Dwie ofiary śmiertelne i kilkadziesiąt rannych to bilans
wczorajszych starć demonstrantów z policją w Buenos Aires. W Argentynie od kilku miesięcy niemal codziennie odbywają się protesty związanie z kryzysem gospodarczym kraju.
Setki bezrobotnych, protestując przeciw polityce gospodarczej rządu oraz domagając się pracy i pomocy żywnościowej, zablokowały autostradę prowadzącą do Buenos Aires. Policja, usiłując rozpędzić manifestantów i przywrócić ruch na drodze użyła wobec nich gazu łzawiącego i kul gumowych. Protestujący twierdzą, że policjanci strzelali do tłumu, ukrywając się w sklepach czy na dachach okolicznych domów.
Blokowane były też inne drogi wokół Buenos Aires. Wieczorem przed budynkami Kongresu i Pałacu Prezydenckiego znów zebrały się setki ludzi. Protestowali uderzając w przyniesione ze sobą garnki i patelnie.
Demonstracje w Argentynie stały się już codziennością. Jednak te wczorajsze były najbardziej burzliwe od czasu grudniowych zamieszek, podczas których zginęło 27 osób, a z powodu których do ustąpienia został zmuszony były prezydent Fernando De la Rua.
