Problemem są relacje między UE a Wielką Brytanią po brexicie. Miałyby one być określone w odrębnym dokumencie. Ale sprzeciw zgłasza Hiszpania. Chodzi o to, że Madryt nie chce, aby przyszłe umowy handlowe z Londynem obejmowały Gibraltar.
To skrawek brytyjskiego terytorium na Półwyspie Iberyjskim. Od kilkuset lat toczy się o niego spór między Hiszpanią a Wielką Brytanią. Hiszpanie chcą wykorzystać brexit do zwiększenia swoich wpływów w enklawie. O jej losie chcą bezpośrednio rozmawiać z Anglikami, bez pośrednictwa Brukseli.
Nie jest to koniec nacisków na gabinet Theresy May. Drugi jest od strony wewnętrznej. Posłowie północnoirlandzkiej partii DUP, nieoficjalny koalicjant torysów w Izbie Gmin, wyrażają niezadowolenie z pozycji Ulsteru, którego przyszłość, wobec braku umów handlowych między Londynem a Brukselą pozostaje niepewna.
Proponowane porozumienie zakłada, że Belfast bezterminowo byłby powiązany z UE unią celną i miałby dostęp do wspólnego rynku. Ale posłowie DUP uważają, że takie rozwiązanie prowadzi do wprowadzenia różnic konstytucyjnych wewnątrz Wielkiej Brytanii, które na dłuższą metę byłyby nie do pogodzenia.
Premier May uda się do Brukseli w sobotę i będzie walczyć o kompromis w powyższych sprawach. Jednak potem dokument trzeba będzie ratyfikować w Izbie Gmin. Tam arytmetyka wskazuje, że może ono zostać odrzucone. To w prosty sposób droga do wotum nieufności dla brytyjskiej premier. Po nim możliwe jest wszystko – nawet drugie referendum w sprawie brexitu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl