje i jakość paliw stałych dopuszczonych do stosowania oraz parametry techniczne lub parametry emisji urządzeń do spalania. To daje im realne prawo i narzędzie do walki ze smogiem.

- Kluczową rolę odgrywa zapis umożliwiający ograniczanie spalania paliw stałych. To one stanowią największy udział w tak zwanej niskiej emisji i najbardziej szkodzą środowisku w Polsce – przekonuje Smolak.

W praktyce oznacza to, że sejmik będzie mógł uchwalić zakaz stosowania określonych instalacji i urządzeń, w których następuje spalanie - na przykład popularnych piecyków węglowych, które są odpowiedzialne za największe trucie powietrza i tzw. niską emisję. Nabywca kotła spełniającego limity może liczyć na dofinansowanie.

- Może być to nawet 70 proc. Te pieniądze są zarezerwowane. Warunkiem będzie jedynie zakup nowoczesnego kotła, który uniemożliwia spalanie w nim śmieci i opału złej jakości. Wymiana kotłów to nie tylko dbałość o środowisko, ale bezpieczeństwo własne i wygoda, a na dodatek realne oszczędności na opale, gdyż mają one znacznie lepszą wydajność – argumentuje w rozmowie z Money.pl poseł Tadeusz Arkit, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. monitorowania gospodarki odpadami, który zabiega o zmianę ustawy.

- Nie jesteśmy zwolnieni od odpowiedzialności za środowisko, w którym żyjemy. Nie ma znaczenia, czy biedni, czy bogaci mamy obowiązek zadbać na miarę możliwości o zdrowie naszych dzieci, a takie możliwości dają dofinansowania. 45 tys. Polaków umiera co roku na skutek chorób, które mają źródło w zanieczyszczonym powietrzu. Trzeba temu zapobiegać, zwłaszcza że zawsze leczenie jest droższe niż profilaktyka - dodaje Arkit.

Uchwała będzie jednak musiała dokładnie określić np. granice obszaru objętego ograniczeniami. Poza tymi wymogami uchwała będzie mogła też określić czas obowiązywania ograniczeń w ciągu roku lub warunki meteorologiczne czy stan jakości powietrza, dla których obowiązują ograniczenia określone w uchwale.

Zanieczyszczenie powietrza w Europie
Kraje z najczystszym powietrzem: Kraje z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem:
*Klasyfikacja według obecności pyłu PM25 - najbardziej szkodliwego dla zdrowia człowieka spośród zanieczyszczeń atmosferycznych. Źródło: nik.gov.pl
1. Finlandia 1. Bułgaria
2. Szwecja 2. Polska
3. Estonia 3. Słowacja

Jak tłumaczy w rozmowie z Money.pl poseł Arkit, w zmianach chodzi przede wszystkim o to, by uchwały te nie były później kwestionowane przez sądy administracyjne, jak miało to miejsce w Krakowie. Nowelizacja da możliwość kompensacji emisji przez ograniczanie niskiej emisji, czego obecne prawo nie przewiduje.

Co ze zielonymi strefami?

Z poprzedniego projektu wykreślono - pierwotnie zapowiadane - przepisy dotyczące możliwości wprowadzania w gminach stref ograniczonej emisji komunikacyjnej. Miała przy tym obowiązywać całkowitą wolność w tej kwestii dla miast.

Samorządy miały bez ingerencji rządu decydować o wprowadzeniu takich stref i określeniu ich granic. W gestii radnych pozostać miało również ustalenie minimalnej, wymaganej od samochodów normy emisji, które będą dostosowane do średniej wieku naszych samochodów, co oznacza, że minimum może być Euro 2, tak jak to początkowo miało miejsce w Berlinie.

Projekt nie przewidywał żadnych rozwiązań polegających na bramkach na wjazdach do stref czy restrykcyjnej kontroli. Miała być jedynie możliwość sprawdzenia przez odpowiednie służby czy pojazd w centrum ma stosowną naklejkę określającą normę spalania.

- Pomysł zakazu wjazdu dla starych, trujących samochodów okazał się zbyt kontrowersyjny dla części posłów i mieszkańców, którzy odebrali go jako działania na szkodę biednych – wyjaśnia poseł Arkit. – Musieliśmy pójść na kompromis, bo uważamy, że warto załatwić choć sprawę trujących powietrze piecyków komunalnych - tłumaczy.

