Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Czy Sarkozy poradzi sobie z klasą próżniaczą?

0
Podziel się:

Miejmy nadzieję, że Sarkozy okaże się równie twardy, jak "Żelazna Dama". Może wtedy Francja wyrwie się z paraliżującego oporu wobec jakichkolwiek - lecz niezbędnych - zmian.

Winiecki: Czy Sarkozy poradzi sobie z klasą próżniaczą?

Polskie problemy, także ekonomiczne, sprokurowane przez wyznawców sekty IV Rzeczypospolitej, oderwały nas trochę od reform - niezbędnych także poza Polską.

Od lat kraje kontynentalnej Europy Zachodniej dotyka zjawisko eurosklerozy, czyli kombinacji: wysokich wydatków publicznych (powyżej 50 proc. PKB) i rozmaitych grup interesów, przypominających dwie grupy gangsterów, które w tym samym czasie dostały się do tego samego sklepu z porcelaną. Walcząc o co lepsze sztuki, potłukły więcej niż wyniosły ze sklepu.

Ta niesłychanie szkodliwa kombinacja tłamsi wszelką inicjatywę zmian na lepsze i trwale zmniejsza skłonność do pracy, zarabiania, oszczędzania i inwestowania. W rezultacie, gospodarki tych krajów już od dawna rosną w tempie 1,5-2,5 proc. rocznie.

ZOBACZ TAKŻE:
Strajk we Francji został przedłużonyNatomiast Wielka Brytania, która dzięki determinacji Premier Margaret Thatcher otrząsnęła się z eurosklerozy na początku lat 80., od tego czasu wykazuje wyraźnie wyższe tempo wzrostu gospodarczego niż Niemcy, Francja, czy Włochy.

Ponieważ problemów w starzejących się krajach Europy raczej będzie przybywać niż ubywać, więc też liczni ekonomiści biją na alarm, że Europa przegrywa konkurencję ze światem - tak z USA, jak i ze ,,wschodzącymi" gospodarkami z innych rejonów świata.

,,Pan Thatcher" czy papierowy tygrys?

Problem ten zauważył hiperaktywny (dotychczas jedynie werbalnie) prezydent Sarkozy, mający jak wielu innych francuskich przywódców manię wielkości odnośnie do swego kraju. Sarkozy ma jednak świadomość, że bez reform francuskiej gospodarki rola jego kraju na arenie międzynarodowej będzie coraz szybciej słabnąć.

Stąd propozycje - dość ograniczone zresztą (w relacji do potrzeb) - zredukowania przywilejów francuskiej ,,klasy próżniaczej", czyli sektora państwowego. Koniec z przechodzeniem na emeryturę w wieku 50 lat i innych przywilejów (w tym także płac niewspółmiernie wysokich w porównaniu do ciężko pracującego sektora prywatnego).

Akceptuje to ponad 2/3 Francuzów - właśnie tych, którzy płacą niesłychanie wysokie podatki na uprzywilejowanych. Ale grupy interesów, reprezentujące owych próżniaków, ze związkami zawodowymi (zrzeszającymi głównie pracowników sektora państwowego) na czele, ruszyły do strajku. A we Francji znacznie łatwiej jest zmobilizować kogoś do strajku niż do pracy.

ZOBACZ TAKŻE:

Jak Sarkozy chce ratować państwoNajbliższe tygodnie pokażą, czy prezydentowi Sarkozy'emu starczy determinacji, aby przeprowadzić owe - niewielkie w gruncie rzeczy - zmiany (za którymi będą i tak musiały pójść następne). Do tej pory jego poprzednicy po kilku dniach czy paru tygodniach, trąbili do odwrotu. I niewydolny, pasożytniczy system pozostawał taki, jaki był.

Pani Thatcher miała znacznie mniejsze poparcie niż Nicholas Sarkozy ma obecnie. Ale miała znacznie większą wiedzę ekonomiczną o tym, którędy wiedzie droga do konkurencyjnej, dynamicznej kapitalistycznej gospodarki. Miała także wiele determinacji, wytrzymując np. ponad roczny (obfitujący w uliczne starcia) strajk górników, kierowanych przez komunizujących przywódców.

Wiedza ekonomiczna Sarkozy'ego jest dość żałosnej jakości. Miejmy jednak nadzieję, że okaże się on równie twardy, jak ,,Żelazna Dama". Może wtedy Francja wyrwie się z paraliżującego oporu wobec jakichkolwiek - lecz niezbędnych - zmian.

Autor jest profesorem ekonomii.
W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)