Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Musimy wprowadzić podatek liniowy

0
Podziel się:

Jeżeli w najbliższym czasie Polacy nie zaczną płacić podatku liniowego za kilka lat poziom rozwoju gospodarczego Polski będzie znacznie niższy niż u naszych sąsiadów, z których większość płaci podatki według jednej stawki.

Winiecki: Musimy wprowadzić podatek liniowy

*Jeżeli w najbliższym czasie Polacy nie zaczną płacić podatków w sposób liniowy, za kilka lat poziom rozwoju gospodarczego Polski będzie znacznie niższy niż u naszych sąsiadów, z których większość płaci podatki według jednej stawki. *

Pojawia się miękko i bez przekonania i co gorsze prezentowana jest przez nieudaczników i amatorów. Mało kto zirytował mnie przed poprzednimi wyborami tak, jak poseł PO, Jan Rokita.

Zachował się dokładnie tak, jak Franc Fiszer, przedwojenny facecjonista, który w jakimś sporze przy kawiarnianym stoliku obwieścił ze śmiertelną powagą, że przedstawi teraz najważniejszy argument na rzecz forsowanej przez niego tezy: „Daję wam na to moje słowo honoru”. I pan Rokita zrobił dokładnie to samo. Na pytanie, jakie są gwarancje, że na podatku liniowym nikt nie straci, stwierdził, że wyborcy maja na to moje słowo. Tyle, że słowa posła PO były żartem najzupełniej niezamierzonym.

Trzy argumenty za podatkiem liniowym

_ Do grona liniowców dołączyły także Czechy, gdzie podatek liniowy będzie obowiązywać od 1 stycznia 2008 roku. _ Tymczasem w sprawie podatku liniowego trzeba powiedzieć ludziom trzy rzeczy. Pierwsza dotyczy korekty poglądu absurdalnego, ale – niestety! – bardzo rozpowszechnionego. Otóż podatek liniowy, wyrażony jest w procentach i dlatego nie oznacza, że Kowalski, który zarabia 10 000 zł rocznie i Kwiatkowski, który zarabia milion zł rocznie zapłacą tyle samo, powiedzmy 2000 zł podatku. Kowalski zapłaci, przy liniowej stopie PIT 15 proc., 1500 zł podatku, a Kwiatkowski 150 000 zł, czyli sto razy więcej.

Po drugie, pozbywszy się najbardziej uciążliwego balastu bzdury, trzeba wyjaśnić, że w rezultacie podatku liniowego gospodarka zacznie rosnąć szybciej niż do tej pory, bowiem zawsze przy niższych podatkach osobistych ludzie chętniej pracują, więcej zarabiają „na rękę” i w przypadku lepiej zarabiających więcej oszczędzają. A to stwarza także większe możliwości finansowania inwestycji, które są ważnym czynnikiem wzrostu PKB.

ZOBACZ TAKŻE:
Gosiewski: Podatek liniowy jak odwrócony JanosikWarto też może wspomnieć, że wokół nas podatnicy coraz większej liczby krajów cieszą się podatkiem liniowym. A to oznacza, że firmy międzynarodowe będą bardziej skłonne inwestować tam, gdzie i firma, i jej personel (z międzynarodowym menedżmentem na czele) będą płacić niższe podatki. Tak więc, będziemy bez podatku liniowego nie tylko wolniej gromadzić kapitał krajowy, ale też i mniej będzie przypływać go z zagranicy.

I wreszcie ostatni rodzaj argumentu, to związek podatku liniowego z szybszym wzrostem gospodarczym. Na pytanie, czy to tylko teoria mówi o tych wyższych oszczędnościach, większych inwestycjach i szybszym wzroście gospodarczym trzeba pokazać te cztery kraje postkomunistyczne, które razem z nami weszły do Unii i w których w XXI wieku (lata 1999-2006) wzrost gospodarczy jest czasem dwukrotnie nawet wyższy niż w pozostałych czterech.

Sąsiedzi nam odjeżdżają *
*
ZOBACZ TAKŻE:

Rośnie poparcie dla podatku liniowegoŻeby trzymać się liczb, Estonia zwiększyła w tym okresie swój PKB łącznie o 63,6 proc., Łotwa aż o 72,1 proc., Litwa o 63,6 proc., a Słowacja – która najpóźniej z tej czwórki wprowadziła podatek liniowy – o 37,5 procent. Ale wzrost gospodarczy na Słowacji przyspiesza z roku na rok i dystans do bałtyckiej trójki będzie się zmniejszał.

Do grona liniowców dołączyły także Czechy, gdzie podatek liniowy będzie obowiązywać od 1 stycznia 2008 roku. Tak więc zapewne kolejny nasz sąsiad pozostawi nas zdecydowanie za sobą. We wzmiankowanym bowiem okresie nasz wzrost gospodarczy wyniósł łącznie tylko 27,9 proc. - i z tym wynikiem wyprzedziliśmy, bardzo nieznacznie zresztą, jedynie Słowenię (z którą od kilku lat ścigamy się o mało zaszczytne miano czerwonej latarni wyścigu o wzrost gospodarczy).

Jan Winiecki jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem
i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)