- Ważne jest, aby ustawa ta weszła w życie. To dobry krok w kierunku poprawy jakości powietrza w Polsce. Jeżeli kosztem jej wprowadzenia było wykreślenie zapisu o możliwości wprowadzania w gminach stref ograniczonej emisji komunikacyjnej, to trzeba potraktować to jako mniejsze zło. Niemniej jest to sprawa, którą też w przyszłości będzie trzeba się zająć - podkreśla ekspertka fundacji ClientEarth.

W projekcie noweli są też przepisy, które mają ograniczyć stawianie ekranów akustycznych przy polach czy lasach. Zgodnie z prawem takimi ekranami trzeba obecnie zabezpieczać nie tylko faktycznie zabudowane tereny, ale też i te, które są przewidziane pod taką zabudowę. Powoduje to, że ekrany często "chronią" przed hałasem niezamieszkane tereny, takie jak pola.

Mamy najgorsze powietrze w Europie

45 tys. ludzi w Polsce umiera rocznie z powodu zanieczyszczonego powietrza – wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Na świecie ponad 3,5 mln. Polska od lat ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej, gorzej jest tylko w Bułgarii.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska aż 6 polskich miast znalazło się w pierwszej dziesiątce miast europejskich z największą liczbą dni w roku, w których przekroczono dobowe dopuszczalne stężenie pyłu PM10 (pozostałe cztery miasta są w Bułgarii). Najgorzej z polskich miast wypada Kraków, w którym limity przekroczone były przez 150 dni w roku, w Nowym Sączu przez 126 dni, w Gliwicach i Zabrzu przez 125 dni, w Sosnowcu przez 124 dni, a w Katowicach przez 123 dni.

Głównym problemem jest tak zwana niska emisja, czyli zanieczyszczenia, które swoje źródła mają w przydomowych kotłowniach i w ruchu ulicznym. Jak alarmowała NIK, największym problemem dla jakości powietrza w naszym kraju jest ponadnormatywne stężenie pyłu zawieszonego (PM10 i PM2,5) oraz benzo(a)pirenu (B(a)P). Wysokie stężenie pyłu zawieszonego powoduje i pogłębia choroby płuc i układu krążenia. Z kolei benzo(a)piren jest związkiem silnie rakotwórczym.

Tymczasem we wszystkich kontrolowanych miastach w 2013 r. dopuszczalne stężenie benzo(a)pirenu przekroczone zostało średnio o 500 proc. Najwyższe stężenie B(a)P odnotowano w Nowym Sączu - limity przekroczone jedenastokrotnie, a w Głubczycach (w woj. opolskim) dziesięciokrotnie. Z kolei w czterech miastach (Kraków, Nowy Sącz, Katowice i Dąbrowa Górnicza) przekroczone zostało średnioroczne stężenie PM10. W skali kraju w latach 2010-2013 przekroczono dopuszczalne poziomy pyłu PM10 w ponad 75 proc. wszystkich stref, w których dokonuje się oceny jakości powietrza, a w przypadku benzo(a)pirenu w około 90 proc. stref.

Co gorsza problem ten narasta od lat, ale - jak pokazuje raport NIK - jak dotąd państwo nie podjęło żadnych, skutecznych działań w walce ze smogiem. - Unia nie będzie nas rozliczać za normy prawne, ale za efekty. Stąd tak istotne jest, abyśmy w końcu zaczęli działać na rzecz poprawy jakości powietrza w naszym kraju - podsumowuje Małgorzata Smolak.

Poselski projekt ustawy antysmogowej zakłada, że to samorządy określą, jakim paliwem mieszkańcy będą mogli palić w piecach i wyznaczą standardy techniczne dla kotłów. W praktyce może to oznaczać, że do wymiany najbardziej trujących piecyków węglowych zmuszonych zostanie blisko 60 proc. z ponad 13 mln gospodarstw domowych. Jeśli przepisy wejdą w życie, nabywca kotła spełniającego limity otrzyma nawet do 70 proc. dofinansowania.

Nowa ustawa o ochronie środowiska może wejść w życie jeszcze tej kadencji Sejmu. Przyśpieszenie prac posłowie tłumaczą obowiązującą nas unijną dyrektywą. Jeśli nie poprawimy jakości powietrza, to Komisja Europejska może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Kara, jaka grozi Polsce, to 4 mld zł.

