Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Wypadliśmy z amerykańskiej ruletki wizowej

0
Podziel się:

W polskim społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że należy nam się dozgonna wdzięczność USA. Za wzniecanie powstań, za demontaż komunizmu, a ostatnio za udział w wojnie irackiej.

Wypadliśmy z amerykańskiej ruletki wizowej

Departament Stanu skreślił Polskę z listy państw, których obywatele będą mogli brać udział w loterii wizowej na rok 2007, ponieważ przekroczyliśmy dotychczasowe limity Waszyngtonu dotyczące rozdziału zielonych kart.

Na listach dyskusyjnych w internecie rozlewa się fala czarnej rozpaczy, przemieszana z ironią i sarkazmem. Jakże to tak?! My im Kościuszkę, Pułaskiego i Wałęsę, a oni nam figę z rodzynkami? My z nimi na czołgach do Bagdadu, a oni nam na śniadanie czarną polewkę?

W polskich genach chyba nieodwracalnie zagnieździł się syndrom wdzięczności, jaką powinniśmy być obdarzani przez świat za to, co zrobiliśmy przed wiekami albo w ubiegłym roku. Globalny świat tymczasem jest tak urządzony, że jego szefowie patrzą do przodu i nie kierują się sentymentami. Jeśli nie przyjmiemy tego do świadomości, będziemy coraz częściej występować w roli skrzywdzonych Polaczków, których wykiwano przy planowaniu trasy gazociągu, choć w naszym mniemaniu właśnie nam należał się udział w tej inwestycji. Za Powstanie Warszawskie, za rozwalenie muru berlińskiego i za modelową w ostatnich latach współpracę z państwem niemieckim.

Dopóki nie zrozumiemy, że Ziemia to jeden wielki biznes oraz nieustanna gra interesów, możemy stroić miny z powodu wyrzucenia z loterii wizowej, wypominając niewdzięcznym Amerykanom nasze wsparcie w konflikcie irackim, ale tymi dąsami nikt się nie będzie przejmował.

W czasach PRL krążył taki dowcip: wysyłamy do Związku Radzieckiego polską stal, a w zamian za to Moskwa zabiera nam całą produkcję trzody chlewnej. To był skutek uzależnienia od komunistycznego imperium, na który społeczeństwo nie miało żadnego wpływu. Skoro dziś ma nam się wydawać, że w zamian za wyprawę do Bagdadu zostaliśmy pozbawieni prawa do wiz, to może nadeszła pora, aby konsekwentnie przestać się podwiązywać pod politykę mocarstw. Zwłaszcza gdy już wiadomo, że na zaangażowaniu w konflikt iracki wychodzimy niczym Zabłocki na mydle.

Minister spraw zagranicznych Adam D. Rotfeld, jak na dyplomatę przystało, znalazł optymistyczny akcent w decyzji Departamentu Stanu USA, twierdząc, że skoro Polacy wyczerpali pulę 50 tys. wiz, oznacza to, iż „Amerykanie oceniają nas jako ludzi wykształconych, którzy są im potrzebni dla rozwoju gospodarki”. Ze statystyk wynika, że za ocean najbardziej garną się stolarze spod Giewontu oraz murarze z łomżyńskiego.

Możemy zatem uznać, iż amerykańskie wykluczenie wychodzi naprzeciw polskim aspiracjom. Zgodnie z wyborczymi zapewnieniami, od poniedziałku powinien bowiem zacząć się nad Wisłą niesamowity boom gospodarczy. Zatem ci wykształceni specjaliści będą tu bardziej potrzebni niż amerykańskim bruku.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)