Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Wielki powrót taśmy. Magnetofony szpulowe i kasetowe znów modne i cenne

102
Podziel się:

- Nawet płyta winylowa nie przebije magii kręcenia się dwóch srebrnych szpul - mówi Andrzej Minginowicz, pasjonat, który od lat zajmuje się naprawą starych sprzętów grających. Stare szpulowce czy kaseciaki wracają do łask i zyskują na wartości.

Wielki powrót taśmy. Magnetofony szpulowe i kasetowe znów modne i cenne
Magnetofony wracają do łask. (Archiwum prywatne, Dzięki uprzejmości Andrzeja Minginowicza.)

Relikt minionej epoki? Przeżytek? Nic bardziej mylnego. Taśma wraca do łask, a wraz z nią sprzęt magnetofonowy. Za prawdziwe perełki audiofile są skłonni zapłacić tysiące złotych.

Polacy odkrywają na nowo magię dźwięku z taśmy i odkurzają stare odtwarzacze, przypominają sobie o obiektach westchnień ich rodziców lub z łezką w oku wracają do muzyki swojej młodości.

Na aukcjach internetowych sprzęt kasetowy sprzedaje się za cenę nieraz wyższą do nowych cyfrowych urządzeń, a punkty napraw starego sprzętu przeżywają prawdziwe oblężenie.

- Kolejkę na przegląd i naprawę rozpisaną mamy na dwa miesiące do przodu. Kiedyś robiło się to na bieżąco, przy kliencie, teraz się nie da. Co najmniej od roku mamy prawdziwy boom - mówi Jacek Żelaszkiewicz, właściciel działającego od niemal 20 lat wrocławskiego DJ-SKLEP, gdzie prócz sprzedaży nowego sprzętu reanimuje ten pamiętający czasy Gomułki.

Zobacz także: Sławomir o dotacjach z rządu. "To nie są pieniądze dla artystów"

Jak wspomina, jeszcze dwa, trzy lata temu, kiedy zaczynał się ten renesans magnetofonów, raz w tygodniu pojawiał się ktoś ze starym sprzętem i prośbą, by "rzucić okiem". Teraz nie ma dnia, aby na ladzie nie pojawił się sprzęt z - wydawałoby się - już przeszłej epoki, niedostosowany do cyfrowej rzeczywistości.

- Bywa, że przyniesiony magnetofon, zwłaszcza ten z taniej produkcji masowej jest w takim stanie, że nie rokuje, a naprawa daleko przewyższa akceptowalne koszty. Jednak coraz częściej zjawiają się u nas klienci świadomi, jaki sprzęt posiadają i gotowi wydać nawet parę tysięcy złotych na jego reanimację. Do niektórych magnetofonów podchodzimy niemal w białych bawełnianych rękawiczkach i zawsze z gorącą pasją - przyznaje Żelaszkiewicz.

Magia srebrnych szpul

By jednak podjąć się naprawy takiego sprzętu, potrzeba fachowca i prawdziwego pasjonata. Andrzej Minginowicz w DJ-Sklepie jest tym magikiem, który ulecza, a czasem wręcz ożywia stary sprzęt.

- Taśma to królowa nośników. Choć droga i niewygodna, to brzmienie analogowe jest nie do podrobienia. Do dziś w studiach nagraniowych artyści zapisują muzykę na szpulach, a z nagrania pozostaje taśma matka - wyjaśnia w rozmowie z money.pl.

Kopie tych taśm bezpieczeństwa bywają udostępniane audiofilom. Ceny sięgają około 2 tys. złotych. Naprawiając czy regulując magnetofon, Minginowicz ma świadomość, że musi być absolutnie pewien, że odda sprzęt, który nie wciągnie i nie przemieli cennych nagrań.

- Kiedy uczyłem się tego serwisu i mówiłem, że przyjdzie renesans na taśmę, znajomi podśmiewali się ze mnie. Ja jednak widziałem potencjał tej analogicznej technologii. Kupiłem kilka magnetofonów i dziś mam małą lokatę kapitału. Po latach doszedłem też do wprawy w ich naprawie - wyjaśnia.

Jak przekonuje, ten sprzęt będzie drożeć. Już teraz za dobry odtwarzacz taśmowy trzeba zapłacić od 5-10 tys. zł. - Teraz zauważono potencjał taśmy. Niektóre firmy próbują odbudowywać stary sprzęt, to jednak nie jest takie proste. Problemem są licencje na produkcję i pewne rozwiązania, jak choćby Dolby, która nie udziela licencji na systemy redukcji szumu. Pewnego sprzętu więc na rynku więcej nie będzie - wyjaśnia.  