Projekt nowego prawa był gotowy już w lutym 2015 roku. Od tego czasu nie mógł jednak doczekać się nadania numeru druku, co umożliwiłoby jego rozpatrywanie i opiniowanie przez sejmowe komisje. Pierwsze czytanie zmienionej ustawy o ochronie środowiska odbędzie się na posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie się 21 lipca i potrwa do 24 lipca.

- Ta poprawka jest niezmiernie istotna. Daje bowiem samorządom realny instrument do walki z zanieczyszczeniem powietrza. Wymaga jeszcze pewnych doprecyzowań prawnych, ale jej uchwalenie jest niezbędne - komentuje w rozmowie z Money.pl zmiany w ustawie Małgorzata Smolak, prawniczka fundacji ClientEarth promującej ochronę środowiska.

Ustawa ma doprecyzować przepisy w taki sposób, aby sejmiki wojewódzkie uchwałą mogły określać rodzaje i jakość paliw stałych dopuszczonych do stosowania oraz parametry techniczne lub parametry emisji urządzeń do spalania. To daje im realne prawo i narzędzie do walki ze smogiem.

- Kluczową rolę odgrywa zapis umożliwiający ograniczanie spalania paliw stałych. To one stanowią największy udział w tak zwanej niskiej emisji i najbardziej szkodzą środowisku w Polsce – przekonuje Smolak.

W praktyce oznacza to, że sejmik będzie mógł uchwalić zakaz stosowania określonych instalacji i urządzeń, w których następuje spalanie - na przykład popularnych piecyków węglowych, które są odpowiedzialne za największe trucie powietrza i tzw. niską emisję. Nabywca kotła spełniającego limity dofinansowanie.

- Może być to nawet 70 proc. Te pieniądze jest zarezerwowane. Warunkiem będzie jedynie zakup nowoczesnego kotła, który uniemożliwia spalanie w nim śmieci i złej jakości opałem. Wymiana kotła to nie tylko dbałość o środowisko, ale bezpieczeństwo własne i wygoda, a na dodatek realne oszczędności na opale, gdyż mają one znacznie lepszą wydajność – argumentuje w rozmowie z Money.pl poseł Tadeusz Arkit, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. monitorowania gospodarki odpadami, który zabiega o zmianę ustawy.

- Nie jesteśmy zwolnieni od odpowiedzialności za środowisko w jakim żyjemy. Nie ma znaczenia, czy biedni, czy bogaci mamy obowiązek zadbać na miarę możliwości o zdrowie naszych dzieci, a takie możliwości dają dofinansowania. 45 tys. Polaków umiera co roku na skutek chorób, które mają źródło w zanieczyszczonym powietrzu. Trzeba temu zapobiegać, zwłaszcza, że zawsze leczenie jest droższe niż profilaktyka dodaje poseł Arkit.

Uchwała będzie jednak musiała dokładnie określić np. granice obszaru objętego ograniczeniami. Poza tymi wymogami uchwała będzie mogła też określić czas obowiązywania ograniczeń w ciągu roku lub warunki meteorologiczne, czy stan jakości powietrza, dla których obowiązują ograniczenia określone w uchwale.

Chodzi o to, by uchwały te nie były później kwestionowane przez sądy administracyjne. Nowelizacja da możliwość kompensacji emisji przez ograniczanie niskiej emisji, czego obecne prawo nie przewiduje.

Co ze zielonymi strefami?

Z poprzedniego projektu wykreślono - pierwotnie zapowiadane - przepisy dotyczące możliwości wprowadzania w gminach stref ograniczonej emisji komunikacyjnej. Miała przy tym obowiązywać całkowitą wolność w tej kwestii dla miast.

Samorządy miały bez ingerencji rządu decydować o wprowadzeniu takich stref i określeniu ich granic. W gestii radnych pozostać miało również ustalenie minimalnej, wymaganej od samochodów normy emisji, które będą dostosowane do średniej wieku naszych samochodów, co oznacza, że minimum może być Euro 2, tak jak to początkowo miało miejsce w Berlinie.

Projekt nie przewidywał żadnych rozwiązań polegających na bramkach na wjazdach do stref czy restrykcyjnej kontroli. Miała być jedynie możliwość sprawdzenia przez odpowiednie służby czy pojazd w centrum ma stosowną naklejkę określającą normę spalania.

