Głosowanie odbędzie się po południu.
Posłowie prawicy chcą odwołania ministra za to, że w Brukseli, a nie w Warszawie przedstawił szczegóły polskiego stanowiska negocjacyjnego w sprawie obrotu ziemią. Sejmowa debata odbyła się bez udziału ministra, który przebywa w Stanach Zjednoczonych. Jego nieobecność krytykowali posłowie opozycji, którym nie udało się jednak doprowadzić do przełożenia dyskusji i głosowania do powrotu Cimoszewicza.
Według Romana Giertycha z Ligi Polskich Rodzin, Włodzimierz Cimoszewicz kompromituje Polskę swoją postawą i działalnością. Marek Jurek z Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że stanowisko negocjacyjne w sprawie ziemi jest szkodliwe dla kraju, a Andrzej Lepper z Samoobrony uznał, iż Cimoszewicz zdradził polską rację stanu. Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej nazwał ministra "polityczną Zosią-samosią" i zaapelował do premiera, aby sam go odwołał. Komorowski oświadczył, że jeśli Cimoszewicz w ciągu 3-ech miesięcy nie poprawi stosunków z parlamentem i opozycją, to Platforma złoży nowy wniosek o jego odwołanie. Według Marka Sawickiego z PSL-u, Cimoszewicz posunął się w sprawie ziemi za daleko i przedstawił stanowisko nie do końca uzgodnione z rządem. Ministra bronili Jerzy Jaskiernia z SLD i Aleksander Małachowski z Unii Pracy, którzy uznali wniosek o jego odwołanie za bezzasadny.