38 tys. hektarów lasów nadaje się do całkowitego odnowienia, a straty w drewnie to 7,7 mln metrów sześciennych. Straty zapewne wzrosną, bo ciągle spływają meldunki z nadleśnictw. Lasy Państwowe poinformowały, że połamane w wyniku wichury drzewa trafią na rynek w niższej niż standardowa cenie. Wstępne dane finansowe dotyczące strat zostaną podane w środę.
Jak wynika z danych Lasów Państwowych opublikowanych w poniedziałek po południu, wskutek nawałnic, które przeszły nad Polską w nocy z 11 na 12 sierpnia, zostało powalonych 7,7 mln m sześc. drzew, a 38 tys. ha nadaje się do ponownego odnowienia.
Według informacji przekazanych przez Lasy Państwowe "szkody mają charakter powierzchniowy, zniszczone są całe drzewostany, oraz pojedyncze drzewa". Spółka zaznacza, że są to także "ogromne straty przyrodnicze", ponieważ zniszczone zostały siedliska cennych gatunków, gniazda ptaków i legowiska dzikich zwierząt.
W środę dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski ma wydać decyzję o wprowadzeniu tzw. stanu siły wyższej o zasięgu ponadlokalnym.
Oznacza to, że w całej Polsce w nadleśnictwach, na terenie których wystąpiły znaczne szkody, powołane zostaną zespoły kryzysowe. Zajmą się one "organizacją i koordynacją działań zmierzających do zabezpieczenia terenów poklęskowych przed szkodnictwem leśnym".
Zagrożenie kradzieżą drewna
Jak podano, działania te będą wymagały "przede wszystkim dużej pracy dla Straży Leśnej, która pilnuje lasu przed kradzieżą drewna".
- To największa katastrofa w dziejach Lasów Państwowych, jaką znamy, a straty ciągle są szacowane - powiedział Tomaszewski.
Z kolei Tomasz Liśkiewicz z Nadleśnictwa Trzebież w Zachodniopomorskiem ocenił, że uporządkowanie lasów po nawałnicy potrwa minimum półtora roku. Nowy las wyrośnie na zniszczonym terenie dopiero za kilkadziesiąt lat.
- Przy optymistycznym wariancie, miejscowi leśnicy uporają się ze szkodami do końca 2018 r. - powiedział Liśkiewicz. Jak zaznaczył, "takiej klęski w polskich lasach państwowych jeszcze nie było".
Liśkiewicz zaznaczył, że praca przy uporządkowaniu terenu "będzie benedyktyńska i bardzo niebezpieczna".
- Występuje tam mnóstwo naprężeń, jest wiele zwisających gałęzi i konarów. Setki osób przed przystąpieniem do pracy zostaną dodatkowo przeszkolone, gdyż zachowane muszą być normy bezpieczeństwa - podkreślił.
Drewno raczej na płyty wiórowe niż do budowy domów
Zdaniem adiunkta w Katedrze Nauki o Drewnie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu dr. hab. inż. Edwarda Roszyka drewno z drzew powalonych wskutek nawałnic, jako materiał niepełnowartościowy i o określonych parametrach, może znaleźć zastosowanie tylko w niektórych branżach.
- Duża część drzewostanu, który ucierpiał, to nie są drzewa w wieku rębności. O ile mi wiadomo, nie są to np. 80-100-letnie sosny, ale drzewa o zdecydowanie mniejszych średnicach, asortyment małowymiarowy. Nie mamy tam też gwarancji wysokiej odporności na obciążenia, naprężenia - powiedział.
Jego zdaniem drewno z wiatrołomów po nawałnicach będzie można, nawet na miejscu, przerabiać na tzw. zrębki, czyli cząstki drewna.
- Zrębki mają bardzo szerokie zastosowanie chociażby w produkcji tworzyw drzewnych, tj. np. płyt wiórowych lub pilśniowych. Takie drewno będzie się też nadawać do produkcji różnych wytworów papierniczych - wyjaśnił.
W opinii Roszyka, drewno z wiatrołomów prawdopodobnie nie będzie się za to nadawać do celów konstrukcyjnych, gdzie wymagane są odpowiednio wysokie parametry wytrzymałościowe, a przede wszystkim większe średnice.
Najbardziej ucierpiała północna Polska
W wyniku nawałnic najbardziej ucierpiały dyrekcje toruńska, gdańska, poznańska, szczecinecka, wrocławska i łódzka. W dyrekcji toruńskiej wstępne szacunki mówią o ok. 22,3 tys. ha zniszczonego lasu i ok. 3,6 mln metrów sześciennych przewróconych drzew.
Największe straty zanotowały nadleśnictwa Rytel, Bytów, Czersk, Runowo, Zamrzenica, Woziwoda, Szubin, Przymuszewo i Gołąbki. Trwają pilne spotkania dotyczące koordynacji działań leśników i innych służb.
Na terenie Nadleśnictwa Rytel śmierć poniosły dwie nastolatki, przebywające na obozie harcerskim w Suszku, część uczestników jest rannych. Około 20 dzieci zostało przewiezionych do szpitala w Chojnicach. Cały obóz, na którym przebywali harcerze z łódzkich okręgów ZHR, już został ewakuowany.