Jego zdaniem, posiadanie dobrego sprzętu magnetofonowego to inwestycja, ale też kosztowe hobby. - Serwis nie jest tani. Dobre części zamienne kosztują sporo. Oczywiście każdy model jest inny, ale naprawa w przypadku kasetowego magnetofonowego zaczyna się od 400 zł, ale może pochłonąć i 1500 zł, a szpulowych nawet więcej - szacuje Minginowicz.

Same szpule też nie są tanie. Nieco ekonomiczniej wychodzi kolekcjonowanie kaset, choć i te zyskują na wartości. Jak pisaliśmy w money.pl, za nową, metalową, zafoliowaną kasetę do nagrywania trzeba zapłacić dzisiaj często powyżej 100 zł. Perełki i białe kruki osiągają ceny sięgające nawet 1,5 tys. zł na rynku wtórnym.

Ciepły dźwięk bez reklam i aktualizacji

Pierwszym symptomem potrzeby powrotu do analogowych dźwięków był wzrost popularności płyt winylowych. - Taśma jest czymś jeszcze bardziej retro, czymś, co wyróżnia. Nawet płyta winylowa nie przebije magii kręcenia się dwóch srebrnych szpul - mówi Andrzej Minginowicz.

Nagrania na wielkiej szpuli są rzadsze. Przykład? W bazie Discogs tytuły wydane na czarnej płycie liczyć można w milionach, na taśmie jest zaledwie parę tysięcy.

Skąd chęć do powrotu do tego typu nośników? Miłośnicy muzyki mogą godzinami rozprawiać o cieple dźwięku czy unikalnych szumach nie do podrobienia w wersji cyfrowej. Inni powiedzą, że chodzi o przesyt wszechobecnych aplikacji, streamingów i smutnych smartfonów.

- Kupując taśmę czy kasetę mam ją fizycznie. Mogę ją nie tylko posłuchać, ale też dotknąć, czy nawet powąchać, a więc poczuć głębiej - podkreśla Minginowicz. - Poza tym włączając magnetofon nie muszę czekać na kolejną aktualizację, alert czy wyskakującą reklamę. To bardziej intymne obcowanie z muzyką. Pozwala się choć na chwilę wylogować z cyfrowego świata - konkluduje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(102)
zen
5 miesięcy temu
jeżeli plik FLAC przepuscisz przez analogowy magnetofon to jakośc bedzie taka jakbyś słuchał muzy w latach 80-90 , to że cyfrowy zapis jest bez duszy to sprawi magnetofon analog, lampa w wzmacniaczu . To prosty zabieg , o którym wiedzą nieliczni.
Entuzjastą an...
3 lata temu
Konkretny zestaw z gramofonem i szpulą powoduje, że na CD, a tym bardziej streaming patrzę z politowaniem. Do tego dochodzi magia kręcącej się płyty i jeszcze fajniejszej szpuli 26,5 na NABach. Ciepło i naturalność dźwięku z gramofonu jest super, ale jeszcze cieplejszy i wściekle dynamiczny, mięsisty dźwięk szpuli po prostu zwala z nóg. Mam TEACa i dwa Revoxy, ale jeszcze chodzi za mną porządny AKAI. Oczywiście wszystko zależy od jakości sprzętu. Przy odtwarzaczu CD za ca 30 tys też jest przyjemnie.
Maciej
3 lata temu
Nie rozumiem dlaczego porownuje się cyfrę do analogu. Analogu czy z winyla, czy z taśmy. To są zupełnie inne technologie oferujące inne aspekty dźwięku. Należy porównywać analog do dźwięku instrumentu vs dźwięk z cyfry do brzmienia instrumentu. I tu odpowiedź dla mnie jest oczywista. Cyfra nie zbliży się instrumentu. Będzie go wiernie imitować. Analog daje złudzenie obcowana z żywym instrumentem. I tyle.
BajbusSzefem
3 lata temu
Po lekturze tych komentarzy stwierdzam że nie miałem pojęcia o piciu.
fan szpulowca
3 lata temu
Mnie szlag trafił jak z Youtube 15 % głośniej niż muzyka poszły reklamy i na pół osiedla i od tamtej pory analog powrócił do łask. Owszem słucham z muzyki z laptopa przez DAC, ale mam 2 zestawy Vinatage Yamahe z lat 90 i Harman Kardona z lat 80 oba żywcem zeżrą Onkyo do KD i Sonówkę. Tak mam dwa szpulowce, niemieckiego Uhera Royal de luxe i polskiego OPUSA nie raz miałem ochotę wziąć młotek i je "naprawić" ale uwielbiam jednak ten rytuał zakładania szpuli i przewijania itd. W planach jest Akaii lub TEAC btw. Vinyli też słucham ;-)
...
Następna strona