Statua Wolności i dawne centrum imigracyjne zostały zamknięte w weekend dla zwiedzających. To jeden z pierwszych widocznych efektów zawieszenia działalności rządu USA po zakończonych niepowodzeniem próbach uchwalenia prowizorium budżetowego.
Jako powód zamknięcia obu atrakcji turystycznych Nowego Jorku podano brak środków. Zostały one wstrzymane w wyniku ogłoszenia przez rząd federalny zawieszenia działalności.
Decyzja ta spotkała się z dużym niezadowoleniem turystów, nie byli w stanie zwiedzić Statuy Wolności i dawnego centrum przyjmowania imigrantów. Szczególnie dotyczyło to tych osób, które z wyprzedzeniem przez internet zakupiły bilety.
Zareagował na to gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo z Partii Demokratycznej, który jeszcze w sobotę zapowiedział, że znajdzie środki konieczne do ponownego otwarcia obu placówek, ale dotąd planów tych nie udało się zrealizować.
Problemy zaczęły się, gdy Senat USA nie uchwalił na czas prowizorium budżetowego. W takiej sytuacji przepisy mówią o tym, żerząd federalny musi zawiesić swoją działalność.
Republikanom nie udało się zgromadzić w Senacie 60 głosów potrzebnych do uchwalenia prowizorium budżetowego, które umożliwiłoby finansowanie rządu i instytucji federalnych przez kolejny miesiąc - do czasu uchwalenia budżetu.
Już wiadomo, że w poniedziałek 800 tys. amerykańskich urzędników pozostanie w domu, a obywatele będą musieli uzbroić się w cierpliwość, gdyż nie będą mogli załatwić wielu spraw w urzędach.
Do pracy przyjdą wyłącznie ci, których praca jest niezbędna ze względu na zachowanie trwałości różnych systemów lub konieczni ze względów bezpieczeństwa państwa - np. policja i służba zdrowia, czy samorządu lokalnego. Działalności nie zawiesi poczta ani kontrolerzy ruchu lotniczego.
To nie pierwszy raz, gdy rząd federalny w USA zawiesza działalność. Po 1977 r. zdarzyło się to już 18 razy. Najdłuższy shutdown - w 1996 r. - trwał 21 dni. Ostatni przykład "zamknięcia rządu federalnego" miał miejsce 1 października 2013 r.