- Pomysł zakazu wjazdu dla starych, trujących samochodów okazał się zbyt kontrowersyjny dla części posłów i mieszkańców, którzy odebrali go jako działania na szkodę biednych – wyjaśnia poseł Arkit. – Musieliśmy pójść na kompromis, bo uważamy, że warto załatwić choć sprawę trujących powietrze piecyków komunalnych - tłumaczy.

- Ważne jest, aby ustawa ta weszła w życie. To dobry krok w kierunku poprawy jakości powietrza w Polsce. Jeżeli kosztem jej wprowadzenia było wykreślenie zapisu o możliwości wprowadzania w gminach stref ograniczonej emisji komunikacyjnej, to trzeba potraktować to jako mniejsze zło. Nie mniej jest to sprawa, którą też w przyszłości będzie trzeba się zająć - podkreśla ekspertka fundacji ClientEarth.

W projekcie noweli są też przepisy, które mają ograniczyć stawianie ekranów akustycznych przy polach czy lasach. Zgodnie z prawem takimi ekranami trzeba obecnie zabezpieczać nie tylko faktycznie zabudowane tereny, ale też i te, które są przewidziane pod taką zabudowę. Powoduje to, że ekrany często "chronią" przed hałasem niezamieszkane tereny, takie jak pola.

Mamy najgorsze powietrze w Europie

45 tys. ludzi w Polsce umiera rocznie z powodu zanieczyszczonego powietrza – wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Na świecie ponad 3,5 mln. Polska od lat ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej, gorzej jest tylko w Bułgarii.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska aż 6 polskich miast znalazło się w pierwszej dziesiątce miast europejskich z największą liczbą dni w roku, w których przekroczono dobowe dopuszczalne stężenie pyłu PM10 (pozostałe cztery miasta są w Bułgarii). Najgorzej z polskich miast wypada Kraków, w którym limity przekroczone były przez 150 dni w roku, w Nowym Sączu przez 126 dni, w Gliwicach i Zabrzu przez 125 dni, w Sosnowcu przez 124 dni, a w Katowicach przez 123 dni.

Głównym problemem jest tak zwana niska emisja, czyli zanieczyszczenia, które swoje źródła mają w przydomowych kotłowniach i w ruchu ulicznym. Jak alarmowała NIK, największym problemem dla jakości powietrza w naszym kraju jest ponadnormatywne stężenie pyłu zawieszonego (PM10 i PM2,5) oraz benzo(a)pirenu (B(a)P). Wysokie stężenie pyłu zawieszonego powoduje i pogłębia choroby płuc i układu krążenia. Z kolei benzo(a)piren jest związkiem silnie rakotwórczym.

Tymczasem we wszystkich kontrolowanych miastach w 2013 r. dopuszczalne stężenie benzo(a)pirenu przekroczone zostało średnio o 500 proc. Najwyższe stężenie B(a)P odnotowano w Nowym Sączu - limity przekroczone jedenastokrotnie, a w Głubczycach (w woj. opolskim) dziesięciokrotnie. Z kolei w czterech miastach (Kraków, Nowy Sącz, Katowice i Dąbrowa Górnicza) przekroczone zostało średnioroczne stężenie PM10. W skali kraju w latach 2010-2013 przekroczono dopuszczalne poziomy pyłu PM10 w ponad 75 proc. wszystkich stref, w których dokonuje się oceny jakości powietrza, a w przypadku benzo(a)pirenu w około 90 proc. stref.

Co gorsza problem ten narasta od lat, ale jak pokazuje raport NIK, jak dotąd, państwo nie podjęło żadnych skutecznych działań w walce ze smogiem. - Unia nie będzie nas rozliczać za normy prawne, ale za efekty. Stąd tak istotne jest, abyśmy w końcu zaczęli działać na rzecz poprawy jakości powietrza w naszym kraju - podsumowuje Małgorzata Smolak.

Samorządy zakażą używania pieców węglowych. Posłowie uchwalą antysmogowe prawo Poselski projekt ustawy antysmogowej zakłada, że to samorządy określą, jakim paliwem mieszkańcy będą mogli palić w piecach i wyznaczą standardy techniczne dla kotłów. W praktyce może to oznaczać, że do wymiany najbardziej trujących piecyków węglowych zmuszonych zostanie blisko 60 proc. z ponad 13 mln gospodarstw domowych. Jeśli przepisy wejdą w życie, nabywca kotła spełniającego limity otrzyma nawet do 70 proc. dofinansowania.

