Przed tym samym sądem od grudnia ubiegłego roku toczy się proces 7 innych osób zamieszanych w aferę. Polegała ona na tym, że wydawnictwo Stella Maris przy pomocy pośredników wystawiało faktury firmom z całego kraju za fikcyjne usługi doradcze, otrzymywało od nich prowizję, a spółki sztucznie powiększały swoje koszty i unikały podatków.
Drugi proces miał się zacząć w połowie września. Obejmuje on byłego wiceministra infrastruktury w rządzie Leszka Millera oraz sześcioro przedsiębiorców związanych m.in. ze szczecińską spółką Espebepe oraz gdańską firmą developerską Doraco.
Prokuratura zarzuciła im przywłaszczenie mienia firm, w których pracowali i uszczuplenia podatkowe. Jak powiedział rzecznik gdańskiego sądu Włodzimierz Brazewicz, akta sprawy muszą trafić do Szczecina, bo tam wszczęte zostało jako pierwsze postępowanie przeciw jednej z oskarżonych przez tamtejszy Urząd Kontroli Skarbowej. Przepisy kodeksu postępowania karnego mówią, że "jeśli przestępstwa są popełniane w różnych miejscach, to właściwym do rozpatrywania sprawy jest sąd, na terenie którego wszczęto pierwsze czynności śledcze"- zaznaczył sędzia Brazewicz. Nie odpowiedział na pytanie, dlaczego taką decyzję sąd podjął dopiero po ponad ośmiu miesiącach.