Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Nawet kryzysowy rok będzie lepszy od PRL

0
Podziel się:

Zbyt łatwo zapominamy z jakiego świata udało nam się wyjść i gdzie znajdujemy się dzisiaj.

Winiecki: Nawet kryzysowy rok będzie lepszy od PRL

Zbyt łatwo zapominamy z jakiego świata udało nam się wyjść i gdzie znajdujemy się dzisiaj.

Mamy późny PRL. Do sklepu mięsnego, w którym stoi pokaźna kolejka, wchodzi dystyngowana mocno starsza pani, w pocerowanej, choć niegdyś eleganckiej odzieży. Kolejka ja przepuszcza, a ona mówi:

_ - Poproszę 15 deka polędwicy _.
- _ Nie ma _ - odpowiada ekspedient.
_ - To proszę 20 deka szynki _.
- _ Nie ma _.
- _ Trudno, to poproszę ćwierć kilo baleronu _.
- _ Nie ma _ - pada kolejna, identyczna odpowiedź.
- _ To dziękuję _ - mówi starsza pani i wychodzi. A z kolejki słychać głos: _ Ale ma kobita pamięć _...

Przywołałem jeden z klasycznych dowcipów z czasów PRL, bo właśnie wchodzimy w dwudziesty rok przemian po komunizmie. Wydaje mnie się bowiem, że zbyt łatwo zapominamy z jakiego świata udało nam się wyjść i gdzie znajdujemy się dzisiaj. Otóż wróciliśmy do normalności, której częścią jest m.in. to co ekonomiści wolnorynkowi nazywają suwerennością konsumenta.

Suwerenność konsumenta to nie tylko zrozumiała przez wszystkich oczywistość, że to towar czeka na klienta, a nie odwrotnie. To przede wszystkim zasada, iż to zwiększony popyt, a jakieś tam kalkulacje planistów, decyduje, że producenci zwiększają produkcję tego, na co wzrasta popyt. To dzięki niej mamy właśnie towar w sklepach, a jeśli zdarzają się braki, to starania producentów szybko te braki nadrabiają. Są oczywiście wyjątki, np. surowce przemysłowe i paliwa reagują z pewnych, ekonomicznie uzasadnionych, przyczyn ze sporym opóźnieniem, ale one tylko potwierdzają tę zasadę.

Znajdujemy się w świecie, niewyobrażalnym jeszcze przed ćwierćwieczem dla większości mieszkańców tej, gorszej, bo komunistycznej, części Europy. W latach 70. ubiegłego wieku, po pobycie w Holandii, przywiozłem indonezyjską przyprawę sambal i z ta przyprawą w kieszeni chadzałem od czasu do czasu do chińskiej restauracji na ul. Marszałkowskiej w Warszawie, gdyż w restauracji ... brakowało chińskich przypraw (Chiny wtedy były, inaczej niż obecnie, komunistyczną ortodoksją, więc niedobory były rzeczą normalną).

Dzisiaj mamy w każdym większym, a nawet średnim mieście chińskie, wietnamskie, tajskie i inne orientalne restauracje, a jeśli ktoś sam lubi _ pichcić _, to w różnych delikatesach znajdzie do koloru, do wyboru produkty i przyprawy, które pozwolą jemu (lub jej) przygotować ulubioną orientalną potrawę.

Skoncentrowałem się w moich porównaniach III Rzeczypospolitej z PRL-em na sprawach kulinarnych nie tylko dlatego, że stare porzekadło radzi: _ Przez żołądek do serca _. Czyli łatwiej mnie będzie trafić do serc i umysłów moich Czytelników. Wybrałem dlatego, że pokazują one w sposób zrozumiały dramatyczny wzrost zamożności. I to na dwa sposoby: nie tylko większa ilość dóbr i usług, ale także większy wybór decydują o naszym poziomie życia.

Inny obrazek z lat 70. poprzedniego wieku, to wycieczki na warszawskie lotnisko Okęcie. Otóż stałym punktem programu dla wielkiej liczby wycieczek z mniejszych miast po Warszawie, była wizyta na lotnisku. Po co? Ano, po to, aby ludzie, dla których zdobycie paszportu było najczęściej tylko marzeniem, mogli zobaczyć, jak... startują samoloty wiozące ludzi w wymarzony wielki świat.

I tak od większej zamożności, przeszedłem do niewyobrażalnie większej wolności, co z Nowym Rokiem chciałbym przypomnieć Czytelnikom. I pomóc im uświadomić sobie, że _ rok kryzysowy _ i tak będzie o niebo lepszy niż którykolwiek rok w PRL-u.

Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)