"Super-Express" pisze, że szef komisji śledczej zataił fakt, iż jego żona Daria Nałęcz jest autorką części artykułów w kontrowersyjnej ustawie o radiofonii i telewizji, z którą wiąże się afera Rywina. Zdaniem dziennika, w tej sytuacji Nałęcz nie powinien być szefem komisji śledczej badającej tę aferę. Na pierwszej stronie dziennika widnieje apel do wicemarszałka: "Ustąp!".
Tomasz Nałęcz powiedział Trójce, że jego żona jako dyrektor Archiwów Państwowych miała z urzędu obowiązek uczestniczenia w opracowaniu części ustawy medialnej dotyczącej korzystania z archiwów telewizyjnych. Tomasz Nałęcz twierdzi, że nie robił z tego tajemnicy i uważa, iż dla posłów - członków komisji - powinno być oczywiste, że jego żona ze względu na swe stanowisko musiała konsultować zapisy ustawy dotyczące polskich archiwów. Komuś najwyraźniej przeszkadza moja aktywność w komisji śledczej, ja to nazywam, że "imperium kontratakuje", ale nie mam zamiaru ulegać tym naciskom - powiedział wicemarszałek Nałęcz.