Deklaracja Warszawska zawiera 10 punktów. Zdaniem obserwatorów, najważniejszy z nich dotyczy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Mówi o pełnym dostępie do tej instytucji i jej sprawnym działaniu. Doszło bowiem do tego, że Trybunał jest zasypany skargami obywateli krajów należących do Rady Europy. W dokumentach końcowych nie ma natomiast słowa o Białorusi. Sprawę braku demokracji u naszych sąsiadów podnosiło wielu uczestników szczytu. Jednak organizator szczytu ambasador Jerzy Pomianowski tłumaczył to tym, że tekst Deklaracji nie jest uwikłany w żadne bieżące sprawy.
Przyjęte dokumenty były opracowywane do ostatniej chwili. Poprawiano je jeszcze w niedzielę. W Deklaracji jest na przykład akapit nawiązujący do 60-tej rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej i do 25-tej powstania Solidarności. Na te zapisy nie chcieli się początkowo zgodzić Rosjanie, podkreślając, że odwołanie do historii jest zbędne.
Na zakończenie szczytu minister spraw zagranicznych Adam Rotfeld podsumował półroczne przewodnictwo Polski w Radzie Europy. Podkreślił, że staraliśmy się pomagać krajom przechodzącym transformację - na przykład Ukrainie.