Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zbigniew Chlebowski z PO: Myślę, że premier najnormalniej w świecie się po męsku wściekł.

0
Podziel się:
Zbigniew Chlebowski z PO: Myślę, że premier najnormalniej w świecie się po męsku wściekł.

Money.pl: Jakie szanse rozwoju państwa daje autopoprawka do budżetu na 2006 przygotowana przez PiS?

Zbigniew Chlebowski, wiceprzewodniczący PO: Szanse rozwoju są niewielkie. Na budżet trzeba patrzeć w kategoriach makro, a nie tylko w kategoriach czysto fiskalnych. Istotne jest bowiem, w jaki sposób finanse państwa stymulują polską gospodarkę. Przy tak skonstruowanym budżecie, obawiam się, że tej stymulacji nie będzie, dlatego, że rząd niebezpiecznie zwiększa wydatki publiczne, zwiększając dochody zwłaszcza podatkowe. W ten sposób dosyć sztucznie realizuje postulat 30 mld deficytu budżetowego. Martwi mnie to, że rosną wydatki, że nie ma programu naprawy finansów publicznych i że nie ma programu „Tanie państwo”. W tym budżecie jest za mało pieniędzy na inwestycje oraz nie ma nic o tym, że Polska powinna jak najszybciej wejść do strefy euro.

Money.pl: Podczas debaty, mówił Pan, że ten budżet to efekt kreatywnej rachunkowości, na czym ona polega?

Z.Ch.: Przede wszystkim na zaniżaniu deficytu budżetowego. Deficyt tylko takich instytucji jak FUS i Fundusz Pracy sięga prawie 16 mld zł i powinien być doliczony do deficytu budżetowego. To jest sztuczny zabieg czyniony przez kolejnego ministra finansów, ponieważ nie wykazują oni tego jako deficytu budżetowego i posiłkują się kredytami komercyjnymi. Nie zapominajmy jednak, że tylko na obsługę tych kredytów komercyjnych w 2006 roku, te instytucje wydadzą ponad 800 mln zł. Gdybyśmy raz na zawsze uporali się z problemami tych funduszy, mielibyśmy naprawdę poważne oszczędności w budżecie.

Money.pl: Platforma opowiedziała się za skierowaniem projektu budżetu do dalszych prac w komisji, jakie zmiany zamierzacie zaproponować?

Z.Ch.: Chcemy zaproponować cały pakiet poprawek, które mają pokazać, że można oszczędzić duże pieniądze w administracji publicznej. Chcemy też pokazać, które instytucje naszym zdaniem powinny być zlikwidowane – to też prowadzi do znacznych oszczędności. Chcemy również pokazać pewne możliwości w takich obszarach jak obsługa długu publicznego, czy deficytu budżetowego, ponieważ to są znaczne wydatki budżetu państwa. Naszym zdaniem właśnie tutaj można szukać oszczędności.

Money.pl: Jakie warunki muszą być spełnione, żeby Platforma zgodziła się ten budżet poprzeć?

Z.Ch.: Musi być zgoda na to, że trzeba rozpocząć program naprawy finansów publicznych, że trzeba rozpocząć ograniczanie wydatków publicznych, i że rząd powinien wyznaczyć jasny scenariusz dochodzenia do strefy euro. Rząd musi zapewnić nas, że w budżecie jest wystarczająca ilość środków na budowę nowych dróg, autostrad, a zwłaszcza, że jest odpowiednia ilość środków, która pozwoli na pełne wykorzystanie pomocy unijnej.

Money.pl: Premier zarzucił Panu, że jest Pan zazdrosny, że PiS realizuje swój program wyborczy z kampanii, czy tak faktycznie jest?

Z.Ch.: To nie ma nic wspólnego z zazdrością. Myślę, że premier najnormalniej w świecie się po męsku wściekł. Dlatego, że ja dosyć wyraźnie wypunktowałem słabości premiera i podkreśliłem, że w przyszłorocznym budżecie nie widać obniżki podatków i obniżki kosztów pracy. 23 mln Polaków zapłaci w przyszłym roku większy podatek dochodowy, ponieważ po raz kolejny mamy zamrożone progi podatkowe, kwotę wolną. Błędem, który popełnia premier i wielu polityków PiS-u jest pokazywanie kilku elementów jako realizację programu wyborczego. Dla mnie ważnym tematem jest dopłata do paliw rolniczych, becikowe czy urlopy macierzyńskie, są to jednak śmieszne wydatki z budżetu państwa. Ja byłbym w stanie przymknąć oko na te wydatki, gdyby w innych poważnych obszarach było widać determinację rządu do oszczędzania.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)