Z porównania z innymi krajami UE wynika, że Polacy mieszkają wciąż w tanich i ciasnych klitkach. Od wejścia do Unii Europejskiej średnie pensja Polaka urosła niemal dwukrotnie. W ciągu dekady PKB na mieszkańca naszego kraju wzrosło o blisko 20 pkt. proc. Niestety jeżeli chodzi o możliwość kupna mieszkania, zmieniło się niewiele. W 2004 roku za przeciętną pensję można było kupić około 0,8 mkw., w tym roku możemy sobie pozwolić na ułamek więcej.
Od wejścia do Unii Europejskiej możemy pochwalić się średnimi pensjami wyższymi niemal dwukrotnie od tych z 2004 roku. Ponad dziesięć lat temu zarabialiśmy średnio 2100 zł brutto, a teraz jest to już ponad 4100 zł.
PKB na głowę mieszkańca naszego kraju to już nie 48 proc. średniej unijnej, a około 68 proc. Niestety jeżeli chodzi o możliwość kupna własnego M, to raczej nie mamy się czym pochwalić. Jest niemal podobnie jak przed dekadą. Z danych, opublikowanych przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wynika, że podczas gdy w 2004 roku za przeciętną pensję Polak mógł kupić blisko 0,8 mkw mieszkania, to teraz może nabyć niespełna 0,9 mkw.
src="http://static1.money.pl/i/h/207/art361167.GIF"/>Źródło: Money.pl na podstawie danych NBP.
Na uwagę zasługuje również topniejące wsparcie państwa dla mieszkaniówki, czyli udział bezpośrednich wydatków budżetowych na cele mieszkaniowe w polskim PKB.
W 1995 roku ten udział przekraczał 0,80 proc., dzisiaj jest to tylko 0,09 proc.. Tak duża zmiana wynika z faktu, że przez 20 lat produkt krajowy brutto w cenach bieżących wzrósł aż pięciokrotnie. Równocześnie nominalne wydatki na sferę mieszkaniową spadły o 44 proc. Ich poziom w relacji do PKB (0,09 proc.) nie zmienił się praktycznie w minionych pięciu latach. Podczas gdy w 1995 roku na politykę mieszkaniową z budżetu państwa wydano około 3 mld zł, w 2000 roku nawet 4 mld zł, to w minionym roku było to tylko 1,5 mld zł.
Z danych OECD wynika, że znacznie wyższe wydatki na mieszkalnictwo planują między innymi rządy Wielkiej Brytanii (1,5 proc. PKB), Francji (0,8 proc. PKB), Danii (0,7 proc. PKB), Niemiec (0,6 proc. PKB), Irlandii (0,4 proc. PKB) oraz Holandii (0,4 proc. PKB).
Jak szacują eksperci, w Polsce brakuje 700-750 tys. mieszkań, a powstaje średnio około 150 tys. lokali rocznie.
W naszym kraju najbardziej problematyczną i zaniedbaną częścią „mieszkaniówki" jest budownictwo socjalne. - Chroniczny niedobór lokali tego typu utrudnia liberalizację przepisów dotyczących eksmisji i rozwój profesjonalnego najmu - komentuje Andrzej Prajsnar, analityk portalu RynekPierwotny.pl.
Warto również wspomnieć o odszkodowaniach, które samorządy muszą płacić wynajmującym w związku z brakiem możliwości eksmisji. Tylko w 2013 r. czternaście dużych miast (m.in. Kraków, Wrocław, Poznań i Łódź) na ten cel wydały ponad 30 mln zł.
W których krajach Unii Europejskiej mieszkania są najtańsze, a gdzie najdroższe? O tym na kolejnej stronie
Za mieszkanie w Polsce płacimy więcej niż Portugalczycy
Metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztuje około 7000 zł. To jednak najdroższe pod tym względem miejsce w naszym kraju. Średnio za metr płacimy około 4200 zł. Jak wynika z najnowszej edycji raportu "Property Index. Overview of European Residential Markets”, publikowanego przez Deloitte, taniej jest tylko na Węgrzech oraz w Portugalii. Najdrożej we Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie za metr kwadratowy trzeba zapłacić średnio cztery razy więcej niż u nas.
Co ciekawe poziom cen nieruchomości w Polsce utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie.
- Za stagnację cenową w Polsce, przynajmniej w segmencie mieszkań popularnych, może być odpowiedzialny program MdM, który to ustalając limity cenowe dla określonego typu lokali na rynkach lokalnych, narzuca deweloperom szycie ofert na miarę. Z drugiej strony, stagnacja jest wynikiem prostej zależności wynikającej z równowagi rynkowej. Istniejący zasób mieszkań w Polsce mógłby zostać sprzedany w ciągu nieco ponad roku, co jednak nie wynika z zapotrzebowania, ale z ciągle niskiej siły nabywczej Polaków - wyjaśnia Marta Kamionowska z zespołu doradztwa dla rynku nieruchomości Deloitte.
src="http://static1.money.pl/i/h/223/art361183.GIF"/>Źródło: NBP, Deloitte.
Spośród największych unijnych metropolii taniej niż w Warszawie jest tylko w Budapeszcie i Lizbonie. Tymczasem średni koszt metra kwadratowego blisko centrum Londynu wynosi równowartość ponad 45 tys. zł, w Paryżu - 33 tys. zł.
Najszybciej na własne M zarabiają Duńczycy
Biorąc pod uwagę wysokość średniej rocznej pensji brutto w danym kraju, najszybciej na własne mieszkanie mogą sobie pozwolić Duńczycy, których już po 25 miesiącach pracy byłoby stać na 70-metrowe lokum. Jak policzyli eksperci Deloitte, Polska znalazła się w grupie krajów (wraz z Czechami, Węgrami i Włochami), w której mieszkańców stać na własne lokum o tym metrażu po około 7,5 roku nieprzerwanej pracy.
src="http://static1.money.pl/i/h/230/art361190.GIF"/>Źródło: Money.pl na podstawie danych NBP i Deloitte.
Najmniejsze mieszkania można znaleźć w Rosji i krajach Europy Środkowej. Dominuje tu bowiem budownictwo dwu- i trzypokojowe. Jednak w całej Europie przeważają większe metraże. Największymi mieszkaniami cieszą się Hiszpanie, Irlandczycy i Belgowie. W tych krajach mieszkania pięciopokojowe i większe stanowią około 70 proc. rynku
Do tego, że na mieszkanie musimy pracować dość długo, przyczynia się mała elastyczność cenowa naszych deweloperów. W Polsce możemy liczyć na zaledwie 7 proc. upust w przypadku nowych nowych mieszkań. Dla porównania Hiszpanie mogą liczyć na nawet 30-proc. rabaty.
Różnice w cenach nowych i starych mieszkań w badanych krajach sięgają od blisko 50 do 7 proc. na korzyść mieszkań nowych. Dla Polski ta różnica wynosi ok. 19 proc. Ciekawe jest natomiast zjawisko odwrotne, zanotowane w Portugalii oraz Wielkiej Brytanii, gdzie ceny starych mieszkań przekraczają ceny mieszkań nowych.