Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Potęga głupoty. Czyli świat skończył się 10 lat temu

0
Podziel się:

Kreśląc wizje przyszłości na 20-30 lat uważać trzeba, by nie popaść w śmieszność.

Winiecki: Potęga głupoty. Czyli świat skończył się 10 lat temu

Jakkolwiek bowiem wydawała by się odległą taka wizja, pozostaje potem chichot historii. I powtarzana w świecie opinia: popatrzcie, co za głupcy wyobrażali sobie, że... i tu podkłada się zdyskredytowaną prognozę - i prognostę, czy prognostów.

A głupstw można naprzewidywać - i naprzewidywano - niesłychanie wiele i na każdy temat. Ile już razy prognozowano, że skończy nam się ropa naftowa. Amerykański urząd górniczy alarmował w końcu XIX wieku, że zabraknie jej za 4 lata. Niemcy przewidywali w latach 30. XX wieku, że zabraknie jej za 12 lat, a w okresie kryzysu naftowego lat 70. liczono się z końcem ropy naftowej około roku 2000.

Bywały też prognostyczne bzdury zakrojone na gigantyczną skalę. Tzw. Klub Rzymski, samozwańcza grupa ludzi zatroskanych stanem świata, zamawiała rozmaite raporty. I drugi z tych raportów, opublikowany w 1972r., przewidywał na podstawie skomplikowanych modeli, tworzonych przez matematyków, fizyków, specjalistów dynamiki systemów i innych, że około roku 2000 (czyli 10 lat temu!) załamie się nasza cywilizacja, gdyż gospodarce zabraknie prawie wszystkiego: paliw, surowców, żywności.

Problem z tą prognozą, jak też i z wieloma innymi, był taki, że zajmowali się nimi nie-ekonomiści, mimo iż dotyczyły one właśnie gospodarki. Stąd wzięły się piramidalne bzdury cytowanego powyżej II Raportu dla Klubu Rzymskiego. Byli to młodzi, zdolni ponoć profesorowie i doczekali - co zdarza się niewielu - roku, w którym przewidywali koniec świata. I z hucpiarskim wdziękiem tłumaczą się, że jeśli nie 10 lat temu, to za kolejnych 30 lat ich prognoza spełni się na pewno.

Nie rozumieją nieszczęśni ignoranci, że ekonomia robi swoje: kiedy czegoś zaczyna brakować, rosną ceny i ludzie zaczynają oszczędzać. Po kryzysie energetycznym lat 70. XX wieku pralki i lodówki stały się wydajniejsze o kilkadziesiąt procent, a samochody zaczęły przejeżdżać 100 km, zużywając średnio o połowę mniej paliwa.

A jest to najprostszy rodzaj postępu technicznego, bo pojawiają się w wyniku wzrostu cen substytuty: aluminium za stal, tworzywa sztuczne za drzewo czy stal, włókno szklane za miedź w telekomunikacji - i tak w nieskończoność. Największy deficyt - chciałoby się powiedzieć - dotyczy wiedzy ekonomicznej i elementarnej logiki.

Właśnie dlatego tak trudno jest prognozować nowe, _ postępowe _, _ rozwojowe _i _ naukochłonne _ gałęzie wytwórczości, które ambitni naukowcy i nie mniej ambitni politycy chcieliby rozwijać. Tak, jak o generałach mówi się, że przygotowują swe wojsko do wojny, która już była (jedynej jaką znają), tak o prognostach można powiedzieć, że przewidują rozwój tych gałęzi wytwórczości które znają.

Dlatego planiści w krajach komunistycznych z takim wysiłkiem (choć mniej efektywnie) odtwarzali przemysł ciężki, oparty na węglu i stali, na którym w XIX wieku wyrosły gospodarki zachodnioeuropejskie. Bo też tylko taki znali z historii!

Amatorzy tworzenia rozmaitych wizji, scenariuszy i bardziej formalnych prognoz nie zauważają zapewne, że od lat 70. ubiegłego wieku podejmuje się znacznie mniej takich przedsięwzięć, bo skompromitowali się nie tylko pojedynczy progności, ale także samo przedsięwzięcie.

W latach 50., 60. i 70. świat tonął w rozmaitych prognostycznych przedsięwzięciach. Skompromitowały się one jednak tak często i tak dokumentnie, że minione 30 lat są pod tym względem znacznie uboższe. I bardzo dobrze, nawet jeśli mile wspominam dyskusje w Komitecie _ Polska 2000 _ w Akademii Nauk. Dyskusje były interesujące; gorzej z prognozami (zresztą w warunkach cenzury).

Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był kierownikiem
Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)