Nowa ustawa o ochronie środowiska może wejść w życie jeszcze tej kadencji Sejmu. Przyśpieszenie prac posłowie tłumaczą obowiązującą nas unijną dyrektywą. Jeśli nie poprawimy jakości powietrza, to Komisja Europejska może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Kara, jaka grozi Polsce, to 4 mld zł.

Projekt nowego prawa był gotowy już w lutym 2015 roku. Od tego czasu nie mógł jednak doczekać się nadania numeru druku, co umożliwiłoby jego rozpatrywanie i opiniowanie przez sejmowe komisje. Pierwsze czytanie zmienionej ustawy o ochronie środowiska odbędzie się na posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie się 21 lipca i potrwa do 24 lipca.

- Ta poprawka jest niezmiernie istotna. Daje bowiem samorządom realny instrument do walki z zanieczyszczeniem powietrza. Wymaga jeszcze pewnych doprecyzowań prawnych, ale jej uchwalenie jest niezbędne - komentuje w rozmowie z Money.pl zmiany w ustawie Małgorzata Smolak, prawniczka fundacji ClientEarth promującej ochronę środowiska.

Ustawa ma doprecyzować przepisy w taki sposób, aby sejmiki wojewódzkie uchwałą mogły określać rodzaje i jakość paliw stałych dopuszczonych do stosowania oraz parametry techniczne lub parametry emisji urządzeń do spalania. To daje im realne prawo i narzędzie do walki ze smogiem.

- Kluczową rolę odgrywa zapis umożliwiający ograniczanie spalania paliw stałych. To one stanowią największy udział w tak zwanej niskiej emisji i najbardziej szkodzą środowisku w Polsce – przekonuje Smolak.

W praktyce oznacza to, że sejmik będzie mógł uchwalić zakaz stosowania określonych instalacji i urządzeń, w których następuje spalanie - na przykład popularnych piecyków węglowych, które są odpowiedzialne za największe trucie powietrza i tzw. niską emisję. Nabywca kotła spełniającego limity dofinansowanie.

- Może być to nawet 70 proc. Te pieniądze jest zarezerwowane. Warunkiem będzie jedynie zakup nowoczesnego kotła, który uniemożliwia spalanie w nim śmieci i złej jakości opałem. Wymiana kotła to nie tylko dbałość o środowisko, ale bezpieczeństwo własne i wygoda, a na dodatek realne oszczędności na opale, gdyż mają one znacznie lepszą wydajność – argumentuje w rozmowie z Money.pl poseł Tadeusz Arkit, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. monitorowania gospodarki odpadami, który zabiega o zmianę ustawy.

- Nie jesteśmy zwolnieni od odpowiedzialności za środowisko w jakim żyjemy. Nie ma znaczenia, czy biedni, czy bogaci mamy obowiązek zadbać na miarę możliwości o zdrowie naszych dzieci, a takie możliwości dają dofinansowania. 45 tys. Polaków umiera co roku na skutek chorób, które mają źródło w zanieczyszczonym powietrzu. Trzeba temu zapobiegać, zwłaszcza, że zawsze leczenie jest droższe niż profilaktyka dodaje poseł Arkit.

Uchwała będzie jednak musiała dokładnie określić np. granice obszaru objętego ograniczeniami. Poza tymi wymogami uchwała będzie mogła też określić czas obowiązywania ograniczeń w ciągu roku lub warunki meteorologiczne, czy stan jakości powietrza, dla których obowiązują ograniczenia określone w uchwale.

Chodzi o to, by uchwały te nie były później kwestionowane przez sądy administracyjne. Nowelizacja da możliwość kompensacji emisji przez ograniczanie niskiej emisji, czego obecne prawo nie przewiduje.

Co ze zielonymi strefami?

Z poprzedniego projektu wykreślono - pierwotnie zapowiadane - przepisy dotyczące możliwości wprowadzania w gminach stref ograniczonej emisji komunikacyjnej. Miała przy tym obowiązywać całkowitą wolność w tej kwestii dla miast.

Samorządy miały bez ingerencji rządu decydować o wprowadzeniu takich stref i określeniu ich granic. W gestii radnych pozostać miało również ustalenie minimalnej, wymaganej od samochodów normy emisji, które będą dostosowane do średniej wieku naszych samochodów, co oznacza, że minimum może być Euro 2, tak jak to początkowo miało miejsce w Berlinie.

