Holenderski Ineos Styrenics, prowadzący produkcję polistyrenu spienianego w Holandii, Francji, Turcji i Szwajcarii kupiony został przez Synthos w maju 2016 r. Sprzedającym był jeden z głównych konkurentów Synthosa - Ineos Enterprises. Polska firma zapłaciła 80 mln euro pod koniec sierpnia 2016 r.
Teraz okazuje się, że aktywa nie były warte tyle, na ile je wyceniono.
"W wyniku przeglądu istotnych założeń dla efektów działalności w obszarze aktywów spółki nabytych w 2016 roku od Grupy Ineos, należy wskazać na istnienie ryzyka utraty wartości tych aktywów. W związku z powyższym spółka przeprowadzi niezwłocznie, tj. w terminie do dnia 11 sierpnia 2017 roku testy na utratę wartości tych aktywów" - podano w komunikacie spółki.
Dotąd słyszeliśmy głównie historie o przepłaceniu za zagraniczne inwestycje ze spółek kontrolowanych przez państwo, czyli z Orlenu (Możejki), KGHM (kopalnia Sierra Gorda w Chile), Lotosu (strata na złożach ropy Yme w Norwegii), czy PKP Cargo (inwestycja w przewoźnika kolejowego w Czechach). Okazuje się, że prywatny też potrafi przepłacić.
Na wieści o prawdopodobnej korekcie wyceny aktywów i w oczekiwaniu na związane z tym straty giełda postanowiła przecenić akcje Synthosu. Spadły o prawie 5 proc. zaraz po południu w piątek.
Notowania Synthosu w ostatnim tygodniu src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1501237333&de=1501859400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=SNS&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Grupa kapitałowa Synthos jest czołowym producentem surowców chemicznych w Polsce i Europie. Jest notowana na GPW od 2004 r.