Projekt nie przewidywał żadnych rozwiązań polegających na bramkach na wjazdach do stref czy restrykcyjnej kontroli. Miała być jedynie możliwość sprawdzenia przez odpowiednie służby czy pojazd w centrum ma stosowną naklejkę określającą normę spalania.

- Pomysł zakazu wjazdu dla starych, trujących samochodów okazał się zbyt kontrowersyjny dla części posłów i mieszkańców, którzy odebrali go jako działania na szkodę biednych – wyjaśnia poseł Arkit. – Musieliśmy pójść na kompromis, bo uważamy, że warto załatwić choć sprawę trujących powietrze piecyków komunalnych - tłumaczy.

- Ważne jest, aby ustawa ta weszła w życie. To dobry krok w kierunku poprawy jakości powietrza w Polsce. Jeżeli kosztem jej wprowadzenia było wykreślenie zapisu o możliwości wprowadzania w gminach stref ograniczonej emisji komunikacyjnej, to trzeba potraktować to jako mniejsze zło. Nie mniej jest to sprawa, którą też w przyszłości będzie trzeba się zająć - podkreśla ekspertka fundacji ClientEarth.

W projekcie noweli są też przepisy, które mają ograniczyć stawianie ekranów akustycznych przy polach czy lasach. Zgodnie z prawem takimi ekranami trzeba obecnie zabezpieczać nie tylko faktycznie zabudowane tereny, ale też i te, które są przewidziane pod taką zabudowę. Powoduje to, że ekrany często "chronią" przed hałasem niezamieszkane tereny, takie jak pola.

Mamy najgorsze powietrze w Europie

45 tys. ludzi w Polsce umiera rocznie z powodu zanieczyszczonego powietrza – wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Na świecie ponad 3,5 mln. Polska od lat ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej, gorzej jest tylko w Bułgarii.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska aż 6 polskich miast znalazło się w pierwszej dziesiątce miast europejskich z największą liczbą dni w roku, w których przekroczono dobowe dopuszczalne stężenie pyłu PM10 (pozostałe cztery miasta są w Bułgarii). Najgorzej z polskich miast wypada Kraków, w którym limity przekroczone były przez 150 dni w roku, w Nowym Sączu przez 126 dni, w Gliwicach i Zabrzu przez 125 dni, w Sosnowcu przez 124 dni, a w Katowicach przez 123 dni.

Głównym problemem jest tak zwana niska emisja, czyli zanieczyszczenia, które swoje źródła mają w przydomowych kotłowniach i w ruchu ulicznym. Jak alarmowała NIK, największym problemem dla jakości powietrza w naszym kraju jest ponadnormatywne stężenie pyłu zawieszonego (PM10 i PM2,5) oraz benzo(a)pirenu (B(a)P). Wysokie stężenie pyłu zawieszonego powoduje i pogłębia choroby płuc i układu krążenia. Z kolei benzo(a)piren jest związkiem silnie rakotwórczym.

Tymczasem we wszystkich kontrolowanych miastach w 2013 r. dopuszczalne stężenie benzo(a)pirenu przekroczone zostało średnio o 500 proc. Najwyższe stężenie B(a)P odnotowano w Nowym Sączu - limity przekroczone jedenastokrotnie, a w Głubczycach (w woj. opolskim) dziesięciokrotnie. Z kolei w czterech miastach (Kraków, Nowy Sącz, Katowice i Dąbrowa Górnicza) przekroczone zostało średnioroczne stężenie PM10. W skali kraju w latach 2010-2013 przekroczono dopuszczalne poziomy pyłu PM10 w ponad 75 proc. wszystkich stref, w których dokonuje się oceny jakości powietrza, a w przypadku benzo(a)pirenu w około 90 proc. stref.

Co gorsza problem ten narasta od lat, ale jak pokazuje raport NIK, jak dotąd, państwo nie podjęło żadnych skutecznych działań w walce ze smogiem. - Unia nie będzie nas rozliczać za normy prawne, ale za efekty. Stąd tak istotne jest, abyśmy w końcu zaczęli działać na rzecz poprawy jakości powietrza w naszym kraju - podsumowuje Małgorzata Smolak.

wiadomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)